Wierszyki Dzieciom
Wszystkim milusińskim I tym mniejszym i tym większym Dedykuję wierszyki O gorącym słońcu i tajemniczym księżycu O drzewach i kwiatach O zwierzątkach O jesieniach, o zimach, o wiosnach O lecie i o wakacjach Niech wierszyki Uczą i do snu tulą dzieci zdrowe Dzieci smutne i dzieci Które muszą leżeć w łóżeczku By szybko wyzdrowieć Niech ptaszeczki z wierszyków Nucą wszystkim dzieciom Na dzień dobry i na dobranoc Piękne kołysanki Wanda Kardasz 27.06.2003 |
Księżyc
Przez noc całą Spacerujesz Po nieboskłonie Zaglądasz figlarnie Za każdą zasłonę Czy widzisz tych Co się miłują Czy rozbudzasz w nich ogień A jeśli nie – to spróbuj Wanda Kardasz 20.06.2003 |
Śpiące gwiazdeczki
Niebo było granatowe Pan Księżyc się spóźnił I nie przyszedł w porę Gwiazdki swoje główki Ze zmęczenia pochyliły Za księżycem się mocno stęskniły A gdy się księżyc Wyłonił z ciemności Nadszedł już poranek Gwiazdeczki usnęły Tuląc się do siebie Utrudzone nocnym czuwaniem Wanda Kardasz 8.08.2003 |
Jesienią
Wirują w powietrzu Wysoko nad drzewami Po dwa, po trzy i więcej Liście złote, brązowe Srebrzyste A potem Spadają samotnie Szukając swojego miejsca Na ziemi Wanda Kardasz Październik 2003 |
Majestatyczny księżyc
Późną nocą u schyłku lata było pogodnie, ciepło i cicho na wrocławskiej starówce zachwycaliśmy się otoczeniem niebo roziskrzone było milionami gwiazd W nocnym spacerze po Wrocławiu towarzyszył nam majestatyczny księżyc który był w trzeciej kwadrze zawiesił się on potem całą swoją okazałością niziutko nad środkiem ulicy Powstańców I swym urokiem, nakazał nam siebie podziwiać A widok był, powiadam wam nie powtarzalny Wanda Kardasz 10`09`2003 |
Gwiazdka dla Ciebie
Miliony jest gwiazd Na niebie Ja wciąż szukam jednej dla Ciebie Takiej By mocno Tobie świeciła I by natchnieniem Twoim była Takiej By drogę Tobie wskazywała I by do Ciebie mrugała Takiej Która z Tobą zawsze i wszędzie W doli i niedoli Będzie Wanda Kardasz Maj 2003 |
Dom rodzinny
Dom rodzinny jest Kolebką dziadków, naszych rodziców Jest kolebką naszą i naszych dzieci Dom rodzinny Jest świętym miejscem Jest naszą największą ostoją Jest miejscem W którym serce matki tuli W którym ramię matki Nas zawsze przygarnie Dom rodzinny Wychowuje i uczy życia Do domu rodzinnego Powracasz zawsze Wanda Kardasz 12 maja 2003 r |
Chytry lis
Lis jest chytry, bystry i leniwy W dzień gdy wszyscy pracują On odpoczywa W ukrytym dobrze leśnym barłogu Lisek chytrusek pracować nie lubi Do wsi zakrada się pod osłoną nocy By w wiejskiej zagrodzie Bez specjalnego wysiłku Ukraść gospodarzowi z kurnika Jedną gęś, indyka lub kurę Z takiej zdobyczy Cieszy się w samotności Wanda Kardasz Maj 2003 |
Dudek
Zdziwienie odebrało Tobie mowę Gdy wiosną zawitał do Twego ogrodu Piękny ptak Niezwykłej urody Był to ptak rajski, dudek Podróżą daleką zdrożony Głodny i spragniony Dziobał coś zachłannie na murawie Nie spieszył się Przez godzin parę Był sobie gościem w Twoim ogrodzie A gdy już odpoczął Gdy najadł się do syta Nacieszył oczy Twoje Poleciał sobie dalej Wanda Kardasz 20.03.2003 |
Księżyc w pełni
Snujesz się po nocy To twoja ulubiona pora doby Dobrze znają cię wszyscy Wskazujesz wszystkim drogę Jesteś wielki i piękny Każdy to wie, lecz proszę powiedz Dla kogo świecisz Gdy w pełni jesteś Czy podróżnikom, czy kosmonautom Czy zagubionym w ciemnościach nocy Czy tym, którzy za sobą tęsknią Czy samotnym A może tym, co się zakochali I razem chcą przejść Przez życie całe Które może być trudne ale szczęśliwe Wanda Kardasz 23.06.2003 |
Dzięcioł powrócił
Wreszcie przyleciał dzięcioł pięknie ubrany W szaty czarno biało czerwone co najmniej rok Nie był widziany w ogrodzie Raniutko, gdy w całej dolinie Cisza jeszcze zalegała Zaczął stukać w starą stuletnią gruszę Rosnącą przy miedzy naszej i sąsiada Przemieścił się potem bliżej Ale nie przysiadł na żadnym drzewie Usiadł na starym płocie i zabrał się Natychmiast za ulubione stukanie dziobem Stukał w słupek i stukał Skacząc od dołu do góry i z powrotem Aż ze słupka Sypały się wiórki wokół Potem dzięcioł zmienił obiekt zainteresowania Przeniósł się na słupek drugi I penetrował go od dołu do góry lecz Znudzony brakiem smakołyków Odleciał w swoją stronę Wanda Kardasz 15.04.2003 |
Dywagacje
W jakim kierunku pędzi Postęp techniczny Elektroniczny Kosmiczny Czyż w pędzie tym Nie zapomniano po drodze O losach zwykłego człowieka Czy władców świata nie trwoży Likwidowanie miejsc pracy odbieranie społeczeństwom Podstawowych środków do życia dostępu do oświaty i kultury Godnej egzystencji Dokąd zmierza świat Dokąd zmierza globalizacja Krajowa i międzynarodowa polityka Dlaczego nowe wojny się roznieca W których giną Kobiety i dzieci Wanda Kardasz Grudzień 2003 |
Małe MARZENIA spełnione
Gdy ogień w kominku rozpalamy
Czynimy znak Krzyża
Robiła tak Babcia w swojej chatce
Gdy mali byliśmy
Przy ciepłym kominku, jak kiedyś przy żelaznym piecyku
Przyjemnie się siedzi, opowiada i patrzy w drgający ogień
Przyjemnie wspomina się jak było kiedyś, przed laty, przy Babci
W jej maleńkiej chatce
Brała Babcia na swoje drobne kolana wnuczęta
Opowiadała o dawnych czasach
Mówiła też wtedy wnukom, by potrafiły, gdy dorosną
Cieszyć się swoim życiem
Opowiadała wtedy Babcia baśnie
I snuła marzenia wspólnie z dziećmi
Jak to będzie
Gdy dorosną i duże będą
Wiele, bardzo wiele lat od tamtych chwil minęło
Ze wzruszeniem wspominamy to dzisiaj
W chatce w górach
Przy swoim kominku
Ogień w kominku przywołuje tamte beztroskie chwile
I tęsknotę za czymś co bezpowrotnie minęło
Nie potrafimy powiedzieć czy się spełniły marzenia
Mojej Babci i marzenia dzieciństwa naszego
Herbatka z konfiturą, prawie jak kiedyś u Babci
I pachnący piernik
Smakuje jak dawniej, przed laty
Ale brakuje nam wszystkim, Babci
Marzec 2003 .Wanda Kardasz
Gdy ogień w kominku rozpalamy
Czynimy znak Krzyża
Robiła tak Babcia w swojej chatce
Gdy mali byliśmy
Przy ciepłym kominku, jak kiedyś przy żelaznym piecyku
Przyjemnie się siedzi, opowiada i patrzy w drgający ogień
Przyjemnie wspomina się jak było kiedyś, przed laty, przy Babci
W jej maleńkiej chatce
Brała Babcia na swoje drobne kolana wnuczęta
Opowiadała o dawnych czasach
Mówiła też wtedy wnukom, by potrafiły, gdy dorosną
Cieszyć się swoim życiem
Opowiadała wtedy Babcia baśnie
I snuła marzenia wspólnie z dziećmi
Jak to będzie
Gdy dorosną i duże będą
Wiele, bardzo wiele lat od tamtych chwil minęło
Ze wzruszeniem wspominamy to dzisiaj
W chatce w górach
Przy swoim kominku
Ogień w kominku przywołuje tamte beztroskie chwile
I tęsknotę za czymś co bezpowrotnie minęło
Nie potrafimy powiedzieć czy się spełniły marzenia
Mojej Babci i marzenia dzieciństwa naszego
Herbatka z konfiturą, prawie jak kiedyś u Babci
I pachnący piernik
Smakuje jak dawniej, przed laty
Ale brakuje nam wszystkim, Babci
Marzec 2003 .Wanda Kardasz
Domek w górach
Na wsi w górach Mieliście domek nie duży Był parterowy Z poddaszem użytkowym Miał on taras na piętrze I okna w dachu O każdej porze dnia i nocy Podpatrywaliście piękny świat Który dookoła się roztaczał Kochaliście swój ogród oglądać z góry Patrzeć na piękne w nim kwiaty Na krzewy kwitnące przy płocie I na rozległe, kwitnące łąki pod lasem Świerki wysokie Ustawione w rzędzie nad strumieniem modrzewie aksamitne wiosną brzozy białe stojące za płotem widziane z góry zapierały oddech Kochaliście patrzeć, jak Na ukwieconej wiosną łące Całą rodzinką pasły się sarenki Jak na niej bawiły się szaraczki Zaraz za łąką pod lasem Który swą ciszą do siebie zapraszał Słyszeliście nie raz echo, wolało ono czasem Chodźcie do mnie Poznajcie mnie z bliska Wanda Kardasz Czerwiec 2003 |
Dzikie zwierzęta
Od kiedy masz duży ogród i łąkę I widok na pobliski las piękny Nauczyłeś się patrzeć i obserwować To co w przyrodzie jest niezwykłe W ogrodzie zamieszkał szaraczek Twój ulubieniec najmilszy Żal tylko, że nie poluje na nornice Które w ogrodzie psocą Na łąkę Twoją sarenka Przychodzi codziennie Dostaje od gospodarza jabłuszka Marchewkę i ziemniaczane obierki Bociek od pewnego czasu Na łące też przysiada Chodzi po niej, rozgląda się I żabki sobie raz po raz zjada Kotek wiejski czarny Też dobrze się tu czuje Przychodzi rano i wieczorem jak z zegarkiem w ręku Całe godziny polując na łące i w ogrodzie Bardzo lubisz też patrzeć na rudego lisa On wędruje zawsze swoimi śladami Nawet się nie zakrada do ogrodu Po przysmaki wystawiane na łące przychodzi. Wanda Kardasz Lipiec 2003 |
Gwiazdy nocą
Gwiazdy niespokojnie nocą mrugają Zastanawiasz się często nad tym Co nam zapowiadają Czasem myślisz, że Przynoszą nam marzenia Czasem, że Budzą wspomnienia Czasem, że Rodzą tęsknotę Czasem, że Tulą w rozpaczy A czasem wydaje się Tobie Że pytają …czy mi wybaczysz Wanda Kardasz 15 październik 2003 |
Deszcz
Deszcz Rozpadał się już raniutko Swym mokrym płaszczem Okrył całe miasto Wystukuje swoje nutki Uderzając kropelkami o szyby Ty układasz w myślach słowa listu Układasz strofy wiersza Deszcz nostalgicznie nastraja Czy chcesz, czy nie chcesz Coś się przypomina z przeszłości I za czymś zaczynasz tęsknić Może za nie otrzymanym listem Może za czułym dotykiem Za delikatnym pocałunkiem Może za uśmiechem i szeptem Wanda Kardasz 5.10.2003 |
Festiwal
To był prawdziwy tydzień wzruszeń
Wieczory jak zaczarowane
Czuło się coś w atmosferze miasta, wzniosłego
I tak jak by wszyscy, byli przez los nagradzani
W barokowej Auli Leopoldyna
Muzyka wiedeńska
Odbierana była jak kielichy dobrego wina
Wykonawcy z kraju i zza granicy
Festiwal uświetniali
Swoimi talentami
Słuchacze oklaskiwali ich chętnie
Festiwal muzyki wiedeńskiej, międzynarodowy
To tydzień w którym muzykę Straussa, Lehara
Słyszało się w uszach
W śnie i na jawie
Gdyby tej muzyki
Na co dzień było wszędzie więcej
Można by uwierzyć że wszystkie
Troski dnia codziennego byłyby lżejsze
Sprawdza się to co wszyscy wiedzą
I chyba wiedzieli zawsze
Że dobra muzyka jak piękne kobiety
Zaczarowuje świat, łagodzi obyczaje
Wanda Kardasz 18.10 2003
To był prawdziwy tydzień wzruszeń
Wieczory jak zaczarowane
Czuło się coś w atmosferze miasta, wzniosłego
I tak jak by wszyscy, byli przez los nagradzani
W barokowej Auli Leopoldyna
Muzyka wiedeńska
Odbierana była jak kielichy dobrego wina
Wykonawcy z kraju i zza granicy
Festiwal uświetniali
Swoimi talentami
Słuchacze oklaskiwali ich chętnie
Festiwal muzyki wiedeńskiej, międzynarodowy
To tydzień w którym muzykę Straussa, Lehara
Słyszało się w uszach
W śnie i na jawie
Gdyby tej muzyki
Na co dzień było wszędzie więcej
Można by uwierzyć że wszystkie
Troski dnia codziennego byłyby lżejsze
Sprawdza się to co wszyscy wiedzą
I chyba wiedzieli zawsze
Że dobra muzyka jak piękne kobiety
Zaczarowuje świat, łagodzi obyczaje
Wanda Kardasz 18.10 2003
Kret w ogrodzie
Psotliwy kret, w ogrodzie Żartuje sobie z Ciebie Gdy mu przeszkadzasz w jednym miejscu To on za chwilkę gdzie indziej Buduje swój domeczek nowy Nie chcesz u siebie krecika w ogrodzie Lecz on ani myśli wyemigrować Uporczywie dokucza kopiąc swoje domki W miejscach, gdzie najpiękniej Tam gdzie mu się podoba Wymyślasz rożne sposoby By z ogrodu krecika wyprosić Lecz kret się chyba po prostu uparł I nadal buduje swoje wille w kwiatowych Twoich ogrodach Wanda Kardasz |
Kolory życia
Zapomniana jesteś przez wszystkich Nikt nawet nie pyta gdzie jesteś Zaszyłaś się na wsi w górskiej dolinie Uciekłaś od życia w mieście Góry zawładnęły Tobą Tak chciałaś, tak jest już od lat kilkunastu Zapomniałaś, że można żyć inaczej On sam w mieście, Ty sama na wsi w górach Spotykasz się ze swoim mężczyzną Tylko w soboty, w święta, w niedziele Czy dobrze to, czy źle wróży, Pan Czas pokaże Pamiętaj jednak, tęsknota to nieprzyjaciel Wanda Kardasz Lipiec 2003 |
Księżyc
Dopiero nad ranem Się pokazałeś Gdzie więc balowałeś A może po prostu zaspałeś Gwiazdy były zawiedzione Świeciły i świeciły noc całą Za tobą Stęsknione Ty w końcu się wyłoniłeś z ciemności Mały i jakby schorowany Słabo i krótko świeciłeś Bo przyszedł, poranek. Wanda Kardasz 30.06.2003 |
Lis
Lis rudy z pięknym ogonem Każdego dnia o zmierzchu zakrada się Przemyka się przez mój ogród Do kurnika sąsiada W którym mieszkają kury i kaczki Zdarza się jednak Że lis rudy, gdy jest bardzo głodny Nie leniuchuje Łapie myszki i nornice w moim ogrodzie Potem widzę, jak się oblizuje Wanda Kardasz 2.04.2003 |
Kukułeczka
Kukułka kuka i kuka Komuż ona śpiewa Kogóż wabi Kogóż szuka Śpiewa wszystkim Pracującym w polu Śpiewa tym Co tęsknią za kimś Śpiewa wszystkim Szukającym partnera By z nim się poznać i zaprzyjaźnić Spędzić z nim wiosnę i lato By założyć wspólne gniazdo A potem rodzinkę Wanda Kardasz 10.05.2003 |
Koniki
Za drogą, za łąką Pod górą Na przeciwko To bardzo blisko Zimują u pana w stodole Cztery koniki czarno białe Urodziły się rok po roku I tworzą, rodzinkę koników łaciatych Koniki piękną sylwetkę mają Ogony im po kopyta sięgają Patrzyliśmy chętnie na łaciatą rodzinkę tej zimy Choć bardzo rzadko na wybiegu były Nikt ich nie tulił, nie pieścił Przez całą zimę nikt nie czyścił im sierści Byłoby inaczej, gdyby miały koniki Małych przyjaciół Wanda Kardasz 26.03.2003 |
Lis zuchwalec
Noc była ciemna Mróz był siarczysty Zapaliło się w ogrodzie światełko Więc szybciutko Jaś otworzył okienko na poddaszu I zobaczył Ze to znany mu rudy lisek Do ogrodu pod osłoną nocy przyszedł A gdy zawołał do niego Bo był bardzo blisko domu Lisku liseczku, on nie uciekał Stanął tylko zdumiony, rozglądnął się Jakby chciał wiedzieć skąd głos dochodzi Podniósł nawet głowę do góry Po chwili, zupełnie wolno Poszedł sobie Wanda Kardasz 3.03.2003 |
Kos
On jest cały czarny Ma tylko dzióbek złoty Podskakuje wesoło, co rusz do przodu Wyszukując sobie w trawie robaczki Ten czarny parkowy ptaszek Jak chce, wysoko siada na drzewie A rano i wieczorem potrafi Bardzo pięknie śpiewać Ptak piękny, o swoją wybrankę Jest bardzo zazdrosny Odgania od niej rywala Który się do niej przysiada czasem Wieczorem jest tak krzykliwy Że zwraca na siebie uwagę Wiesz, co to za ptaszek To kos, którego na pewno zna każdy Wanda Kardasz 05.05.2003 |
Minęły lata bez Matki
Długie lata bez Matki
Matka przedwcześnie się pożegnała z tym światem
To było w szpitalu odeszła szybko
Chociaż na to, wiemy dobrze
Nie była gotowa i nie była przygotowana
Przy Matce nie było nikogo bliskiego
Gdy odchodziła nagle
Chciała żyć jeszcze
Przecież zaufała i nam i lekarzom
Potrzebna nam jeszcze była
Najstarsza w rodzinie
Między innymi po to
By dawać dowody, że naszą Matką była
Odeszła za wcześnie
Mogła jeszcze pożyć
Mogła nam jeszcze wiele o rodzinie i
O swym życiu powiedzieć
Dzisiaj
Kiedy tak bardzo nam brak Matki
Kiedy dorośliśmy do dawania
Kiedy wreszcie mielibyśmy czas na bycie ze sobą
Zabrakło nam naszej Mamy
Wanda Kardasz 28.10. 2003
Długie lata bez Matki
Matka przedwcześnie się pożegnała z tym światem
To było w szpitalu odeszła szybko
Chociaż na to, wiemy dobrze
Nie była gotowa i nie była przygotowana
Przy Matce nie było nikogo bliskiego
Gdy odchodziła nagle
Chciała żyć jeszcze
Przecież zaufała i nam i lekarzom
Potrzebna nam jeszcze była
Najstarsza w rodzinie
Między innymi po to
By dawać dowody, że naszą Matką była
Odeszła za wcześnie
Mogła jeszcze pożyć
Mogła nam jeszcze wiele o rodzinie i
O swym życiu powiedzieć
Dzisiaj
Kiedy tak bardzo nam brak Matki
Kiedy dorośliśmy do dawania
Kiedy wreszcie mielibyśmy czas na bycie ze sobą
Zabrakło nam naszej Mamy
Wanda Kardasz 28.10. 2003
Leniwe słoneczko
Słoneczko wyszło o świcie Zza gór i lasów Zaświeciło bardzo nieśmiało Na powitanie dnia I zaraz potem znowu Zdrzemnęło się jeszcze na troszeczkę Po jakimś czasie bardzo leniwie Przecisnęło się przez chmurki białe Zastanawiając się Czy ma dzisiaj świecić dzień cały Czy troszeczkę na przykład do południa tylko Słońce lubi królować na niebie Uwielbia mieć wszystko pod kontrolą Lubi patrzeć Gdy dzieci się bawią Podpatrywać lubi ludzi gdy pracują I gdy odpoczywają Wanda Kardasz 08.07.2003 |
Dziennikarzowi
Waldkowi Milewiczowi Żadne słowa Nic tu nie zaradzą Jego wśród nas już nie ma I już nie będzie, zginął tragicznie Pojechał po raz kolejny Tam gdzie niebezpiecznie Tam gdzie trwała wojna Pojechał dokumentować prawdę Cisną się na usta, same znaki zapytania Kto Go namierzył, kto Go zastrzelił Czy było to zlecenie Odpowiedź jest, tam była wojna Jak było, nikt nigdy już nie odpowie Nikt nie odpowie na pytania inne Czy życie warto stracić za cenę prawdy Przecież życie ma się tylko jedno Wanda Kardasz 7 Maja 2003 |
Kret
Nie ma złej pory roku dla niego Nie sroga jest mu nawet ostra zima Pracuje można powiedzieć uczciwie dzień cały Ale najpracowiciej Raniutko, w południe i wieczorem Ten zwierzak zbudował sobie pewnego roku Osiedle willowe w Twoim ogrodzie Postanowiłaś więc Podglądnąć jak to on się pod ziemią wybudował I naturalnie było to bardzo ciekawe Dotarłaś najpierw do wejścia głównego Prowadzącego pod ziemię Za długim korytarzem odkryłaś Ukrytą za rogiem sypialnię Korytarz dalej prowadził do nieco większej izby Na pewno to była jadalnia Potem gdzieś z boku korytarza Trafiłaś na zamkniętą spiżarnię Krecika w jego podziemnej willi, nie było Śmiał się on pewnie z Ciebie Siedząc ze swoją wybranką W ukrytej przed Twoim okiem kawiarnią Wanda Kardasz |
Kukułka w dolinie
Gdy usiadłaś w cieniu drzewa w maju Pomyślałaś, że odpoczniesz chwileczkę Że się zrelaksujesz Że może poczytasz Albo że może utniesz sobie Małą drzemeczkę Lecz już po niedługiej chwili stwierdziłaś Że dekoncentrują cię ptaki Przelatujące szybko nad twoja głową I dochodzący skądś Zupełnie niedaleko Uparty głos kukułeczki Szukałaś kukułki wzrokiem To na jednym to na drugim wysokim drzewie I nasłuchiwałaś jej śpiewu Nie mogłaś jednak się zorientować Czy jest kukułek więcej niż jedna Czy jest to tylko odśpiewujące jej, echo Kukułkę z czasem słyszałaś coraz słabiej i słabiej Zapewne odleciała, albo jej czas śpiewania minął A może podrzuciła do gniazda czyjegoś swoje jajeczko I zmęczona długim kukaniem Gdzieś na gałązce na chwilę Przysnęła sobie troszeczkę Wanda Kardasz 06.06.2003 |
Kwietniowe słońce w dolinie
Poranne słoneczko kwietniowe Ogrzało drzewka w ogrodzie Zmarznięte nocnym mrozem Mróz tak się słońca przestraszył Ze aż się rozpłakał Z rozpaczy Łzy jego na gałązkach Wiszą jak na rzęsach Są piękne, jak delikatne przezroczyste koraliki Mienią się teraz w słońcu I pokazują swoje Wyszukane, delikatne, kolorowe oblicza Wkrótce będzie pewnie po rozpaczy Bo słoneczko gałązki otuli I łezki osuszy Słoneczko ciepłe ogrzewa drzewka dzień cały A drzewka czując nadchodząca wiosnę Wypuszczą wkrótce kwiatowe pąki Nastanie prawdziwa wiosna Przylecą ptaki z ciepłych krajów Na które już wszyscy czekają I znowu w ogrodzie będzie z nimi radośnie I znowu ptaki będą się nawoływały Donośnie Śpiewy ptaków wiosną w górskiej dolinie To istna orkiestra symfoniczna Można nauczyć się jej słuchać, tylko trzeba się skupić Wanda Kardasz 1.04.2003 |
List
Piszę w tym liście tylko dwa krótkie słowa Przyjedź i zobacz Wiosna przyszła pięknie ubrana na zielono Modrzewie seledynowe mają już Aksamitne igiełki spięte jak gdyby w pędzelki Do nich można przytulać swoją buzię Myśląc, że ktoś ustami Cię muska namiętnie Sosna wypuściła już Nowe młode zielone pióropusze Gdy się je przytnie Będzie wygląda jak baletnica Na gałązkach jodły Pokazały się już jasnozielone pukielki Są one bardzo delikatne Zanim wyrosną z nich nowe gałązki Świerki gorsze być nie chcą Wypuściły już też Jasnozielone przyrosty One oczom dają dużo, radości Najpóźniej rozwija się Wśród drzew iglastych daglezja Pachnie przecudnie Gdy się ją dotknie delikatnie Poza tym w górskiej majętności Wczesna wiosna jest przecudowna Różne odcienie zieleni drzew Wlewają do serca nadzieję i otuchę Zielone otoczenie wycisza serca Łagodzi nastroje, z każdej strony słyszy się Szepty natury która wiosną jest przepiękna Tylko dlaczego Ciebie tu nie ma Wanda Kardasz 20.05.2003.. |
Myśli Jedna za drugą moje myśli płyną Do Ciebie tak szybko Jak chmury na niebie Myśli są pogodne, tęskne, rozważne Podobnie jak chmury które są małe, większe, wielkie Białe, szare czy też ciemne Ty też, wiem o tym W chmurach topisz swoje zadumania Wiesz że pragnę abyś był rozważny Wiesz, że masz zwolnić na drodze Gdy będziesz jechał Do mnie i nie do mnie Wanda Kardasz Kwiecień 2003 |
Nocny wędrowca Wędrujesz noc całą księżycu Po granatowym niebie I sen nie przychodzi Ani do mnie, ani do ciebie Przypatruję się Tobie Księżycu Z zachwytem i widzę Jak zmieniasz na niebie Swoją pozycję Czasem masz chmurki dookoła I mało co ciebie widać Czasami gwiazdki Ci towarzyszą To one tulą cię do snu o świcie Wanda Kardasz 30.6.2003 |
Jak to jest dzisiaj
W dzisiejszym świecie Sznur samochodów Światła i iluminacje To symbole dużego miasta Gdy jesteś w wielkim mieście Korzystasz z ofert centrów kultury Z ofert teatrów, filharmonii, oper Te miejsca Ciebie budują, są dla duszy relaksem Kiedyś przed laty były to miejsca Do których należało się wystroić Ubrać się stosownie by podnieść rangę imprezy Uszanować twórców spektaklu Koncerty symfoniczne W przepięknych obiektach Przyciągają ludzi spragnionych chwil pięknych Niestety ludzie Wchodzą do sal koncertowych Z plecakami i w mokrych okryciach Czy nie można inaczej, ktoś czasem pyta Może i taka nowa moda jest dzisiaj Lecz wrócić trzeba do podstaw Trzeba ogłosić wszem i wobec, że na duchową ucztę Do przybytku kultury wchodzi się przez szatnię Wanda Kardasz 25.10. 2003 |
Kara
Psina wzięta z łańcucha od gospodarza Nazwana została Karą I stała się ona od razu Członkiem rodziny całej Natychmiast kupiono psu akcesoria Kupiono też książki by się nauczyć Jak ze zwierzęciem obcować Jak się z nim pokochać Suka okazała się karna i potrafiła Docenić wszystkie starania rodziny nowej Na polecenia reagowała I karmę chętnie zjadała Więź z braćmi z sąsiedztwa Zbyt jednak silna była Na ich donośne szczekanie, Kara skomlała I natychmiast szczekaniem odpowiadała Wiedziona tęsknotą do zwierzęcej braci Mieszkających pól kilometra dalej Pewnego razu przez płot przeskoczyła I wróciła do swoich Wanda Kardasz 7.07.2003 |
Modlitwa
Moją modlitwą jest Tęsknota Za tym, co już minęło I co zostało za mną Tęsknota za młodymi latami Które niestety nie powrócą, już były Tęsknota za bliskimi, którzy odeszli Nie wiem dokąd Moja dzienna modlitwa To samotność Która mnie wkoło otacza I świadomość, że może już tak być zawsze Modlitwą moją jest Podziwianie przyrody I ukłon w stronę natury, która Zadziwia swoją potęgą, na co dzień Moją Modlitwą Jest praca W którą z rozmysłem uciekam I topie w niej swoją samotność Moją codzienną modlitwą są Rozmyślania od nocy do rana Nad życiem, które tak zmyślnie Na Ziemi, jest poukładane Wanda Kardasz 12.06.2003. |
Matka Ziemia
Rolnicy z pokolenia na pokolenie Uprawiający ziemię po swoich pradziadach Wiedzą, że ziemia jest skarbem bezcennym Że ziemia matką była zawsze Nasi rolnicy mają zapisane w sercu zasady Że ojcowiznę czcić i szanować trzeba Solidną pracą na niej I dobrymi zbiorami Czasy, gdy pradziadowie żyli Gdy ziemię uprawiali pługiem Są już dawną przeszłością One nigdy nie wrócą Naszym przodkom, nie był obcy Sierp, kosa, motyka i grabie One na rękach przy pracy zostawiały Stwardniałe odciski i otwarte rany A jednak jak kraj długi, szeroki Pola ubrane były w łany zbóż Łąki ubrane w stogi siana, a w czasie żniw Snopy w kopach zdobiły krajobraz kraju Dzisiaj takich obrazów już nie ma Nie zdobią one krajobrazów Bo albo zbiory robione są przez kombajny Albo ziemi ornej i łąk się nie uprawia Wanda Kardasz Czerwiec 2003 |
Oaza
Pewnego roku
Nie wiem dziś
Jak to się stało
Urządziliście sobie życie na nowo
Dzisiaj trudno by było to odtworzyć
Czy moda na własną ziemkę to uczyniła
Czy może zauroczenie miejscem na Ziemi
A może było to spełnienie Waszych marzeń
Chcieliście mieć chatkę w górach
Taką, która miała być ni mała ni duża
Taką, by można tam było być
W święta, weekendy, czy Wasze wakacje
Marzyliście by była to oaza ciszy i spokoju
Pokoleniowych spotkań rodziny
Spotkania przyjaciół
I dla Was samych, azyl
Pan Czas zrobił jednak swoje
Gdy już chatka była
Zabrakło nagle rodziców
Zabrakło rodzeństwa, było koleżeństwo
W Waszej chatce gości bywało zawsze dużo
Lecz z czasem i młodzi i starsi kierunki wyjazdów zmienili
Zapragnęli wyjeżdżać tam
Gdzie pogoda jest zawsze, jak dla bogaczy
Chatka stała się zbyt duża dla dwojga
Wymagała uciążliwej troski
Utrzymać ją też było coraz trudniej
Poszła z czasem w obce ręce ale za nią tęsknicie
Wanda Kardasz Lipiec 2003 .
Pewnego roku
Nie wiem dziś
Jak to się stało
Urządziliście sobie życie na nowo
Dzisiaj trudno by było to odtworzyć
Czy moda na własną ziemkę to uczyniła
Czy może zauroczenie miejscem na Ziemi
A może było to spełnienie Waszych marzeń
Chcieliście mieć chatkę w górach
Taką, która miała być ni mała ni duża
Taką, by można tam było być
W święta, weekendy, czy Wasze wakacje
Marzyliście by była to oaza ciszy i spokoju
Pokoleniowych spotkań rodziny
Spotkania przyjaciół
I dla Was samych, azyl
Pan Czas zrobił jednak swoje
Gdy już chatka była
Zabrakło nagle rodziców
Zabrakło rodzeństwa, było koleżeństwo
W Waszej chatce gości bywało zawsze dużo
Lecz z czasem i młodzi i starsi kierunki wyjazdów zmienili
Zapragnęli wyjeżdżać tam
Gdzie pogoda jest zawsze, jak dla bogaczy
Chatka stała się zbyt duża dla dwojga
Wymagała uciążliwej troski
Utrzymać ją też było coraz trudniej
Poszła z czasem w obce ręce ale za nią tęsknicie
Wanda Kardasz Lipiec 2003 .
Kim jesteś tęsknoto
Kim jesteś tęsknoto Że tak możesz Całymi dniami i nocami Obejmować mnie swoimi ramionami Kim jesteś Że bezustannie zadręczasz Moje myśli i ciało I że przez ciebie Nie mogę egzystować normalnie Kim jesteś tęsknoto Że uciekam przed tobą Żebyś nie chciała We mnie zamieszkać na stale Kim jesteś Że od świtu do nocy Myślę o twojej potędze Kim jesteś Kim jesteś powiedz mi, tak prawdę i szczerze Czy jesteś moją miłością i ukochaniem Czy może tylko Ułudą zwyczajną Wanda Kardasz Czerwiec 2003 |
Zadumanie w Zaduszki
Minął rok, drugi Leci już rok kolejny Matuś Jakież one bez Ciebie są długie Tęskniliśmy, myśleliśmy Za złe Tobie mieliśmy Że nas tak mało znałaś Żeś nas tak mało kochała Mówiłaś zawsze, że ufasz nam nad życie Wiedziałaś, że na nas możesz zawsze liczyć Mówiłaś że jesteś wobec nas szczera Mówiłaś, że przyjaciółmi jesteśmy Twoimi Jak to się stało Że nam nie powiedziałaś wszystkiego Że jednak ukrywałaś przed nami prawdę Czy chciałaś wszystko opowiedzieć we właściwym czasie Czyżbyś nie wiedziała, nie przeczuwała Że odejdziesz na zawsze i nagle Wanda Kardasz 5 maja 2003 |
Księżyc i gwiazdy w mieście i na wsi
Tej nocy był księżyc na Niebie
Widzieliśmy go w całej jego krasie
Zaglądał nam w okno figlarnie
Jakby wiedział, że
Właśnie już mieszkamy w mieście
Nie w górach na wsi
A bywa często tak w mieście
że wychodzimy nocą na taras
Albo Otwieramy szeroko okna
Szukając na niebie znanych nam
Zbiorów gwiazd i księżyca, lecz one z chmurkami
bardzo często bawią się w ciuciubabkę
Najczęściej wtedy mocno tęsknimy
Do takich nocy na wsi w górach
Tam z okien na poddaszu wiejskiego domku
Oglądamy całe niebo ubrane w konstelacje gwiazd
W mieście zdecydowanie brak mam tego
Wanda Kardasz
Tej nocy był księżyc na Niebie
Widzieliśmy go w całej jego krasie
Zaglądał nam w okno figlarnie
Jakby wiedział, że
Właśnie już mieszkamy w mieście
Nie w górach na wsi
A bywa często tak w mieście
że wychodzimy nocą na taras
Albo Otwieramy szeroko okna
Szukając na niebie znanych nam
Zbiorów gwiazd i księżyca, lecz one z chmurkami
bardzo często bawią się w ciuciubabkę
Najczęściej wtedy mocno tęsknimy
Do takich nocy na wsi w górach
Tam z okien na poddaszu wiejskiego domku
Oglądamy całe niebo ubrane w konstelacje gwiazd
W mieście zdecydowanie brak mam tego
Wanda Kardasz
Ludzie
Festiwale muzyczne ich dobra oprawa Skrzykuje na ucztę duchową Melomanów Wszyscy chcą wysłuchać dobrej muzyki Nie bacząc na cenę biletów Przychodzą na koncerty także tacy Co maja opłacone wejście Albo korzystają z wejściówek specjalnych Zdarza się, że w teatrze Rozpoznaje się dawnych znajomych Spotkania takie udowadniają, jacy są dzisiaj Oni Gdy los ich postawi w miejscu w którym uważają Że im się należy wszystko Wanda Kardasz 17.10.2003 |
Młody lisek
Lisek chytrusek Czasami leniuszek Zapala sobie sam Światełka zmierzchowe w ogrodzie By trafić na łupek Po smakołyki Wystawione właśnie dla niego Przybiega bez wahania Jakby wiedział zawsze Że one są właśnie dla niego Wanda Kardasz 15.03.2003. |
Przyjazny ogród
W iglakach Rosnących tuz pod oknami domu Ptaszki pozakładały sobie gniazdeczka By w nich wychować swoje maleństwa Myślimy z troską Czy ptaszkom nie przeszkadzamy Wtedy gdy kosiarka pracuje tuż obok Na łące i w ogrodzie Ptakom jak widać to nie wadzi Polubiły ten klimat i to miejsce na ziemi Polubiły wszystkie drzewa i kwiaty Przylatują każdego roku by tu mieszkać Wanda Kardasz 15.04.2003 |
Marzenia
Czekamy na siebie z wytęsknieniem Jednocześnie spotkania boimy się nieprzytomnie Nie byliśmy ze sobą tak dawno Nie wiemy czy naszych serc Nie zraniła tęsknota Oboje mamy obawy, czy tak samo jak kiedyś Być ze sobą chcemy Czy tak jak dawniej chcemy dotykać swe ręce Całować swoje usta i razem lub osobno milczeć Czy potrafimy sobie opowiedzieć O długim czasie rozłąki O lękach i o tęsknotach O tym jak śniliśmy o sobie po nocach Boimy się też o to Byśmy się nie powadzili byle o co Oboje pragniemy by każdy dzień Że sobą spędzony był taki Jak obrazy spotkań wymarzonych sercem Spotkań namalowanych w snach Wanda Kardasz Lipiec 2003.... |
Życie nocą
Dawno tak ciemnej Nocy nie widzieliśmy Księżyc spał mocno A gwiazdy za chmurki się schowały Po dniu bardzo gorącym Noc była ciepła Bezsenna, czekaliśmy Aż księżyc swą tarczą niebo rozjaśni Przez okno Lekko uchylone Dochodziły odgłosy Szczekających gdzieś niedaleko saren To mama sarna Nawoływała swoje małe By w ciemnościach Młode od niej się nie oddalały Wanda Kardasz 7.07.2003 |
Nie bój się kochać Nie bój się naszej miłości Mów czułe słowa Dotykaj nimi me serce Niech ono ten szept zapamięta Nie bój się kochać Patrz w oczy Patrz w nie jak w obraz Patrz w nie jak w słońce Patrz w nie jak w tęczę Nie bój się kochać Rozczulaj swoim uśmiechem Rozczulaj pocałunkiem, zapachem, oddechem Łzą szczęścia i wzruszenia Chcę zapamiętać wszystko Gdy Ciebie przy mnie nie będzie Wanda Kardasz 9 sierpnia 2003 |
O prawdzie
Częścią nas jest pamięć Tym cenniejsza gdy jest też zapisana Czas świat zmienia Czas pamięć zaciera Czas nam udowadnia, że oczy dziecka Prawdę widzą inaczej Jak to się dzieje, że wraz z upływem Czasu Prawdy się zapominają Prawda tamta Ta pierwsza Ta prawda jedyna Inaczej jest przedstawiana Komu należy wierzyć trzeba Gdy prawdy Nie ma zapisanej! Wanda Kardasz Czerwiec 2003 |
Mowa uśmiechu
Twój uśmiech mówi Ze wszystko przed nami Twój uśmiech mówi Że ze wszystkim radę sobie damy Twój uśmiech mówi Że we dwoje Będziemy szli przez życie Jak bliscy sobie przyjaciele Twój uśmiech mówi Że nikt nas nie rozdzieli Twój uśmiech mówi Że będziemy szczęśliwi Twój uśmiech Mówi za Ciebie Twój uśmiech mówi , że Kochasz mnie szczerze Wanda Kardasz 20.06.2003... |
Pracowite słoneczko
Słoneczko daje nam siłę Bez niego żyć nie potrafimy Ono każdy dzień budzi po nocy Ogrzewa ziemię, jej plony Nam daje dobrą energię I pogodne życie Słoneczko kocha ludzi na pewno Gdy dzień cały pracuje solidnie Wtedy jest nam przewspaniale Szczególnie, gdy po całym tygodniu pracy Wyjeżdżamy odpocząć z rodziną Gdy jesteśmy Nad morzem, w górach i w lesie W ogrodzie, wśród kwiatów Dobrze gdy świeci słoneczko Bo za nim zawsze wszyscy tęsknią Ono daje zdrowie, nastraja pozytywnie Wanda Kardasz 15.06.2003 |
Modlitwy pracujących
Modlitwą naszą codzienną Jest praca Od świtu do słońca zachodu Z przerwą na małą kawę Na ukłon w stronę południa Westchnienie na Anioł Pański Pracując na przykład w ogrodzie Upiększamy go w różne Kwiaty i krzewy By ogród się podobał o każdej porze roku Nie tylko nam, Tobie, rodzinom naszym ale i Panu Bogu Zastanawiamy się czasem Co Bogu podarować możemy To wcale nie jest takie łatwe Ofiarowujmy Bogu Naszą pokorę Naszą codzienność, On to doceni Wanda Kardasz Lipiec 2003 |
Porwanie
Cztery sroczki czarno białe Zresztą bardzo piękne Upodobały sobie sad śliwowy Postanowiły w nim zamieszkać Były bardzo pracowite Szybko budowały gniazda Skrzecząc głośno zapraszały sroki inne Na wesele własne Potem sroki miały młode w swoim gnieździe I troskliwie dokarmiały swoje dzieci Lecz pewnego ranka jastrząb wielki Wykradł srokom ich pisklęta Sroki wpadły w rozpacz wielką Poleciały za jastrzębiem głośno skrzecząc Utrudzone powróciły do swych pustych gniazdek Niestety, bez swoich dziatek Wanda Kardasz 7.07.2003 |
Na wsi i w mieście
W mieście wszystko jest inne niż na wsi w górach I zmierzch jest inny i ranek I niebo nocą jest inne Księżyc świeci inaczej Inaczej też mrugają gwiazdy W mieście nocą jest wręcz jasno Wszędzie świecą latarnie Okrągłą dobę nie ma w mieście ciszy Choć nie ujada żaden pies Jak u sąsiada w górskiej dolinie W mieście wczesnym rankiem To nie sikory, nie rudziki, nie sroki i nie kosy Tylko miejskie gołębie Gruchają głośno I budzą wszystkich Podpatrujesz przyrodę Podpatrujesz wszystkie pory roku i w mieście i na wsi Nie możesz nadziwić się przemijaniu Znowu czekasz na wiosnę I tak miesiąc po miesiącu i rok po roku Ucieka z naszego życia Zauważasz to wszystko teraz Kiedyś to ważne nie było Nigdy nie zastanawiałaś się nad tym Wanda Kardasz 25 grudnia 2003 |
Poranek
Przed wschodem słońca W górskiej dolinie Mgła z łąk się unosi ku górze Dookoła panuje poranna cisza Wschód słońca najpierw wyczuwają ptaki Ożywiają się wszystkie nagle Kwilenie w gniazdach się zaczyna A rozbudzone ze snu Gromadnie wyśpiewują swoją poranną modlitwę Nad lasem pokazuje się jasna łuna Potem wysuwa się z nieba piękna złota kula I brzask, nagle w poranek Się zamienia Wszystkie kwiaty na łące Natychmiast odwracają Swoje buzie w słońca stronę Wabią do siebie owady Jeszcze trochę zaspane Kwiatki ogrzane porannym słoneczkiem Rozdają zapachy i otwierają kielichy Pokazując swój urok I wabią do siebie pszczoły, osy i motyle Rozbudzone słoneczko Szybko ogrzewa Całą dolinę Któż nie lubi o poranku Podpatrywać takie chwile Wanda Kardasz 15.06.2003 |
Powojenni
Dzisiejsi seniorzy to pokolenie powojenne ukształtowani przez spartańskie warunki życia na nakazach, zakazach, moralnych zasadach Zahartowani w zdobywaniu wszystkiego Co było w życiu ważne Co w życiu było potrzebne W młodych ludziach po wojnie Była chęć, była radość Był czas na naukę, na spotkania Na pracę bez wytchnienia Był czas na zdobywanie wiedzy na studiach Był czas na wycieczki Bez względu na pogodę i porę roku Młodzi jeździli nad jeziora, w góry, nad rzeki Tam rozładowywali swoje nastroje Zmagając się ze sobą z naturą Uczyli się zaradności, życia i dorosłości Nabierali sił, tężyzny, samodzielności W warunkach spartańskich, by z czasem umieć Rozwiązywać własne problemy życiowe Wanda Kardasz Październik 2003 |
Przewrotne myśli
Człowiek jest przewrotny już od małego Gdy chodziło się do szkoły, mówiło się Jak dobrze byłoby już pracować A gdy szkoły już się pokończyło I już pracowało, często się myślało Jak zdobyć trochę czasu wolnego od pracy By choć troszeczkę poleniuchować W późniejszym czasie Już po wielu latach zawodowych doświadczeń Liczyło się latka i mówiło Oj, żeby jak najszybciej Zakończyć pracę zawodową, i Przejść na emeryturę Emerytura nadeszła Człowiek uwolnił się od szefów Zachłysnął się wolnością Lecz wolność, to pojęcie względne Czasu dla siebie jak nie było tak nie ma Latek przybywa, emeryturka nie rośnie Więc jak żyć wygodnie i godnie Gdy w portfeliku i na koncie jest tylko parę groszy Wanda Kardasz Czerwiec 2003 |
Przy świecach
W palącej się świecy Jest jakaś magia i siła Która sprzyja szczerej rozmowie I bycia we dwoje Patrząc w świecy płomień Myślę sobie Jak dobrze Być z Tobą Gdy mówisz mi miłe słowa Gdy za rękę trzymasz czule Wzruszam się I myślę jak dobrze, że jesteś obok Jest wtedy taka Bliskość między nami Nawet, gdy ze sobą wtedy Nie rozmawiamy Czasami jednak by dopełnić chwili Stajemy obok siebie w milczeniu Patrzymy sobie w oczy One za nas mówią, kocham Cię Wanda Kardasz Czerwiec 2003 |
Ptasie zaloty
Czy wiesz jak nazywają się te ptaszki Są dość duże brzuszki mają pstrokate Skaczą do przodu po murawie Czegoś pilnie w niej szukają I coś skubią w trawie Są jednak bardzo płochliwe Swoją zdobycz w dziobach chowają I z nią szybko odfruwają Lubią siadać wysoko na drzewach Lecz nie obok siebie Śpiewają pięknie melodyjne trele Jeden najpierw nuci pieśń zalotną Drugi się puszy i skrzydełka skubie A potem śpiewem odpowiada dumnie Są to śpiewy zakochanych, godowe A po zaślubinach gniazdo wspólne wiją By w nich wychować swoje młode drozdy Wanda Kardasz 18.05.2003 |
Rodzina
Zainteresowanie dziejami Rodziny Szukanie jej śladów i prawdy o niej Jest obowiązkiem, każdego Jest obowiązkiem wspólnym Tym co tworzyli ród Którzy historię rodziny tworzyli Którym w wojnach Nie udało się przeżyć, składajmy hołd Ich wszystkich pamiętajmy Ich wszystkich wspominajmy Ich nośmy w swych sercach Za nich się módlmy Wanda Kardasz 26 kwietnia 2003 |
Samotny Księżycu
Czy umiesz nam odpowiedzieć Na pytanie Czemu każdej nocy Chodzisz sam po nieboskłonie Czy tobie nie smutno Gdy dookoła jest ciemno Jak się czujesz Gdy jest mróz i zimno Spoglądasz z góry I podglądasz wszystkich na ziemi Co robisz, gdy się chowasz za chmury Czy wtedy nie tęsknisz za ludźmi Wanda Kardasz 7.07.2003 |
Sarenki wiosną
Sarenki spragnione już wiosny Jeszcze w kubraczkach zimowych Wychodzą w południe z lasu Rozglądając się trwożnie Szukają już trawki zielonej Chociaż na łące śnieg jeszcze leży Wygrzewają się one w słoneczku Pod płot podchodzą cichutko Bo tam im zostawiamy Jabłuszka, marchewki, obierki Czasami nawet możemy być Obok nich Bardzo bliziutko Tylko, zawsze za krótko. Wanda Kardasz 20.03.2003 |
Twój Ojciec
Czy pamiętasz Ojca z lat gdy byłeś mały Gdy ojciec brał Ciebie na ręce Byś zobaczył dalej i więcej Czy brał Cię na kolana I opowiadał Ci bajki na dobranoc Czy Ociec zawsze miał czas dla Ciebie I czy jeździłeś z Ojcem na rowerze Czy Ojciec Ciebie uczył Jak w lesie, nad morzem, nad jeziorem I w górach potrafić się zachować Czy jeździłeś z Ojcem na wycieczki Czy urządzałeś z Ojcem biwak Czy siedząc z Tobą przy ognisku, snuł opowieści O swojej młodości i o swoim dzieciństwie I o tym, jak dojrzewał i nieznany świat poznawał Czy pamiętasz Ojca, gdy byliście sami Gdy inspirował rozmowy długie, opowiadając Tobie O zabawie, przyjaźni i koleżeństwie, o dorosłym życiu O pracy, dyscyplinie, obowiązku i odpowiedzialności O szacunku do siebie i innych i dbaniu o zdrowie Pamiętaj ojca przekazy Pamiętaj Ojca wskazówki na życie Także po to, by powiedzieć wszystkim Że świat nie zna Ojca lepszego Że Twój Ojciec jest Ojcem niezwykłym Wanda Kardasz 16.05.2003 |
Przywitanie wiosenne
Pewnego dnia w maju Siedząc na tarasie Zauważyliśmy w cyprysie rosnącym obok Gniazdko ptasie Było już po śniadaniu Gawędziliśmy, piliśmy kawę Nagle ptaszek wyfrunął z gniazdka Zakręcił się nad nami i usiadł przy nas, na stole naszym Popatrzył na nas, pochodził sobie Usiadł mi na ręce a potem Na moim ramieniu i głowie Posiedział, z nami się zapoznał i odfrunął sobie Wzruszyliśmy się bardzo Tym niesamowitym wydarzeniem Niewątpliwie zostaliśmy Przez ptaszka zaakceptowani Trudno nam odczytać Ptaszka zachowanie Czy prosił nas o coś, zapewne Chciał się przywitać i prosił nas o przyjaźń A może chciał się nam przedstawić I przeprosić za coś Może za to, że zajął sobie lokum Tak blisko naszego tarasu Nikt nam do dzisiaj Nie chce uwierzyć Że byliśmy z ptaszkiem aż tak Zakolegowani Wanda Kardasz 15.5.2003 |
Sarnia mama
Pewnego dnia o zmierzchu Stałej porze żerowania Zobaczyłam na łące Sarnią mamę ze swoją małą Przyprowadziła sarna Swoją małą córeczkę na miejsce Gdzie wystawiasz wieczorkiem smakołyki Którymi sarnę wabisz na chwilkę Właśnie wczoraj spóźniłaś się Z dobrą jabłuszkową kolacyjką dla sarny Ona zaś ze swoją małą O wiele wcześniej przyszła niż zazwyczaj Żal Ci było patrzeć Na sarnią mamę i na jej dziecię Gdy stały bezradnie I rozglądały się wokół za smakołykiem A gdy odeszły zawiedzione Nie wytrzymałaś i poszłaś, choć było już ciemnawo By zanieść im marchewkę i jabłuszka rumiane Na wczesne sarenek śniadanie Prawie o świcie, stojąc w oknie na pięterku Wyczekiwałaś na sarenki Sarnia mama wraz z córeczką Na śniadaniowe smakołyki – przyszły Wanda Kardasz 5.08.2003 |
Świadkowie, to My
Jesteśmy świadkami historii Sześćdziesiąt lat żyjemy bez wojny Wolność powinniśmy pielęgnować Szanować i głosić ją i kochać Jest ona wielkim darem Danym nam przez Los Jesteśmy świadkami historii Sześćdziesiąt lat żyjemy bez wojny I chyba do końca nie wiemy Czy potrafimy być Wolni Odeszli już nasi dziadkowie Odeszli rodzice i bracia Ci którzy wiedzieli co to jest okupacja Co znaczą alarmy i branki Co to są obozy, co to jest Tułaczka Jesteśmy świadkami historii Sześćdziesiąt lat żyjemy bez wojny Zastanawiamy się nad tym czasem Czy zawsze za wolność musimy płacić Ceną kalectwa Ceną utraty najbliższych Czy zawsze musi to być cena życia Wanda Kardasz Kwiecień 2003 |
Sarnia rodzinka
Było to na łące Widziałam sarnią rodzinkę bardzo się kochającą Była mama sarna i jej mąż kozioł A obok nich ich młoda latorośl Mały koziołek cieszył się, podskakiwał I chwalił się swoim rodzicom Ze potrafi biegać Już nawet bardzo szybko Potem widziałam Jak mały koziołek swoją mamę całował w buzię I jak do swojej mamy Całym ciałem się przytulał Widziałam także jak Koziołek zmęczony bieganiem Wszedł sobie pod mamę By napić się mleczka, bo pewnie był spragniony Tata kozioł stał obok Czuwał i obserwował I widać że był dumny z rodziny I z tego ,że jego synek jest już taki duży Wanda Kardasz 20.06.2003 |
Takie spotkania
W maluteńkiej wsi Położonej w górskiej dolinie Każdy dzień przynosi coś niezwykłego Gdy patrzysz i obserwujesz, to widzisz Jak po wiejskiej posiadłości Na wagary od mamy uciekł Szaraczek malutki W tym samym czasie na łące Był bocian, sarenka Sąsiada czarno biały kotek Pszczoły, trzmiele i motyle I naturalnie skowronki Tańczące nad łąką Piękne tańce miłosne Sarenka odnalazła na łące Wyłożone dla niej jabłuszka Kot czatował na swój przysmak, myszkę Bocian rozważnie chodził po łące Wyszukiwał w trawie swoje smakołyki To uroki wiosny Wanda Kardasz |
Sikory
Podglądałaś zimą Sikorki figlarne Widziałaś jak cierpliwie czekały w kolejce Do zawieszonego na gałązce jedzonka Trzymały się siateczki Nawet główką do ziemi Dziobały w niej zawieszoną Tłuściutką skóreczkę Było im zimno Bardzo głodne były Jedna sikorka, drugą skubiąc upominała Że jej czas jedzonka już minął I następna sikoreczka Do jedzenia ustawiła się w kolejce Po jedzonku sikorki Odlatywały na inną gałązkę Ostrząc, myjąc i czyszcząc Swoje malutkie ostre dzióbeczki Wanda Kardasz 01.03.2003 |
Skowroneczki
Serce się raduje Na twarzy uśmiech się pojawia Gdy radosnym zaśpiewem Budzą nas rano skowronki Przylatują one wiosną w dolinę By właśnie tu znaleźć sobie Życiową partnerkę Szukają skowronki cichego zakąteczka W ogrodzie , by uwić gniazdko Złożyć w nim swoje jajeczka A gdy w gniazdeczku kwilą ich młode Starszyzna z wielką dyscyplina i troskliwością Dokarmia by małe szybko i zdrowo rosły Wanda Kardasz 30.04.2003 |
Słoneczko
Słońce to cud nad cudy Bez Słońca Nie warto Byłoby żyć na Ziemi długo To słońce czyni Że wszystko żyje Wszystko na Ziemi się zmienia Wszyscy są uśmiechnięci i zadowoleni Słoneczko raduje Słoneczko uspokaja Daje nam zdrowie i energię Słoneczko przyjaźni i miłości sprzyja Czy młodzi jesteśmy Czy jesteśmy już starzy Słońce Pomaga nam marzyć Wanda Kardasz 23.06.2003 |
Słońce
W promieniach słońca Wszystko staje się kolorowe Żyć łatwiej I nie boli głowa Ziemia jest ciepła Wszystko szybko rośnie Ptaki śpiewają Kwiaty się do nas uśmiechają Wyciszasz się wtedy Chcesz marzyć i tęsknić Za tym, czego nie masz Za tym, kogo nie znasz Wanda Kardasz 20.05.2003 |
W górskiej dolinie
Przyleciały ptaszeczki Z różnych stron świata Myślały, że w górach zima minęła Ze nastała już wiosna Tym czasem muszą się chronić ptaszki W gęstych świerkach Bo zimny wiatr wieje Obfity śnieg ciągle pada Pani Zima Nie chce na swoich saniach Z górskiej doliny odjechać Wanda Kardasz 20.03.2003 |
Stary lis
Rozpoznaję go Spaceruje wolno i samotnie Swoim tropem Najpierw szuka zdobyczy Znajduje Siada Czai się i Atakuje Zjadając swoją ofiarę Oznacza miejsce zuchwale Potem rozgląda się w koło Nie widząc wroga ani przeciwnika Wraca swoimi śladami Leniwie Do lasu, do siebie Do swojego domu, do legowiska Wanda Kardasz 15.3.2003 |
Szaraczek
Szaraczek, pewnie bardzo młody Z szybkością torpedy Biegał po trawniku w ogrodzie To w jedną to w drugą stronę Czasami tylko się zatrzymywał Siadał na tylnych łapkach „na słupka” Długie uszy prostował nieufnie Spoglądał trwożnie przed siebie Widać było że nasłuchiwał wszystkiego Co wydawało dźwięki Następnie znowu biegł do przodu I znowu zawracał To było pewne On się zgubił lub zabłądził Najwyraźniej szukał ścieżeczek Którymi ze swoją mamą Zawsze ze spaceru do domu powracał Skowronki widząc zmartwionego szaraczka Śpiewały mu radośnie By za mamą nie płakał Wanda Kardasz 20 maj 2003 |
Twój mężczyzna
Masz mężczyznę takiego który w miejscu swojej pracy Nie potrafił pilnować Swoich praw zawodowych On nawet nie potrafił Dopilnować, by dali Mu to Co mu prawem się należy Nie dlatego że czegoś nie umie, nie wie Że jest nie przygotowany do życia i zawodowo Przeciwnie, On jest wykształcony Jest przyjazny dla wszystkich Ma to w swoim charakterze On uważa że jeśli On ufa To inny też ufać powinien Uważa, że jeśli kogoś akceptuje i lubi To ten winien to wiedzieć i też Okazywać swoją przyjaźń Ten mężczyzna Jest bardzo skromny On nie wiele potrzebuje Za przyjacielem Drogą wyboistą i polną pod wiatr pójdzie. Wanda Kardasz Kwiecień 2003 |
Uparty Krecik
Krecik, Twój wiejski kolega Psoci w Twoim ogródku I pokazuje się stale Coraz to w innym zakątku Prosisz go i zaklinasz Idź sobie kreciku do kogoś innego On jednak Ciebie nie słucha Bo upodobał sobie kawałek Twojego ogródka Ty się z nim droczysz Odkrywasz stale jego domeczki Wkładasz do nich wszystko to czego on nie lubi On ani myśli odejść Ostatnim sposobem wyproszenia z ogródka Jest instrument muzyczny Ma on zachęcić krecika Do zmiany miejsca zamieszkania i towarzystwa Wanda Kardasz 1.04.2003 |
Wakacje
Koniec wakacji Był z powodu pogody nijaki Front atmosferyczny przez góry się przebił I pogodę zmienił Pobliskie góry wysokie Nad którymi zawisły chmury, zaryczały groźnie Niebo rozświetliły jasne błyskawice I nagle zaczął padać, deszcz Tak było w nocy Myślałam, niech sobie trochę popada Oczyści powietrze, ożywi zieleń A rano znowu słoneczko zaświeci Lecz ranek słoneczka Nie przyniósł niestety Niebo i góry, przysłoniły chmury I od czasu do czasu nadal popadywał deszczyk Więc dobrze, że moje wakacje się kończą Że jutro już wracam do kraju Tam nawet gdy deszcz pada, jest swojsko Bo jest się u siebie i w domu Wanda Kardasz 31 maja 2003 |
Z Mamą
Czy leżałaś na trawie A obok była Twoja Mama Czy trzymała Ciebie za rękę Czy mówiła do Ciebie Popatrz dziecko na piękne niebo Błękitem wysłane Mama mówiła, popatrz Na tę maleńką chmurkę białą, o widzisz, Jest chmurka druga, też mała Ty Mamie odpowiadałaś Tak, widzę Mamusiu A tam widzisz dziecko Mówiła Mama Zbliża się do nich trzecia chmurka, duża I bierze obie małe chmurki w objęcia tak Jak Mama tuli Ciebie Wanda Kardasz 1.06.2003 |
Zagubiona
Kobieta w wieku dojrzałym A może tylko tak wyglądała Kto krzywdę jej wyrządził Ona w noc ciemną na ulicy się znalazła Zaniedbana, obolała i słaba psychicznie Co ją dotknęło Choroba, uzależnienie, odtrącenie Gdzie się podziała rodzina i przyjaciele Dlaczego chęć życia utraciła Czemu się zagubiła Wygląda na to Że nie ma pracy, że jest bezdomną Że nie ma przyjaciół Stąd Jej osamotnienie Stąd życie żebracze Wanda Kardasz |
Zamek Niesytno
Przez wiele wieków Na wzgórzu posadowiony Strzegł ziem kaczawskich Zamek Niesytno Poniżej stał pałac w Pięknych ogrodach Swą świetnością przyciągał podróżnych Nie tylko z zachodniej Europy Napis w portalu przypominał dumnie „Ojczyzną twoją jest niebo” Do lat dziewięćdziesiątych Ten pałac odwiedzany był tłumnie O świetności obiektu wszyscy zapomnieli Teren prywatny, druty strzegą zmurszałe mury Teraz nic tam już nie ma Poza starymi drzewami Wanda Kardasz Marzec 2003 |
Pamiętaj
Zapamiętaj tę historię,
I innym ją przekaż
Niech wiedzą
Ona jest historią i Twoją i innych
Urodziła Ciebie matka
W obcej wiejskiej chacie
Bo Wasz dom spalił się
Gdy front przez wioskę przeszedł
Ojciec nie miał szczęścia
Być przy narodzinach Twoich
Chociaż czasy były niebezpieczne
Wyjechał ze wsi
Szukać dla Was domu gdzie indziej
Przy Twoim przyjściu na świat
Była krewna i gospodarz domu
I trzech obcych żołnierzy
To oni w tamtym czasie
Ustanawiali prawa wojenne
Twoje narodziny uratowały życie gospodarzowi
Który z przerażenia podał się za ojca Twego
Inaczej nie tylko jego konie poszłyby na stracenie
Jego też wzięliby, On wtedy by zginął
Był to czas wojny
I Powstania Warszawskiego
O czym przypominały światu
Dzień i noc dymy i łuny na niebie
Warszawa się paliła przez czas długi
Młodzież i kto żyw jej bronił
A świat patrzył na to z trwogą
Lecz samą Warszawę zostawił z wrogiem
Wanda Kardasz Sierpień 2003
Zapamiętaj tę historię,
I innym ją przekaż
Niech wiedzą
Ona jest historią i Twoją i innych
Urodziła Ciebie matka
W obcej wiejskiej chacie
Bo Wasz dom spalił się
Gdy front przez wioskę przeszedł
Ojciec nie miał szczęścia
Być przy narodzinach Twoich
Chociaż czasy były niebezpieczne
Wyjechał ze wsi
Szukać dla Was domu gdzie indziej
Przy Twoim przyjściu na świat
Była krewna i gospodarz domu
I trzech obcych żołnierzy
To oni w tamtym czasie
Ustanawiali prawa wojenne
Twoje narodziny uratowały życie gospodarzowi
Który z przerażenia podał się za ojca Twego
Inaczej nie tylko jego konie poszłyby na stracenie
Jego też wzięliby, On wtedy by zginął
Był to czas wojny
I Powstania Warszawskiego
O czym przypominały światu
Dzień i noc dymy i łuny na niebie
Warszawa się paliła przez czas długi
Młodzież i kto żyw jej bronił
A świat patrzył na to z trwogą
Lecz samą Warszawę zostawił z wrogiem
Wanda Kardasz Sierpień 2003
Zauroczenie miejscem
Ileż to już lat minęło
Jak pierwszy raz przyjechaliście wiosną
W górską dolinę i zachwyciliście się
miejscem urokliwym
Ileż było w Was zapału do pracy
By wykarczować krzewy i stare drzewa
By wykopać śmiałki i wysokie chrzany
By wyżąć sierpem chwasty
By poprzycinać owocowe drzewa
Których gałęzie sięgały do nieba
Odremontować stary drewniany płotek
By służył jeszcze chociaż przez następny roczek
A potem były inne prace w ogrodzie
Zmieniające otoczenie nie tylko starej chaty
Było więc kopanie, sianie trawy i kwiatów
Sadzenie iglaków
A gdy po raz pierwszy
Zakwitły kwiaty
Cieszyły swymi kolorami i zapachem
Nikt się nadziwić nie mógł
że rozległy ogród się tak zmienił
Że rozgościło się w nim
mnóstwo rożnych ptaków
I pojawił się też czteronogi przyjaciel
Wanda Kardasz 15 maj 2003
Wiosenne słoneczko
Słoneczko wyszło o świcie
Zza gór i lasów
Zaświeciło bardzo nieśmiało
Na powitanie dnia
I zaraz potem znowu
Zdrzemnęło się jeszcze na troszeczkę
Po jakimś czasie bardzo leniwie
Przecisnęło się przez chmurki białe
Zastanawiając się
Czy ma świecić dzień cały
Czy tylko do południa
Słońce lubi królować na niebie
Uwielbia mieć wszystko pod kontrolą
Lubi patrzeć
Gdy dzieci się bawią
Podpatrywać lubi ludzi gdy pracują
Lubi bardzo, gdy odpoczywają
Wanda Kardasz 08.07.2003
Słoneczko wyszło o świcie
Zza gór i lasów
Zaświeciło bardzo nieśmiało
Na powitanie dnia
I zaraz potem znowu
Zdrzemnęło się jeszcze na troszeczkę
Po jakimś czasie bardzo leniwie
Przecisnęło się przez chmurki białe
Zastanawiając się
Czy ma świecić dzień cały
Czy tylko do południa
Słońce lubi królować na niebie
Uwielbia mieć wszystko pod kontrolą
Lubi patrzeć
Gdy dzieci się bawią
Podpatrywać lubi ludzi gdy pracują
Lubi bardzo, gdy odpoczywają
Wanda Kardasz 08.07.2003
Wybraniec losu
Trzymasz w niepewności
W wielkim napięciu
Raz wydzwaniasz bez przerwy
Potem znowu długo milczysz
I każesz czekać i każesz tęsknić
A kiedy wreszcie zadzwonisz
Albo gdy się spotykamy
Ogarniają nas
Emocje czasem nieznane, albo
Podobne do tych gdy byliśmy młodzi
Lubimy bardzo być ze sobą
Lubimy snuć marzenia
Lubimy budować plany
Lubimy poznawać ludzi
Lubimy wyjeżdżać w nieznane
Lubimy sobie wszystko mówić
Lubimy wspominać
Lubimy pić dobre wino
Tęsknimy za wszystkimi których kochamy
Lubimy też milczeć, gdy jesteśmy razem
Wanda Kardasz Kwiecień 2003
Trzymasz w niepewności
W wielkim napięciu
Raz wydzwaniasz bez przerwy
Potem znowu długo milczysz
I każesz czekać i każesz tęsknić
A kiedy wreszcie zadzwonisz
Albo gdy się spotykamy
Ogarniają nas
Emocje czasem nieznane, albo
Podobne do tych gdy byliśmy młodzi
Lubimy bardzo być ze sobą
Lubimy snuć marzenia
Lubimy budować plany
Lubimy poznawać ludzi
Lubimy wyjeżdżać w nieznane
Lubimy sobie wszystko mówić
Lubimy wspominać
Lubimy pić dobre wino
Tęsknimy za wszystkimi których kochamy
Lubimy też milczeć, gdy jesteśmy razem
Wanda Kardasz Kwiecień 2003
Gdy byliśmy młodzi
Znamy się prawie cale życie
Najpierw było koleżeństwo, przyjaźń
A potem rozkwitła w nas miłość
Jak ten czas szybko leci
Byliśmy sobą zauroczeni
Wszystkiego razem się uczyliśmy
Zaskakujące nas niewygody
Też były wielką frajdą, przygodą
Wtedy, gdy autobus nam uciekał
Wtedy gdy na biwakach namiot przeciekał
Gdy deszcz w twarz mocno zacinał
I gdy plecak w ramiona się wżynał
Wszystko było przygodą
Zbieraliśmy doświadczenia życiowe
Wszystko nam było po drodze
Bo byliśmy młodzi
Wanda Kardasz Czerwiec 2003
Znamy się prawie cale życie
Najpierw było koleżeństwo, przyjaźń
A potem rozkwitła w nas miłość
Jak ten czas szybko leci
Byliśmy sobą zauroczeni
Wszystkiego razem się uczyliśmy
Zaskakujące nas niewygody
Też były wielką frajdą, przygodą
Wtedy, gdy autobus nam uciekał
Wtedy gdy na biwakach namiot przeciekał
Gdy deszcz w twarz mocno zacinał
I gdy plecak w ramiona się wżynał
Wszystko było przygodą
Zbieraliśmy doświadczenia życiowe
Wszystko nam było po drodze
Bo byliśmy młodzi
Wanda Kardasz Czerwiec 2003
Wrocław
Wrocław na Dolnym Śląsku
Nad Odrą położone
Stare miasto, kto go nie zna
Nie zdążył jeszcze
Tego miasta pokochać
Wrocław
Słynny z zieleni, mostów, niebieskich tramwajów
Katedry, iglicy, licznych kościołów
Uniwersytetów i pięknego rynku i ratusza
Witał wszystkich rozświetlonymi neonami
I
Ryneczek Wrocławski z Jasiem i Małgosią
Trzymającymi się zawsze za ręce
Z Aleksandrem Fredro siedzącym
W wygodnym fotelu
Dla którego maturzyści co roku tańczą poloneza
Na wrocławskim Rynku
Od wieków zgodnie sąsiadują ze sobą
Dwór Polski
Dom Pod Złotą Koroną i Złotym Psem
Dom Pod Gryfami i Złotym Orłem
Ryneczek Wrocławski obejmuje sobą
Kamienicę Pod Złotym Słońcem i Błękitny Pasażem
Kawiarenki i saloniki
Stare Wrocławskie Sukiennice
A w nich liczne wspaniałe miejsca by wypić kawę
Ryneczek Wrocławski z Ratuszem przepięknym
Związany jest z Placem Solnym
Zdobią go kamieniczki małe i kamienice okazałe
Z fontanną w środku placu
Iluminowaną zawsze nocą
Solny Plac we Wrocławiu
Z kwiaciarniami sprzedającymi żywe kwiaty
Czynne okrągły rok o każdej porze dnia i nocy
I przypatrujący się temu co na placu się dzieje
stojący jakby na straży wrocławski Murzynek
Rynek Wrocławski i Plac Solny
Nie mają kiedy odpocząć
W dzień powszedni w weekendy i święta
Od rana do późnych godzin nocnych
Odwiedzany jest zawsze przez tłumy
Krajowych i zagranicznych turystów.
Wanda Kardasz 10 wrzesień 2003
Wrocław na Dolnym Śląsku
Nad Odrą położone
Stare miasto, kto go nie zna
Nie zdążył jeszcze
Tego miasta pokochać
Wrocław
Słynny z zieleni, mostów, niebieskich tramwajów
Katedry, iglicy, licznych kościołów
Uniwersytetów i pięknego rynku i ratusza
Witał wszystkich rozświetlonymi neonami
I
Ryneczek Wrocławski z Jasiem i Małgosią
Trzymającymi się zawsze za ręce
Z Aleksandrem Fredro siedzącym
W wygodnym fotelu
Dla którego maturzyści co roku tańczą poloneza
Na wrocławskim Rynku
Od wieków zgodnie sąsiadują ze sobą
Dwór Polski
Dom Pod Złotą Koroną i Złotym Psem
Dom Pod Gryfami i Złotym Orłem
Ryneczek Wrocławski obejmuje sobą
Kamienicę Pod Złotym Słońcem i Błękitny Pasażem
Kawiarenki i saloniki
Stare Wrocławskie Sukiennice
A w nich liczne wspaniałe miejsca by wypić kawę
Ryneczek Wrocławski z Ratuszem przepięknym
Związany jest z Placem Solnym
Zdobią go kamieniczki małe i kamienice okazałe
Z fontanną w środku placu
Iluminowaną zawsze nocą
Solny Plac we Wrocławiu
Z kwiaciarniami sprzedającymi żywe kwiaty
Czynne okrągły rok o każdej porze dnia i nocy
I przypatrujący się temu co na placu się dzieje
stojący jakby na straży wrocławski Murzynek
Rynek Wrocławski i Plac Solny
Nie mają kiedy odpocząć
W dzień powszedni w weekendy i święta
Od rana do późnych godzin nocnych
Odwiedzany jest zawsze przez tłumy
Krajowych i zagranicznych turystów.
Wanda Kardasz 10 wrzesień 2003