|
Refleksje
Trudno żyć we współczesnym świecie Nie wrażliwym na ludzkie słabości Świecie drapieżnym, zachłannym Świecie sprytu Świecie pełnym wzgardy dla podeszłego wieku Uciążliwości, niewygody, zdrowotne kłopoty Przyzwyczajenia wieku podeszłego Przynoszone przez każdy kolejny dzień sprawiają Że bez wsparcia i pomocy Bez kompromisu i bez zrozumienia W świecie dzisiejszym trudno żyć ludziom starym Kardasz Wanda |
Księga Rodu
Jest trudna do opracowania
Trzeba determinacji i chęci
I chociaż jednego Anioła by On
Po ścieżkach przeszłości nas przeprowadził
Potrzeba jeszcze kogoś, tuż obok, kto nas w działaniach wspierać będzie
Kto nosi w swoim sercu takie same potrzeby
Kto chce wiedzieć kim byli przodkowie
Gdzie były ich gniazda rodowe
Przemijają lata, przemija życie
Zróbmy początek wśród krewnych
Uzbierajmy w sobie chęci, dołóżmy starań
Zapiszmy wiedzę którą pamiętamy z przekazu
Wiedzę którą w sobie nosimy
Może uda się nam dotrzeć do wspólnych korzeni
I zapisać czyste strony rodowej księgi
Może się zdarzyć
Że znaków zapytania będzie więcej
Gdy zabraknie kogoś z nas
Podajmy więc sobie ręce
Połączmy nasze potrzeby
Przywróćmy pamięć o tych, co byli przed nami
Łatwiej nam będzie odejść z tego świata
Gdy zostawimy po sobie Złotą Księgę Rodu
Wanda Kardasz Maj 2004
Jest trudna do opracowania
Trzeba determinacji i chęci
I chociaż jednego Anioła by On
Po ścieżkach przeszłości nas przeprowadził
Potrzeba jeszcze kogoś, tuż obok, kto nas w działaniach wspierać będzie
Kto nosi w swoim sercu takie same potrzeby
Kto chce wiedzieć kim byli przodkowie
Gdzie były ich gniazda rodowe
Przemijają lata, przemija życie
Zróbmy początek wśród krewnych
Uzbierajmy w sobie chęci, dołóżmy starań
Zapiszmy wiedzę którą pamiętamy z przekazu
Wiedzę którą w sobie nosimy
Może uda się nam dotrzeć do wspólnych korzeni
I zapisać czyste strony rodowej księgi
Może się zdarzyć
Że znaków zapytania będzie więcej
Gdy zabraknie kogoś z nas
Podajmy więc sobie ręce
Połączmy nasze potrzeby
Przywróćmy pamięć o tych, co byli przed nami
Łatwiej nam będzie odejść z tego świata
Gdy zostawimy po sobie Złotą Księgę Rodu
Wanda Kardasz Maj 2004
Babcia Marynia. List
Trzydzieści lat temu
Babciu odeszłaś cichutko
Nie powiedziałaś mi o swojej decyzji
By nie było mi smutno
Wiedziałyśmy obie o tym
Że Pan Bóg Zabierając Ciebie do siebie
Wiedział co robi,
Prosiłaś o to sama by odejść i nie cierpieć
Zmęczona już byłaś życiem
Dźwiganiem obowiązków matki i babci
Przeżyłaś długie lata w trudzie i…
W samotności.
Gdy odchodziłaś Babciu w sędziwym już wieku,
Rozumiałam że wysłuchane zostały Twoje prośby
Ale nie pojmowałam wszystkiego do końca
Nie wiedziałam wtedy, że aż tak mi brak Ciebie będzie
Dojrzałam do tego teraz
By z Tobą Babciu porozmawiać o życiu
Wiem lepiej teraz jak bardzo Twoje życie Babciu
W tamtych czasach było smutne i trudne
Nie mam komu powiedzieć Babciu, ze
Moje lata mijają zbyt szybko,
Że ciągle mi kogoś brakuje w moim otoczeniu
Czas zabiera kogoś nagle, tak samo jak Tobie kiedyś
Wanda Kardasz 17 września 2004
Trzydzieści lat temu
Babciu odeszłaś cichutko
Nie powiedziałaś mi o swojej decyzji
By nie było mi smutno
Wiedziałyśmy obie o tym
Że Pan Bóg Zabierając Ciebie do siebie
Wiedział co robi,
Prosiłaś o to sama by odejść i nie cierpieć
Zmęczona już byłaś życiem
Dźwiganiem obowiązków matki i babci
Przeżyłaś długie lata w trudzie i…
W samotności.
Gdy odchodziłaś Babciu w sędziwym już wieku,
Rozumiałam że wysłuchane zostały Twoje prośby
Ale nie pojmowałam wszystkiego do końca
Nie wiedziałam wtedy, że aż tak mi brak Ciebie będzie
Dojrzałam do tego teraz
By z Tobą Babciu porozmawiać o życiu
Wiem lepiej teraz jak bardzo Twoje życie Babciu
W tamtych czasach było smutne i trudne
Nie mam komu powiedzieć Babciu, ze
Moje lata mijają zbyt szybko,
Że ciągle mi kogoś brakuje w moim otoczeniu
Czas zabiera kogoś nagle, tak samo jak Tobie kiedyś
Wanda Kardasz 17 września 2004
Kukułeczki śpiewanie
Wszyscy od dziecka Wiedzą oczywiście Że kuku, kuku To kukułeczki zaśpiewy W maju śpiew ptaków Jest zdominowany Przez kukułki kukanie Które do nas z daleka, już przyleciały Kukułka jest ptakiem wyjątkowym Umie lecieć i kukać Potrafi też swoje jajeczka Innym ptakom do gniazd podrzucać Kukułka jest bardzo płochliwa Gdy nie kuka Trudno ją dostrzec Na drzewach Wanda Kardasz 20.05.2003 |
Jesień
Jesień przynosi kolory Żółty, zielony, czerwony I ściele liście przechodniom Prosto pod stopy zmęczone Jesień to czas przyjazny Ludziom w średnim i starszym wieku Oni w alejkach parkowych w południe Przysiadają na ławeczkach w myślach Podsumowując swe życie W ich oczach tęsknotę Widać i zadumę Bo znowu szybko minęła kolejna wiosna I lato piękne długie. Daj Panie Boże tym ludziom Długą ciepłą złocistą jesień życia Zasługują na to Niech będzie ona dla nich Uspokojeniem ich skołatanych serc Wanda Kardasz Wrzesień 2004 |
Genealogiczne potrzeby
Był taki czas przed paroma laty Gdy pomyślałeś Że gdy odejdziesz, wraz z Tobą Odejdzie historia rodziny Twojej Jak duża była rodzina i skąd pochodzi Tego nie wiesz, nikt inny też nie wie tego Stąd drążysz archiwa, by coś w nich odnaleźć Po Tobie, już nikt tego może nie zrobić Gromadzisz więc zapiski, gromadzisz dokumenty Dzień po dniu zaglądasz do Internetu I widzisz w jego okienku, że tysiące osób Ma takie jak Ty, potrzeby Nie wiesz, kim są mający takie same rozterki Czy są to ludzie dojrzali Czy są to ludzie młodzi szukający swoich korzeni Łączy Was wszystkich poszukujących, genealogia Przywrócenie pamięci o tych co tworzyli rodzinę Dotyczy wszystkich Wymóg taki stawiamy sobie my sami By historię rodziny przekazać następnym pokoleniom Wanda Kardasz 26 kwietnia 2004 |
Jakbyś zobaczył Świat inny
Gdy już ostatni raz Ciebie widzieliśmy Swoją pogodną twarzą wszystkich zadziwiłeś Nie było w niej oznak bólu Ani zmęczenia ani cierpienia Więc czemu Tak nagle z tej Ziemi odszedłeś Można by myśleć, że odszedłeś Z uśmiechem na twarzy Jakbyś zobaczył świat inny Lepszy, szczęśliwszy od tego W którym przeszło sześćdziesiąt lat żyłeś Można by pomyśle Że wyrazem swej twarzy Chciałeś nam powiedzieć, że Życie na Ziemi trwa tylko chwileczkę Że jest ono trudne Że tam gdzie już jesteś, jest dobrze, jest lepiej Wanda Kardasz 18 grudnia 2004 |
Z Babcią
Babci Maryni zawdzięczasz
Pamięć, sentyment i duchowe więzi
Z miejscem urodzenia na podlaskiej ziemi
Babci zawdzięczasz to kim jesteś dzisiaj
Gdy byłaś małą dziewczynką
Zawiozła Cię Babcia
W miejsca magiczne
Gdzie na świat przyszłaś
Gdy do kościoła w Malowej Górze
Prowadziła Babcia wnuczkę krętą ścieżką przez pola
By skrócić drogę, nagle
Wyłoniła się za zakrętem rzeka
Pamiętasz to miejsce, było piękne lato
Wokół było zielono i dużo polnych kwiatów
Oczy były pełne nieopisanego zachwytu ale i strachu
Gdy kładką, nad rozlaną rzeką, przejść miało dziecko
Babcia mówiła do Ciebie wtedy
Nie bój się, przejdziesz przez rzekę, dasz radę
Rozłóż tylko szeroko ręce
I udawaj, że o dno rzeki podpierasz się kijem
I udało się, pomogło
Babcia przekonała Ciebie
Przeszła pierwsza przez kładkę
Ty przeszłaś po kładce za nią, choć długo to trwało
Wanda Kardasz 24 sierpnia 2004
Babci Maryni zawdzięczasz
Pamięć, sentyment i duchowe więzi
Z miejscem urodzenia na podlaskiej ziemi
Babci zawdzięczasz to kim jesteś dzisiaj
Gdy byłaś małą dziewczynką
Zawiozła Cię Babcia
W miejsca magiczne
Gdzie na świat przyszłaś
Gdy do kościoła w Malowej Górze
Prowadziła Babcia wnuczkę krętą ścieżką przez pola
By skrócić drogę, nagle
Wyłoniła się za zakrętem rzeka
Pamiętasz to miejsce, było piękne lato
Wokół było zielono i dużo polnych kwiatów
Oczy były pełne nieopisanego zachwytu ale i strachu
Gdy kładką, nad rozlaną rzeką, przejść miało dziecko
Babcia mówiła do Ciebie wtedy
Nie bój się, przejdziesz przez rzekę, dasz radę
Rozłóż tylko szeroko ręce
I udawaj, że o dno rzeki podpierasz się kijem
I udało się, pomogło
Babcia przekonała Ciebie
Przeszła pierwsza przez kładkę
Ty przeszłaś po kładce za nią, choć długo to trwało
Wanda Kardasz 24 sierpnia 2004
Jest inaczej
Świat skurczył się Zrobił się jakiś mały Nic człowieka nie zadziwia Nie zaskakuje, nie cieszy, nie wabi Kiedyś przed laty Wszystko było nowe, nieznane I do zdobycia Bo człowiek był młody i ciekawy życia Dzisiaj jest inaczej Wszystko zaczęło przeszkadzać Nie taka pogoda ducha Nie taka fizyczna sprawność Dzisiaj jest się koneserem dobrego słowa Spokoju i dobrej muzyki Teraz przyjaciel dobry, jest w cenie Potrzebna dobra energia Żeby tak jeszcze raz los się uśmiechnął Obdarzył dobrym zdrowiem, marzeniami Młodością i miłością I chceniem, wszystkiego Wanda Kardasz 4.04.2004 |
Maj
Maj w swojej pierwszej Dekadzie Podarował lipcową pogodę Na taką aurę czekali Po zimie długiej Ludzie starzy i młodzi Wszystko co żyje Ciepełko poczuło I do słoneczka buzie swoje wystawiło Zakwitły trawy i kwiaty w ogrodach Zakwitły drzewa iglaste I drzewa owocowe Młodzież wybiegła z piłką na boiska Chłopcy pokazali się z dziewczętami Na ulicach Na ukwieconych działkach Wolny czas swój spędzają z wnusiami Renciści i emeryci Wanda Kardasz Maj 2004 |
Jesień życia
Różne są koleje naszego losu Nikt ich przewidzieć nie potrafi Jak życie nasze się potoczy Jaka będzie nasza jesień życia Czy sobie sami poradzimy Czy będziemy potrzebowali czyjejś pomocy Czas orze w naszych sercach i umyśle Różne koleiny Nie zawsze wiemy Jak się zabezpieczyć By skaz i śladów w nas nie zostawiły Jakie będą lata nasze ostatnie Pogodne, spokojne, zdrowe Czy dane nam będzie Godnie się wpisać w historię Tego nikt nam nie powie Nie znamy odpowiedzi Na wiele nurtujących nas pytań Lecz wiemy z obserwacji otoczenia Że dojrzałość w życiu człowieka Może być trudna do pokonania, niestety Starość nie zawsze jest piękna Często jest schorowana, pomarszczona Nikt jej nie kocha, nie lubi Wniosek stąd tylko jeden Starość nie udała się Panu Bogu Wanda Kardasz 19.03. 2003 |
Niewiasto
Bądź uczciwą i szczerą Bądź istotą wrażliwą Bądź tą, która ufa bliźniemu Bądź tą która jest prostolinijną Bądź tą która umie kochać Bądź tą która szanuje uczucia Bądź tą która wie co to przyjaźń Bądź tą która wie, czym jest miłość Bądź tą która wie co to smutek i troska Bądź tą która zna samotność Bądź tą która wie czym jest cierpienie Bądź tą która wie czym jest ukojenie Bądź przyjacielem dla innych Bądź taką jak dotychczas Bądź tą którą kochają wszyscy Bądź tą o której nie zapomina się nigdy Zatroszcz się także o siebie Zatroszcz się o swoje zdróweczko Bo na nic będzie Twoja troska o innych Gdy w Tobie zdrowia zabraknie i dobra energia wygaśnie Wanda Kardasz |
Babunia
Miała na imię Marynia
Kochana była przez wszystkich
Wpisała się w serca najbliższych
Swoją pracowitością, szczerością
Pogodą ducha
I nieprawdopodobna skromnością
Była zwykłą prostą kobietą
Umiała drukowane litery czytać
Piastunką była panicza w podlaskim dworze
W czasach przedwojennych ze swoimi pracodawcami
Do Warszawy i do Moskwy jeździła
Była w Sozopolu, Teodozji i w Odessie
Łódką pływała po Morzu Czarnym
Przeżyła trzy wojny
Samotnie wychowała dwie dziewczynki
Bo dziadunio umarł zbyt wcześnie
Musiała więc być ojcem i matką
Mogła tylko sobie ufać i na siebie liczyć
Gdy została sama, bo
Najlepsze lata życia Babci
Mówiła to zawsze były wtedy, gdy żył dziadek
Był wspaniałym człowiekiem
Pracował jako organista w Neplach, Pratulinie i w Kodniu
Znał w tamtym czasie kilka języków
To zapisało się u wszystkich w pamięci
O więcej nikt nigdy nie pytał
Dziadek umarł na wiele lat wcześniej niż się urodziłam
Wiedziałam tylko zawsze że
Urodził się w Wielkim Księstwie Litewskim
W rodzinie szlacheckiej
Lecz o tym nie mówiło się wtedy nigdy
Wojna i trudne bardzo czasy powojenne
Odejście Babci i Mamy
Zabrały bezpowrotnie widzę o poprzednikach
Nie mam z przekazu wiedzy o przodkach
Odnalazłam jej ślady w archiwach
Mam akty urodzin, ślubów i zgonów
Wiem dzisiaj o Nich więcej niż kiedyś, ale nie wszystko
I nie na tyle bym mogła
O swych przodkach , o tamtym Ich życiu opowiedzieć
Wanda Kardasz 2004
Miała na imię Marynia
Kochana była przez wszystkich
Wpisała się w serca najbliższych
Swoją pracowitością, szczerością
Pogodą ducha
I nieprawdopodobna skromnością
Była zwykłą prostą kobietą
Umiała drukowane litery czytać
Piastunką była panicza w podlaskim dworze
W czasach przedwojennych ze swoimi pracodawcami
Do Warszawy i do Moskwy jeździła
Była w Sozopolu, Teodozji i w Odessie
Łódką pływała po Morzu Czarnym
Przeżyła trzy wojny
Samotnie wychowała dwie dziewczynki
Bo dziadunio umarł zbyt wcześnie
Musiała więc być ojcem i matką
Mogła tylko sobie ufać i na siebie liczyć
Gdy została sama, bo
Najlepsze lata życia Babci
Mówiła to zawsze były wtedy, gdy żył dziadek
Był wspaniałym człowiekiem
Pracował jako organista w Neplach, Pratulinie i w Kodniu
Znał w tamtym czasie kilka języków
To zapisało się u wszystkich w pamięci
O więcej nikt nigdy nie pytał
Dziadek umarł na wiele lat wcześniej niż się urodziłam
Wiedziałam tylko zawsze że
Urodził się w Wielkim Księstwie Litewskim
W rodzinie szlacheckiej
Lecz o tym nie mówiło się wtedy nigdy
Wojna i trudne bardzo czasy powojenne
Odejście Babci i Mamy
Zabrały bezpowrotnie widzę o poprzednikach
Nie mam z przekazu wiedzy o przodkach
Odnalazłam jej ślady w archiwach
Mam akty urodzin, ślubów i zgonów
Wiem dzisiaj o Nich więcej niż kiedyś, ale nie wszystko
I nie na tyle bym mogła
O swych przodkach , o tamtym Ich życiu opowiedzieć
Wanda Kardasz 2004
Jesienne klimaty
W jesiennym klimacie ciszy i piękna Spacerując w parkowych alejach Wpatrujesz się w poruszające się gałązki drzew I podziwiasz figlarnie spadające z drzew Kolorowe listeczki Czasami przystajesz i obserwujesz wiewiórki Przeskakujące zwinnie z gałązki na gałązkę Które skrzętnie chowają w dziuplach drzew Smakołyki swoje na długą zimę, aż do wiosny A gdy zmierzch zapala wszystkie latarnie w parku A mgła jesienna miasto otula Wracasz do domu I przy jesiennej herbatce Jesienną scenerię wspominasz Wanda Kardasz 30 październik 2004 |
Księżyc i ja
Oboje mamy w sobie coś wspólnego Można by powiedzieć Nocnymi markami jesteśmy Drogi kolego Oboje spać nie możemy Złoty księżycu Ja nocą chodzę po swoim domu Ty, chodzisz sobie po nieboskłonie Gdy wychylałeś się z ciemności nieba Gwiazdki stęsknione czekały na ciebie Ja też wypatrywałam Twojej tarczy, chcąc wiedzieć Czy na spotkanie z gwiazdkami przyjdziesz Wanda Kardasz 8.08.2003 |
Modlitwy Babci
Babcia, gdy byłam dzieckiem
Powiedziała mi kiedyś, dobrze to pamiętam
Że modli się o to, by do ostatnich dni swego życia
Mogła być sprawną fizycznie.
Swoje skromne i ubogie życie
Zawierzyła Matce Boskiej Nieustającej Pomocy
I prosiła Mateńkę o to by pomagała Jej w życiu
I by Święta Mateńka wsłuchiwała się w Jej prośby
Bardzo obawiała się Babcia chorób
Które mogłyby Ją do łóżka, przykuć
Nigdy nie chciała być wielkim ciężarem
Dla otoczenia i dla najbliższych
Miała Babcia w swoim życiu jeszcze jedno pragnienie
Chciała, by Pan Bóg zabrał Ją do siebie
Przed Dniem Zmarłych
By nie musiała w przedsionku do Pana Boga długo czekać
Jej prośby i modlitwy z całego długiego życia
Wysłuchane zostały przez Święta Maryję
Babcia odeszła siedemnastego września
Tak jak tego chciała, przed Dniem Wszystkich Zmarłych.
Wanda Kardasz 17.09. 2004
Babcia, gdy byłam dzieckiem
Powiedziała mi kiedyś, dobrze to pamiętam
Że modli się o to, by do ostatnich dni swego życia
Mogła być sprawną fizycznie.
Swoje skromne i ubogie życie
Zawierzyła Matce Boskiej Nieustającej Pomocy
I prosiła Mateńkę o to by pomagała Jej w życiu
I by Święta Mateńka wsłuchiwała się w Jej prośby
Bardzo obawiała się Babcia chorób
Które mogłyby Ją do łóżka, przykuć
Nigdy nie chciała być wielkim ciężarem
Dla otoczenia i dla najbliższych
Miała Babcia w swoim życiu jeszcze jedno pragnienie
Chciała, by Pan Bóg zabrał Ją do siebie
Przed Dniem Zmarłych
By nie musiała w przedsionku do Pana Boga długo czekać
Jej prośby i modlitwy z całego długiego życia
Wysłuchane zostały przez Święta Maryję
Babcia odeszła siedemnastego września
Tak jak tego chciała, przed Dniem Wszystkich Zmarłych.
Wanda Kardasz 17.09. 2004
Kukułka
Kukułka pierwszy raz zakukała Już prawdziwą wiosnę Przypieczętowała Czy złapałeś się za portfel człowieku I policzyłeś swoje grosze w portfeliku Z kukułki śpiewem, bowiem Łączą ludzie przysłowie Licz ile razy kukułka zakuka Tyle tysiączków los podaruje Tobie Każdy wstrzymuje oddech, gdy kukułka kukać zaczyna I szybko liczy kukułki kukania Bo licząc na wykukane przez kukułkę tysiączki Chce zaplanować sobie wyjazd Na dobre wakacje Wand Kardasz 03.05.2003 |
Jesienny dzień
Jeszcze jeden dzień wrześniowy Zapisać musimy w swojej pamięci Jako szczególny, pogodny Piękny Czy będzie drugi taki w tym roku W roku następnym, w naszym życiu Trudno powiedzieć Za ten dziękujemy Niebu I jesteśmy wdzięczni Wiemy, że szczęście przynosi nam to wszystko Co potrafimy uszanować i co daje natura Trzeba umieć to tylko pokochać I siebie zaakceptować Wanda Kardasz Wrzesień 2004 |
Modlitwa dla każdego
Lgną do Ciebie Panie Boże wszyscy W chorobie, trwodze, potrzebie Lecz gdy im się wiedzie O Tobie nie pamiętają Nie dziękują Tobie Panie Boże Jesteś sprawcą wszystkiego Co na Ziemi i w Niebie I dobro i zło, wiemy o tym Od Ciebie zawsze zależy. Za wszystko, co odnajdujemy Na ścieżkach naszego życia Bez wyjątku, bez wyróżnień Czy biedny, czy bogaty Będziemy musieli, po równo zapłacić. Nie potrafimy powiedzieć Czy jest to sprawiedliwe. Bo gdy już życie swoje kończymy Czy warto bać się śmierci Która nie zawsze boli, a prowadzi do Ciebie Wanda Kardasz Sierpień 2004 |
Malusieńkie
W dużych miastach są bloki wysokie W nich wiele mieszkań Do których przywozi winda Rodziny mają w nich swój azyl Mieszkanka takie mają dwa, trzy pokoje Kuchnię łazienkę i balkon W każdym z tych małych mieszkań Obojętnie na którym piętrze Rozkład izb w pionach jest taki sam zawsze Z najwyższych pięter Nie tak jak było to dawniej Nie widać już ulicy, chodników Bo czas sprawił że przysłaniają je obecnie Wysokie topole i dęby W takich blokach mieszka sto rodzin Są takie w których mieszka Sześć razy więcej To przecież tyle ile liczy sobie Wioseczka lub wieś średniej wielkości Ale niestety w tych blokach Nie tak jak na wsi W tych blokach nikt się nie zna Wanda Kardasz 15.06.2004 |
Babunia
Wkrótce minie trzydzieści lat
Babciu jak Ciebie tu nie ma.
Żałuję, że dzieliły nas Babciu
Całe pokolenia.
Kochałyśmy się Babciu szczerze
I nikt mi tej więzi nie odbierze
Będę wspominała zawsze Babcię serdecznie
Po wszystkie czasy- wiecznie.
Szybko dorastałam, uczyłam się, pracowałam
Potem gdzie indziej niż Ty Babciu, mieszkałam.
Na zastanawianie się nad tym co było i kiedy minęło
Czasu wtedy, na to nie miałam.
Żałuję bardzo, że nie posiadłam wówczas
Sztuki zapamiętywania faktów z życia ludzi dojrzałych
Pamięć o Twoim Babciu życiu, o bliskich, o dawnych czasach
Spisałabym teraz, by na wieki przetrwała
Wanda Kardasz Lipiec 2004
Majowe spotkania
W maju, w dni piękne W dni słoneczne Przyjemnie jest usiąść W cieniu drzew, na ławeczce Dobrze jest siedzieć wtedy Oczywiście we dwoje I tulić jej rękę W ręce swojej Jest to tak zwana gra zauroczenia sobą Młodzi każdą małą chwileczkę poświęcają sobie Pogłębiają znajomość opowiadaniami o sobie By się zauroczyć, by umówić się na kolejne spotkanie Potem już maj mija Randki zastępują spotkania A młodzi już za sobą tęsknią Bo już są zakochani w sobie Wiosna mija i lato Jesienią młodzi zakochani Ustalają ze sobą Datę ślubu Tak to jest zakochać się w maju Wszystko kończy się rajem Bo maj szczęśliwy jest dla tych Co w maju miłości szukają Wanda Kardasz Maj 2004 |
Na balkoniku
Na balkonie, na wysokim piętrze Raniuteńko Przyuważyliśmy czarnego ptaszeczka Z żółtym dzióbeczkiem Czyścił swoje pióreczka Po nocnej drzemce A przy okazji Podśpiewywał pięknie Po jego ubranku I śpiewie poznałam od razu, Że to kos Któremu hałasy miejskie nie wadzą Kos gdzieś w pobliżu na wysokim drzewie Upatrzył miejsce W którym planuje Uwić sobie gniazdeczko Otworzyliśmy nieco szerzej drzwi balkonowe By móc lepiej posłuchać melodię kosa By poobserwować Niebywałego gościa Kos udawał tylko że tego nie widzi Bo nie przestraszył się, nie odfrunął Siedział sobie spokojnie I dalej nucił swoją melodię Chcielibyśmy zawrzeć z kosem akt przyjaźni Dawalibyśmy mu każdego ranka jego przysmaki By przysiadał codziennie i wyśpiewywał koncerty Ale on odleciał do swej wybranki Wanda Kardasz 27.04.2004 |
Nic nie wskazywało
Było prawie samo południe Dwunastego grudnia W swoim domu, na piętrze Piłaś herbatkę z Mężem Nic nie wskazywało na to Że właśnie wtedy, gdy byliście ze sobą, razem Ni z tego ni z owego, przez zaskoczenie Twego Męża dopadnie zawał Nie pomogła interwencja lekarzy Ten zawał śmiertelny być musiał Twój Mąż zrezygnował z walki o życie Widać tak Bóg zapisał Wanda Kardasz 17. 12. 2004 |
Nekropolie
Wszystkie cmentarze Które znam i na których byłam Położone są w wyjątkowych Miejscach, pięknych Są zwykle usytuowane, na wzniesieniu Z widokiem na okolicę przyozdobione w stare drzewa Gdzie ciszę i spokój przerywają ptasie koncerty Można by pomyśleć Że ludzie, którzy odeszli Zasłużyli swoim życiem na wieczny odpoczynek W miejscach urokliwych, magicznych Wanda Kardasz 15 Sierpień 2004 |
Odszedł
W niedzielne popołudnie Dwunastego grudnia W domowym zaciszu Byli tylko we dwoje Gdy On na zawsze odszedł od Niej Nie zaradziła nieszczęściu Medyczna interwencja Tak widać było zapisane W niewidzialnych, tajemnych księgach Odszedł bez pożegnania Na trzeci dzień Mniej więcej o tej samej porze Spoczęło jego ciało w zimnym grobie Czy w innym świecie odnajdą się Oni, Gdy czas taki nastanie Wanda Kardasz 18 grudnia 2004 |
Orion
Czasem połowę nocy patrzy na Ciebie radośnie Bardzo wolniutko przesuwa się po niebie Zagląda w okno Twoje Podpowiada, pamiętaj o mnie Zapewne każdy zna ten gwiazdozbiór To siedem gwiazd mocno świecących Przez trzy pory roku Jesień, zimę i wiosnę Przypomina swoim wyglądem dużą kokardę Którą wplatała Ci w warkocze Babcia Gdy byłaś małą dziewczynką Od tego czasu, Ten zbiór gwiazd znasz i podziwiasz Wanda Kardasz |
Nasze mieszkania
Mieszkania malutkie i nieco większe Pod jednym dachem bo to blok przecież To parę ścian, okien i drzwi Które nas dzielą od sąsiadów W młodych latach Były ono wymarzone Pierwsze, własne W dobrym miejscu położone Nieco później wydawały się za ciasne Za małe, zbyt akustyczne Bo wszystko się słyszało Co dzieje się u sąsiadów Lecz lata sprawiły i przyzwyczajenie Że kochamy te małe mieszkanka W którym przeżyliśmy wiele smutków, radości, nadziei Dzisiaj po latach to dobrze wiemy Wanda Kardasz 19.03.2004 |
Rodzina
Jesteś sama, cierpisz Lecz nie jesteś samotna Masz córkę, siostrę i brata Są krewni i przyjaciele Więc, wiedz o tym i bądź przekonana Że masz wciąż kogoś, kto kocha Ciebie Dowody życzliwości I więzów rodzinnych Doświadczałaś zawsze I wtedy, gdy los razy przykładał I gdy zachodziła potrzeba I wtedy gdy byłaś szczęśliwa, radosna Wiedz, że rodzina Czy mieszka blisko Czy daleko Jak trzeba, potrafi się zjednoczyć I wspierać nawzajem i przyjść z pomocą Po to rodziną jest przecież Wanda Kardasz 19 grudnia 2004 |
Pamiętamy Waldka Milewicza
To tak niedawno Dopiero parę dni Jeszcze słyszymy głos Jeszcze widzimy twarz Mówił tylko wtedy Gdy miał coś do powiedzenia Był między nami wtedy Gdy był przejazdem, gdy w podróży miał przerwę Był młody, za młody By mieć świata dosyć Za młody odszedł, bo jeszcze Miał wiele zrobić i wiele zobaczyć Nie spełnił się jeszcze do końca Jako dziennikarz Miał przecież Plany na przyszłość Nie zdążył się jeszcze Nacieszyć życiem Za krótko był synem, mężem Za krótko był ojcem dla swego dziecka Prawdą jest, że prawdy nikt nie lubi Trudno o niej mówić, trudno ją pokazać On szukał jej, tam gdzie źle i niebezpiecznie By nam prawdę przywieźć, by nam prawdę przybliżyć Wanda Kardasz 7 maja 2004 |
Osiedle mieszkaniowe w mieście
Wszystkie są takie same pionowo wyciągnięte w górę Różnią się tylko numerem i balkonem Mieszczuchy, tak nazywają się mieszkańcy Bloków z wielkiej płyty Kiedyś przed blokiem na ławeczkach Siedziały mamy z dziećmi w wózeczkach Huśtawki i piaskownice były oblegane Przez dzieci starsze i małe Chłopcy zaraz po lekcjach Kopiąc piłkę Rozgrywali na placyku przed blokiem Mecze piłki nożnej Dzisiaj osiedle się zestarzało Jak gdyby czas się zatrzymał I tylko od czasu do czasu Na balkonie ktoś pelargonie podlewa Mieszkają w tych blokach teraz Ludzie starzy i w średnim wieku I widać, że tylko czasem Wychodzą na drobne zakupy do sklepu Po drodze przysiadają na chwilę na ławeczkach By odsapnąć w cieniu chwileczkę Popatrzeć na życie w przeciwną stronę I opowiedzieć o swoim życiu, nieznajomym Wanda Kardasz 10.06.2004 |
Pamięci Waldka Milewskiego
Nie ma już ulubionego dziennikarza
Nie jedną linijkę
Nie jedną stronę
Napiszą ludzie
Panie Waldku o Panu
Był Pan młodym
Przystojnym i skromnym
Był Pan po prostu człowiekiem
Wiarygodnym
Jak można było proszę Pana
Zostawić tak nagle
Swoich bliskich, zostawić czytelników
Bez relacji bieżących na pierwszych stronach w gazetach
To prawda, że musiał Pan być
Trudnym członkiem rodziny
Stale był Pan poza domem
Ciągle był Pan w świecie, w podróżach
Tak się dziwnie dzieje na tym świecie
Że, gdy dla jednych jest się utrapieniem
Dla innych jest się idolem
I wspaniałym człowiekiem
Nikt nie wie, czy wiedział Pan o tym
Że był Pan dla wielu ulubionym dziennikarzem
Pokazywał Pan świat
I nagą prawdę, którą relacjonował z miejsc niebezpiecznych
Nikt nie wie ile w Panu
Było siły, ile wyrzeczeń, ile strachu i odwagi
By zdobyć informacje z miejsc zła
Z miejsc niebezpiecznych na świecie
Wszyscy widzowie i słuchacze, Polacy
Niecierpliwie czekali zawsze
Na Pana program, filmy
Na pana uczciwe relacje
Tak jak Pańska Rodzina
Tak wszyscy inni żyli w nadziei
Że wróci Pan zawsze zdrowy i cały
Do kraju do swojej małej ojczyzny
Żal teraz wszystkim serce ściska
A w oczach łzy błyszczą
Na samą myśl o tym
Że Pana już na świecie nie ma
Wanda Kardasz 7 maja 2004
Nie ma już ulubionego dziennikarza
Nie jedną linijkę
Nie jedną stronę
Napiszą ludzie
Panie Waldku o Panu
Był Pan młodym
Przystojnym i skromnym
Był Pan po prostu człowiekiem
Wiarygodnym
Jak można było proszę Pana
Zostawić tak nagle
Swoich bliskich, zostawić czytelników
Bez relacji bieżących na pierwszych stronach w gazetach
To prawda, że musiał Pan być
Trudnym członkiem rodziny
Stale był Pan poza domem
Ciągle był Pan w świecie, w podróżach
Tak się dziwnie dzieje na tym świecie
Że, gdy dla jednych jest się utrapieniem
Dla innych jest się idolem
I wspaniałym człowiekiem
Nikt nie wie, czy wiedział Pan o tym
Że był Pan dla wielu ulubionym dziennikarzem
Pokazywał Pan świat
I nagą prawdę, którą relacjonował z miejsc niebezpiecznych
Nikt nie wie ile w Panu
Było siły, ile wyrzeczeń, ile strachu i odwagi
By zdobyć informacje z miejsc zła
Z miejsc niebezpiecznych na świecie
Wszyscy widzowie i słuchacze, Polacy
Niecierpliwie czekali zawsze
Na Pana program, filmy
Na pana uczciwe relacje
Tak jak Pańska Rodzina
Tak wszyscy inni żyli w nadziei
Że wróci Pan zawsze zdrowy i cały
Do kraju do swojej małej ojczyzny
Żal teraz wszystkim serce ściska
A w oczach łzy błyszczą
Na samą myśl o tym
Że Pana już na świecie nie ma
Wanda Kardasz 7 maja 2004
Nocą w wielkim mieście
Nie ma nic piękniejszego Gdy nocą obserwujesz Niebo I nie jest ważne gdzie wtedy jesteś Nad morzem, w górach czy w mieście Gdy sen nie przychodzi Stajesz w oknie czy na balkonie Wypatrujesz księżyca Który na Niebie gdzieś mieszka sobie Czekasz długo na znak nocy I symbol zakochanych Lecz księżyc się jakoś nie pojawia Czarne chmury go wciąż zasłaniają Stojąc dalej w oknie Myślisz, tęsknisz i czekasz cierpliwie Wierzysz, że Księżyc tej nocy się wychyli, zanim sen nadejdzie Wanda Kardasz 23.06.2004 |
Salamanderka
To w Gorcach właśnie Salamanderki czarno pomarańczowe Są zwiastunem załamania pogody I nadchodzących deszczy Leniwie wypełzają one ze swoich Kryjówek zbudowanych pod kamieniami I natychmiast przyozdabiają alejki i zieleń trawników Są one piękne i brzydkie za razem Piękne, bo ich płaszczyki czarne nieprzemakalne Pomalowane są w plamki pomarańczowe Brzydkie, bo są grubiutkie I główki i nóżki mają jakby krzywe, niezgrabne Salamandry są niewątpliwą atrakcją SA one także ozdobą pięknych Gorców Budzą sobą wielkie zainteresowanie Turystów i przybyszów Salamandry Są zwierzątkami bardzo rzadkimi w kraju Tylko w Gorczańskim Parku Są spotykane Wanda Kardasz Wrzesień 2004 |
Neple
Ziemia Brzeska w swoich dziejach
Należała przejściowo do wielu państw Europy
Polski , Litwy i Rusi
Do Austrii i Rosji.
W przeszłych wiekach, prawa do niej rościli
Jadźwingowie i Krzyżacy,
Szwedzi i Kozacy.
Na tej Ziemi między
Krzną i Bugiem
Malowniczo położone są Neple.
W nie tak odległych czasach
Były własnością
Niemcewiczów, Orzeszków
Mierzejewskich, Dymszów i Kierbedziów .
Ówcześni magnaci
Zauroczeni położeniem, krajobrazem i klimatem tej Ziemi
Stworzyli w Neplach
Pałacowo ogrodową rezydencję
Słynącą wówczas ze swego piękna
Nie tylko,
W całym Polskim Królestwie.
Ogrody Nepalskiej Rezydencji
Zadziwiały okazałymi cieplarniami
Wypełnionymi nadzwyczajną roślinnością.
Park zadziwiał zwierzyną,
Krzewami i drzewostanem.
Pałac i amfiteatr
Południowym stylem
Zjeżdżali tu na spotkania
Ludzie światli z Europy
Przyjeżdżali na polowania
Znakomici goście
Kroniki odnotowują, że
Bywał tu także gość szczególny, na tamte czasy
Był nim, Car Aleksander
Tak było do pierwszej światowej wojny
A potem, Neple traciły już tylko
Na swojej wartości i urodzie
Wiele dziesiątek lat upłynęło
By w latach dziewięćdziesiątych
Ubiegłego stulecia
Na nowo, został odkryty krajobraz nepelski
Szwajcaria Nepelska
Tak miejsce to nazwane jest dzisiaj przez tych
Którzy wracają tu, na ziemie swoich praojców
Przez ludzi zauroczonych okolicą, krajobrazem
Soczystą zielenią łąk i drzew starych, i ciszą
Gdzie urokliwa i kapryśna Krzna wije się wstęgą
By się w końcu połączyć, z Bugiem, rzeką graniczną w tym miejscu
Wanda Kardasz 2 marca 2005
Ziemia Brzeska w swoich dziejach
Należała przejściowo do wielu państw Europy
Polski , Litwy i Rusi
Do Austrii i Rosji.
W przeszłych wiekach, prawa do niej rościli
Jadźwingowie i Krzyżacy,
Szwedzi i Kozacy.
Na tej Ziemi między
Krzną i Bugiem
Malowniczo położone są Neple.
W nie tak odległych czasach
Były własnością
Niemcewiczów, Orzeszków
Mierzejewskich, Dymszów i Kierbedziów .
Ówcześni magnaci
Zauroczeni położeniem, krajobrazem i klimatem tej Ziemi
Stworzyli w Neplach
Pałacowo ogrodową rezydencję
Słynącą wówczas ze swego piękna
Nie tylko,
W całym Polskim Królestwie.
Ogrody Nepalskiej Rezydencji
Zadziwiały okazałymi cieplarniami
Wypełnionymi nadzwyczajną roślinnością.
Park zadziwiał zwierzyną,
Krzewami i drzewostanem.
Pałac i amfiteatr
Południowym stylem
Zjeżdżali tu na spotkania
Ludzie światli z Europy
Przyjeżdżali na polowania
Znakomici goście
Kroniki odnotowują, że
Bywał tu także gość szczególny, na tamte czasy
Był nim, Car Aleksander
Tak było do pierwszej światowej wojny
A potem, Neple traciły już tylko
Na swojej wartości i urodzie
Wiele dziesiątek lat upłynęło
By w latach dziewięćdziesiątych
Ubiegłego stulecia
Na nowo, został odkryty krajobraz nepelski
Szwajcaria Nepelska
Tak miejsce to nazwane jest dzisiaj przez tych
Którzy wracają tu, na ziemie swoich praojców
Przez ludzi zauroczonych okolicą, krajobrazem
Soczystą zielenią łąk i drzew starych, i ciszą
Gdzie urokliwa i kapryśna Krzna wije się wstęgą
By się w końcu połączyć, z Bugiem, rzeką graniczną w tym miejscu
Wanda Kardasz 2 marca 2005
Smutny deszcz
Smutny jesienny deszcz Rozpadał się wczesnym popołudniem, O parapety i szyby okien Ciężkimi kroplami uderza miarowo i dudni Smutny jest świat cały, Bo smutne chmury zawisły nad miastem. Dzień i tak krótki o tej porze roku Od deszczu i z zimna, skurczył się jeszcze bardziej Smutne wszystko się stało dookoła I drzewa i krzewy i ulice Chodniki i trawniki, na których Leżą smutne mokre liście Smutni są ludzie kryjący się Pod smutnymi parasolami Do autobusów i tramwajów Smutni pasażerowie wsiadają W tak smutnych chwilach Bardziej niż kiedykolwiek Docenia się Swój cieplutki w domu kącik Wanda Kardasz 16.10.2004 |
Mama
Pamiętamy, jak by to było dzisiaj Był to poniedziałek Kiedy raniutko o ósmej Była już w szpitalu Podroż zniosła szczęśliwie Z nitrogliceryną pod językiem Potem już była szybka rejestracja w izbie przyjęć I spacerkiem pod rękę z lekarzem Udała się do szpitalnej izby W dobrych rękach zostawiona była Miała mieć wszystkie zrobione badania Miała być podleczona I miała do nas do domu wrócić Mama Co mogło się wydarzyć Czy zapomniano o Mamie Czy nie dostała na czas wymaganej pomocy Czemu nie zawalczyła o życie Czemu się poddała, czemu odeszła nagle bez pożegnania Jak to się stało Że w tym szpitalu Przeżyła tylko jedną dobę Nikt ani wtedy, ani teraz, nam tego już nigdy nie opowie 3Wanda Kardasz 0.10. 2004 |
Noce
Na niebie przepiękna Kasjopeja Rok cały zachwyca Dostojny Orion ostro i jej i nam świeci Przez zimę całą A w maju odchodzi w drogę nieznana Księżyc przygląda się im z daleka Bo władcą nie niebie jest przecież Szukasz na gwiaździstym niebie innych Znanych Tobie obiektów Gwiazdy Polarnej i Wielkiej Niedźwiedzicy A gdy te odnajdujesz Wpatrujesz się w nie z uwagą Wiesz o tym dobrze, że te konstelacje Zwiastują na kolejny dzień piękną pogodę Czasem, tak się Tobie wydaje Że te zespoły gwiazd widzą Ciebie i rozumieją Do Ciebie mrugają, do Ciebie się uśmiechają Wtedy właśnie, gdy Ty na nie A one na Ciebie patrzą Jest Ci na sercu i duszy swojsko i raźniej To takie uczucie Jak by ktoś czuwał nad Tobą Przed złem chronił I w opiece miał Ciebie Wanda Kardasz Październik 2004 |
Pamięci księdza
On odszedł z tego świata Zmęczony życiem i wiekiem Jak potrafił wypełniał złożone śluby i powierzone zadania duchownego Pochowany został W głównej alei, w starej nekropolii w Białej Emerytowany wiekowy ksiądz kanonik Historyk południowego Podlasia Był wychowawcą, nauczycielem Pasterzem dusz i proboszczem W kilku parafiach W dorosłym życiu Przyjacielem też był Pąsowe róże Zdrowaś Maryjo i Wieczny odpoczynek I zapalone światełka pamięci Podarowaliśmy Księdzu Romanowi ku pamięci Stojąc przy grobie, zadumani głęboko Nad czasem i jego przemijaniem Uświadomiliśmy sobie, że znanych nam ludzi Jest coraz mniej, a życie musi toczyć się dalej Wanda Kardasz 20 sierpnia 2004 |
Razem
Lat tyle wspólnie zapisanych Lat młodości i dojrzałości Wspólnego życia we dwoje Mimo to czasem chciałoby się powiedzieć Że znają się i się nie znają Uzupełniają się w relacjach W odpowiedzialności za siebie Na co dzień zawsze ze sobą Czasem kłócąc się i spierając O drobiazgi, o małe sprawy Od lat pięćdziesięciu Tworzą małżeńską trwałość Wanda Kardasz |
Pani
Masz ciągle jeszcze Czarujący błysk w swoich oczach Na buzi uśmiech pogodny W sercu swym masz dobroć Nie zamykaj się w sobie Szkoda życia Masz wiele do dania Inni też chcą coś dać Tobie Nie bój się przyszłości I nie wyglądaj jej z trwogą Bądź otwarta na przyjaciół Żyć wśród nich łatwiej, zasłużyłaś na to Wanda Kardasz Wrzesień 2004 |
Pracowity Lisek
Widzieliśmy jak biegnie Jak się zatrzymuje Idzie tropem Potem się koncentruje Kurczy się i atakuje Zjada swą zdobycz Za zdobyczą A potem poleguje sobie W ciepłym słoneczku Na miedzy Pod lasem Wanda Kardasz 2.3.2003 |
Rozbudzona wiosna
Wiosna zbudziła wszystkich Z długiego snu zimowego I śpiewem ptaków I deszczem Zielenią traw, drzew i krzewów Zapachem kolorowych kwiatów Powiewem ciepłego wiaterku I tańcem motylków Wiosenka pojawiła się także Na twarzach zmęczonych ludzi Którzy głowy podnieśli I pokazali swój uśmiech Dziewczęta zdjęły ze swych głów Czapki i berety Pokazały różne długości warkoczy I różne kolory swoich włosów Chłopaki jakby obudzeni z letargu Oglądają się za dziewczynami Wypatrując w nich Swojej partnerki na wiosenne tańce To wszystko powtarza się każdego roku, na wiosnę Bo właśnie wiosenka jest tą porą roku która Nadaje nam nowy rytm życia I wychodzi na spotkanie z miłością Wanda Kardasz 26.04. 2004 |
Rozważania
Nie ma już nikogo wokół nas Mogących nam opowiedzieć O naszych bliskich z rodziny Których już nie ma Szukamy śladów ich życia W archiwach akt dawnych, w urzędach Szukamy ich grobów na cmentarzach Z nadzieją że mogiły nam coś podpowiedzą Idąc według zapisów w starych dokumentach Trafiamy do maleńkich wioseczek, kolonii, zaścianków Położonych wśród pól albo na skraju zielonych lasów Gdzie wieki temu żyli tam pradziadkowie nasi W tych wioseczkach dzisiaj parę skromnych domów Otulonych kwiatami, starymi drzewami Do nich prowadzą Często tylko polne drogi Na skraju wioseczek, czasem stoją stare krzyże może stawiane przez poprzedników naszych One są wielkimi świadkami historii One wiele widziały lecz nam nic nie powiedzą Wanda Kardasz |
Topola
Topola osiedlowa Jest drzewem wyjątkowym Nabrała ochoty By cieszyć ludzi obok mieszkających To rozłożyste drzewo Sięga swą wysokością prawie nieba Ma, duże zielone liście i daje dużo cienia Właśnie tutaj latem bawią się dzieci Na ławeczkach siadają w upalne popołudnia Matki i babcie i dziadkowie też cień topoli chwalą sobie W topoli każdego ranka Sroki głośno się nawołują O zmierzchu i wieczorem Urządzają swoje biesiadne uczty W gęstym poszyciu topoli Sroki mają swoje gniazda Jest im tu wygodnie i bezpiecznie W nich wychowują młode sroczęta Wanda Kardasz wrzesień 2004 |
Zagubiony w życiu
Kim jesteś teraz Kim byłeś wcześniej Zanim los cię doświadczył okrutnie Kogo straciłeś człowieku Kogo utraciłeś w życiu Że tak się zagubiłeś Że nie dbasz o siebie Że nic nie masz swojego Nie chcesz rozmawiać Nie żalisz się Nie płaczesz Co tak naprawdę zabolało cię najbardziej Jesteś sam ze sobą Z myślami swoimi W wielkim mieście Między ludźmi nieznanymi Wiosna, lato i jesień Przyjazna była tobie i twoim kompanom Lecz co zrobisz gdy zima nadejdzie Gdzie będzie twój dom, twój adres, Twoje miejsce i mieszkanie Wanda Kardasz Wrzesień 2004 |
Taki Świat
Taki jest świat dzisiaj Że uczyć się musisz wszystkiego szybko Inaczej nie nadążysz, inaczej nikt z Tobą Nie będzie się liczył Trzeba więc spieszyć Za elektronicznym postępem Komórką, komputerem Telewizją cyfrową i Internetem Nie szkodzi, że masz już swoje lata Nauczyć się musisz Płacić kartą I pieniądze wybierać z bankomatu Oj to nie wszystko Biedny człowieku Być także trzeba Na bieżąco, w polityce Do dobrego bowiem należy tonu Znać wszystkich polityków I vipów krajowych i zagranicznych Z pierwszej strony gazet i z telewizyjnego ekranu Oni wszyscy udają, że dbają o nasz kraj i o nas A tak naprawdę to oni Z naszych pieniędzy żyją I bogacą się także z podatków naszych A życie niestety jest krótkie I płynie jak bystra woda w strumieniu Trzeba żyć godnie I będąc na emeryturze mieć co wspominać Wanda Kardasz 7.02. 2004 |
Tamte lata
Chociaż już minęło dawno pół wieku i czas pozacierał ślady to jednak w pamięci pozostać musi szacunek dla tych, co przeżyli i należy zapisać przekaz i wiedzę którą pozostawili Sześćdziesiąt lat temu, to było w maleńkiej wioseczce na Podlasiu powiła Ciebie Twoja matka w obcej chatce W obcej, bo własnej już nie było została spalona ciut wcześniej bo wojna, bo front przez wioseczkę właśnie przeszedł Cudem przeżyła Twoja rodzina i Ty szczęśliwie na świat przyszłaś spaliło się wszystko łącznie ze zrobioną dla Ciebie przez ojca kołyską Potem mieszkać Tobie i Twojej rodzinie przyszło w ziemiance zbudowanej przez ojca bo tylko to mógł dać rodzinie, co potrafił sam wykonać był wtedy sierpień. gorący To był ten czas kiedy wokół były zgliszcza kiedy łuny palącej się Warszawy przerażały i trudno dzisiaj pojąć i sobie wyobrazić tamtą sytuację Matki, z tylko co narodzonym dziecięciem Tego nie masz prawa pamiętać ale tamten czas w rodzinie twojej był trudny tak samo trudny jak ludziom, którzy stracili wszystko w czasie wojny Wanda Kardasz Kwiecień 2004 |
Tamaryszek
To piękny krzew czy drzewo nawet Zwykle nasadza się go przy skwerach Nasz rośnie przy alejce Gdy mały był, trzeba było go często podlewać Minęło już dawno lat czterdzieści Gdy on jest z nami a my z nim jesteśmy Był czas gdy każdej wiosny czekaliśmy By tamaryszek zrobił się piękny Jego gałązki wiosną Obsypują się pąkami różowo fioletowymi A potem przez długie tygodnie Cieszy pięknym kwieciem Zielone specyficzne listeczki, niby igiełki Pokazują się dopiero wtedy Gdy gałązki z kwieciem się przebarwiają Na kolor jaśniejszy, jakby różowo popielaty A potem nagle, tamaryszek nabiera koloru zielonego Gałązki ma delikatne i mimo że rośnie koślawo Robi sam z siebie piękne nasadzenie Zieleń jego, cieszy oczy aż do zimy Kardasz Wanda Lipiec 2004 |
To MY
Jesteśmy ze sobą Już więcej niż połowę życia Łączy nas Wszystko Łóżko, stół, cztery ściany Myśli złe, dobre Radości i smutki Niewinne sprzeczki i kłótnie Jesteśmy ze sobą na dobre i na złe I czasem nawet nie mówiąc nic, rozumiemy się Potrafimy się cieszyć Wszystkim co mamy dzisiaj i co mieliśmy dotychczas Potrafimy się cieszyć tęczą i słońcem na niebie I wiatrem i słotą I deszczem I śniegiem Lubimy być ze sobą Gdy nam jest źle i dobrze Będąc w lesie, nad morzem i gdzieś za granicą Jesienią i latem, wiosną i zimą, Wydaje się że liczyć Też potrafimy na siebie Sprawdziliśmy się w tym zakresie Gdy spotkało nas coś dobrego i niedobrego Kardasz Wanda 10.10.2004 |
To już Jesień
Jesień przyszła niespodziewanie Przyniosła ze sobą Przepiękne kolory złoto, czerwono brązowe I rozścieliła je wszędzie przed nami Na twarzach pojawiła się melancholia A w oczach resztki słoneczka Ktoś przysiadł na chwilkę na ławeczce Ktoś podniósł zrzucone przez drzewo jesienne liście Przedwczesny zmierzch pozapalał latarnie Pierwsza mgła jesienna zjawiła się nagle Otuliła swoim szalem tajemnym ulice i kamienice Przypominając wszystkim, że wkrótce długa zima nadejdzie Wanda Kardasz 15 listopada 2004 |
W Witorożu W Witorożu na skraju wioseczki, Stoi piękny kościółek drewniany Obok Krzyż Misyjny i drewniana dzwonnica A wokół spokój i cisza Tylko to miejsce pamięta Naszego dziadka organistę Który blisko osiemdziesiąt lat temu Przyjechał do Witoroża By w nim nagle żywota dokonać Piękne miejsce wybrał sobie Na wieczny spoczynek lecz kto by kiedyś pomyślał, że tyle lat później Tutaj będziemy by Go wspominać I tutaj ofiarować dziadkowi mszę święta i zdrowaśkę Wanda Kardasz 04 sierpnia 2004 |
To prawda
Nie masz już rodziców Nie masz już męża przy sobie Odeszli. Cóż począć los taki wyrok ustanowił Ty w swojej drodze życia Masz jeszcze wiele do zrobienia Musisz żyć, być dzielna by wypełnić swoje przeznaczenie I chociaż życie często bardzo boli I zostawia w nas rany Ty radzisz sobie z tym, prawie doskonale Przeciwności losu Wszystkie znosisz dzielnie Jesteś w nich prawie zahartowana One zawsze najpierw Ocierały się o ciebie Dopiero potem o nas Myślę że wiesz, że Obok Ciebie my jesteśmy I że Ciebie kochamy Kardasz Wanda 19 grudnia 2004 |
Topola smutna
Topola tuż obok naszego domu Dorodna rozłożysta, wysoka Stała sobie dostojnie w pięknym zielonym stroju Aż do października Gdy powiało pewnej nocy październikowej Pierwszym mrozikiem Topola zmarzła i nagle zgubiła wszystkie swoje liście Stoi smutna i samotna, jakby utraciła swoje dzieci Inne drzewa rosnące obok Topoli Takie jak jesion, wierzba, dąb i brzoza i lipa Mają jeszcze na sobie kolorowe szaty Złociste, seledynowe Stoją one przy skwerach i przy chodnikach I cieszą swymi barwami przechodniów I spacerowiczów Spieszących do pracy i z pracy Zadowolone są także sikory i sroki Które nie wiem skąd przyleciały do miasta Tu pozakładały gniazda i tu zamieszkały na stałe Może po to by żyć im było łatwiej Kardasz Wanda 20.10.2004 |
Zawsze jest z nami
Gdy inni tracą nadzieję Ty w nich ją odbudowujesz Gdy inni tracą wiarę Ty zaszczepiasz w nich ufność Gdy inni płaczą Ty im łzy ocierasz Gdy inni cierpią Ty ulgę im niesiesz Gdy inni się smucą Ty wlewasz w nich pogodę ducha Gdy inni sieją nienawiść Ty rozdajesz przyjaźnie Gdy inni widzą przed sobą ciemności Ty im rozświetlasz drogę Gdy inni piękna nie widzą Ty im pokazujesz tęczę Gdy inni nie słyszą dobrych słów Ty do nich mówisz ludzkim głosem Gdy inni błądzą w niewiedzy Ty uczysz ich wszystkiego Gdy inni nie wiedzą co czynią Ty im wskazujesz dobro, podajesz im rękę Gdy inni milczą z niemocy Ty mówisz do nich dodając im otuchy Jak więc Ciebie można nie szanować Jak się od Ciebie nie uczyć Jak Ciebie nie miłować Jak można Ciebie nie wielbić Jak się do Ciebie nie garnąć Gdy czynisz tyle dobrego Wanda Kardasz 2 kwietnia 2004 |
Tylko afery
Nasze media zwariowały O niczym innym tylko O aferach korupcyjnych Opowiadają Człowiek tego już znieść nie może Wszędzie słyszy o tym I w radiu i w telewizji i w prasie Czy u nas w Polsce jest już najgorzej Nic by w tym wszystkim Nie było może dziwnego Gdyby na ulicy się nie widziało Człowieka bezdomnego i głodnego Nic by w tym wszystkim Nie było może dziwnego Gdyby nasz rząd, sejm, politycy, urzędnicy Robili dla nas i dla kraju to co należy Nic by w tym wszystkim Nie było może dziwnego Gdyby zlikwidowali bezrobocie I ludziom pracy dali dobra płacę Rządzący byli by akceptowani Społeczeństwo by wierzyło Że każdy znajdzie dla siebie pracę że rolnik rolnikiem zostanie Rządzący byli by akceptowani Gdyby z kraju młodzi nie wyjeżdżali Gdyby emerytom starczało na lekarstwa A wszystkim żyło by się dostatniej Kardasz Wanda 20 września 2004 |
Wakacje w Beldibi
Samolotem dwa tysiące kilometrów Nad Ziemią dziesięć tysięcy metrów Do Turcji poleciałeś by tam odpocząć I poznać ten kraj Tureckie Beldibi pięknie położone Z jednej strony u podnóża gór Taurus Z drugiej dotyka Śródziemnego Morza Beldibi to duże i bardzo duże hotele i bardzo wielu turystów stałych mieszkańców Beldibi ma dzisiaj nie wielu Nadmorska plaża w Beldibi i całe wybrzeże Chociaż zwą ją Turecką Riwierą Wyścielona jest kamieniami Niestety piasku na nich nie ma Wanda Kardasz 20 maja 2005 |
Złota Jesień
Jesień złotymi liśćmi okrywa Drzewa, trawniki i chodniki słoneczko powoduje Że jest o tej porze roku ślicznie Właśnie w słońcu jesienią Drzewa mają cudowne kolory Zielone, brązowe, czerwone Żółte i złote Słoneczko w samo południe Wszystkich z domu wyciąga na spacer By nacieszyć oczy niepowtarzalnym widokiem Przyrody jesiennej Mateczki z dziećmi i osoby starsze przysiadają Na ławeczkach na skwerkach i w parkach Patrzą jak jesień tańczy w liściach drzew Wsłuchują się oni w jesieni szept Wanda Kardasz 30 październik 2004 |
To taki sen
Wspomnienia to taki sen Albo film oglądany gdzieś kiedyś Wspomnienia Odnawiane tylko w myślach Nie powtarzane, nie opowiadane Chowają się gdzieś w zakamarkach serca Szukasz tych wspomnień w sobie I nagle zdajesz sobie sprawę z tego, że Z lat przeszłych pamiętasz Mało, albo tak nie wiele Tylko czasem gdy zbliżają się Rocznice rodzinnych uroczystości Przywodzą w pamięci zdarzenia, sytuacje Odsłaniają się wtedy jakieś szczególiki z przeszłości Wydaje ci się nawet że czujesz wtedy Tamte klimaty, zapachy i smaki Uśmiechasz się do tych wspomnień i wzruszasz Gdy siebie w nich zobaczysz Kardasz Wanda 15.12. 2004 |
Chandra
Różne są poranki
I różne bywają poranne nastroje
One zależą od nas samych
Zależą też one od... pogody
Czasami ktoś w domu
Wstaje lewą nogą
I nikt już na to nic
Poradzić nie może
Milczenie wypełnia mieszkanie
I chociaż rano spragnionym się jest po nocy
Nie smakuje
Ani śniadanie, ani herbata
Za oknem deszcz wtedy zwykle pada
I ciemne, ciężkie chmury
Wiszą nad miastem
To zapowiada, u wszystkich zwyczajną chandrę
Tramwaje i autobusy
Są wtedy naturalnie spóźnione
Narzekający pasażerowie pchają się do nich
W mokrych ubraniach
W taki czas byłoby najlepiej
Z domu nie wychodzić
Wcisnąć się w wygodny fotel
Wziąć dobrą książkę i pić czarną kawę
Wanda Kardasz 9 październik 2004
Różne są poranki
I różne bywają poranne nastroje
One zależą od nas samych
Zależą też one od... pogody
Czasami ktoś w domu
Wstaje lewą nogą
I nikt już na to nic
Poradzić nie może
Milczenie wypełnia mieszkanie
I chociaż rano spragnionym się jest po nocy
Nie smakuje
Ani śniadanie, ani herbata
Za oknem deszcz wtedy zwykle pada
I ciemne, ciężkie chmury
Wiszą nad miastem
To zapowiada, u wszystkich zwyczajną chandrę
Tramwaje i autobusy
Są wtedy naturalnie spóźnione
Narzekający pasażerowie pchają się do nich
W mokrych ubraniach
W taki czas byłoby najlepiej
Z domu nie wychodzić
Wcisnąć się w wygodny fotel
Wziąć dobrą książkę i pić czarną kawę
Wanda Kardasz 9 październik 2004
Bądź dzielny
Znam Twoje przeżycia
Znam Twoje spłoszone serce
Znam Twoje tęsknoty
Znam Twoją samotność
Czujesz się zagubiony
Wciąż szukasz dobrych ludzi
Chcesz mieć wokół siebie przyjaciół
Chcesz mieć kogoś bliskiego
Musisz nauczyć się wybierać sobie otoczenie
Tobie bezpieczne, Tobie życzliwe
Takie przy którym nauczysz się życia takiego
Jakiego uczyliby ciebie Twoi najbliżsi których nie masz
Wanda Kardasz 28.07.2004
Znam Twoje przeżycia
Znam Twoje spłoszone serce
Znam Twoje tęsknoty
Znam Twoją samotność
Czujesz się zagubiony
Wciąż szukasz dobrych ludzi
Chcesz mieć wokół siebie przyjaciół
Chcesz mieć kogoś bliskiego
Musisz nauczyć się wybierać sobie otoczenie
Tobie bezpieczne, Tobie życzliwe
Takie przy którym nauczysz się życia takiego
Jakiego uczyliby ciebie Twoi najbliżsi których nie masz
Wanda Kardasz 28.07.2004
Wiosna w mieście
Przyszła wiosna do miasta
Wielkimi krokami
Zjawiła się dwunastego marca
Nad ranem
Najpierw ciepłym wiaterkiem powiała
Potem głos dała ptaków kwileniem
A przed południem zawiesiła na błękitnym niebie
Ciepłe słoneczko
Jest tak już cały tydzień
Wierzby niecierpliwe zielone listeczki wypuściły
Na trawnikach gdzie niegadzie
Żółte i fioletowe krokusiki główki wystawiły
Gołębie i sroki w mieście zadomowione
Zaczęły się radośnie skrzykiwać
Na drzewach i
Na balkonach
Mamusie z dziećmi w wózeczkach
Na skwerkach się pokazały
Seniorzy w alejkach parkowych na ławeczkach
Na chwilkę przycupnęli.
Wszyscy po zimie stęsknieni
Dni długich i ciepłych
Wystawiają swoje buzie
Do nieśmiałego słoneczka
Wanda Kardasz 19.03. 2004
Przyszła wiosna do miasta
Wielkimi krokami
Zjawiła się dwunastego marca
Nad ranem
Najpierw ciepłym wiaterkiem powiała
Potem głos dała ptaków kwileniem
A przed południem zawiesiła na błękitnym niebie
Ciepłe słoneczko
Jest tak już cały tydzień
Wierzby niecierpliwe zielone listeczki wypuściły
Na trawnikach gdzie niegadzie
Żółte i fioletowe krokusiki główki wystawiły
Gołębie i sroki w mieście zadomowione
Zaczęły się radośnie skrzykiwać
Na drzewach i
Na balkonach
Mamusie z dziećmi w wózeczkach
Na skwerkach się pokazały
Seniorzy w alejkach parkowych na ławeczkach
Na chwilkę przycupnęli.
Wszyscy po zimie stęsknieni
Dni długich i ciepłych
Wystawiają swoje buzie
Do nieśmiałego słoneczka
Wanda Kardasz 19.03. 2004
Wrzesień w Gorcach
Miło jest siedzieć we wrześniu
Na gorczańskim stoku
Przed sobą mieć ścianę
Zielonych gorczańskich lasów
W jesiennym słoneczku buzie wygrzewać
Tu w Gorcach dorodne
Modrzewie, świerki, buki i jodły
Rozłożyste, zielone, wysokie
Koją swoim urokiem
Zmęczone oczy wędrowców
Słoneczko leniwe, jesienne
Już niżej niż latem na niebie zawieszone
Późno zagląda
W niektóre zakątki doliny
By jesiennie ogrzewać wierchy i liczne polany
W Gorczańskim Parku z przyjemnością
Nasłuchuje się leśnej ciszy
Przyglądać się ptakom buszującym w drzewach
Wiewiórkom figlującym na sosnach
W swoich pięknych brązowych ubrankach
Odgłosy dzwoneczków
Gdzieś z niedaleka dochodzących
Pasącego się na stoku stada owieczek
które się samo pasie albo które
strzeżone jest przez owczarka, zapamiętuje serce
Dobrze to wszystko widzieć i słyszeć
To koi skołatane serca mieszczuchów
Dlatego licznie tu oni w Gorce przyjeżdżają
Na cotygodniowe spacery i wędrówki
Wanda Kardasz Wrzesień 2004
Miło jest siedzieć we wrześniu
Na gorczańskim stoku
Przed sobą mieć ścianę
Zielonych gorczańskich lasów
W jesiennym słoneczku buzie wygrzewać
Tu w Gorcach dorodne
Modrzewie, świerki, buki i jodły
Rozłożyste, zielone, wysokie
Koją swoim urokiem
Zmęczone oczy wędrowców
Słoneczko leniwe, jesienne
Już niżej niż latem na niebie zawieszone
Późno zagląda
W niektóre zakątki doliny
By jesiennie ogrzewać wierchy i liczne polany
W Gorczańskim Parku z przyjemnością
Nasłuchuje się leśnej ciszy
Przyglądać się ptakom buszującym w drzewach
Wiewiórkom figlującym na sosnach
W swoich pięknych brązowych ubrankach
Odgłosy dzwoneczków
Gdzieś z niedaleka dochodzących
Pasącego się na stoku stada owieczek
które się samo pasie albo które
strzeżone jest przez owczarka, zapamiętuje serce
Dobrze to wszystko widzieć i słyszeć
To koi skołatane serca mieszczuchów
Dlatego licznie tu oni w Gorce przyjeżdżają
Na cotygodniowe spacery i wędrówki
Wanda Kardasz Wrzesień 2004
Zakochani
Dni ciepłe majowe Wieczory ciepłe pachnące maciejką Zachęcają do spotkań Wszyscy w tym czasie Czują się zakochani Na spacerze trzymają się za ręce Mówią sobie miłe słowa A gdy księżyc wieczorem się pokazuje Zakochani całują się i tulą do siebie Są bardzo blisko siebie Wyznają słowa miłości, bo czas temu sprzyja I planują kolejne spotkania By siebie się nauczyć zanim powiedzą Że chcą iść razem przez życie Wanda Kardasz Maj 2004 |
Wiem
Mój jesteś już od lat tylu I wiem, kiedy serce Twoje tańczy z radości Wiem kiedy serce Twoje drży Wiem kiedy jest ono pełne trosk Wiem kiedy trapią Cię sprawy zawodowe Wiem kiedy szarpiesz się z decyzjami samotnie Wiem, kiedy ciszy Ii domowego klimatu Tobie potrzeba By się skupić, by myśli pozbierać Wiem kiedy nękają Ciebie terminy Kiedy goni Ciebie czas Wtedy noc miesza się Tobie z dniem O swoich troskach i kłopotach Nawet nie wspominasz Czasem tylko gdy wszystkiego masz dosyć Przytulasz się cicho do moich kolan jak kot I jak kot zasypiasz Uwalniając się od zmęczenia i trosk Wanda Kardasz 5.04. 2004 |
Życie
Czym jesteś życie I czemu trwasz chwilę Czemu jedni cieszą się Tobą A drudzy przeklinają ciebie Jak to się dzieje Że jednym dajesz szczęście Od urodzenia A inni żyjąc tylko chwilę, cały czas Z przeciwnościami walczą Życie Jak to jest I czy od ciebie to zależy Że jedni są piękni i bogaci A drudzy nie dostają niczego Życie. nie jesteś sprawiedliwe Jednym dajesz długie lata A inni Zostawiają swych bliskich I odchodzą, zbyt szybko z tego świata Życie Za co cię wszyscy kochają Gdy ani szczęścia, ani miłości Ani piękna, ani bogactwa Nie rozdzielasz po równo Gdy chłoszczesz i Gdy gardzisz, gdy Wystawiasz na cierpienia i próby Czemu nie możemy Być tylko, szczęśliwymi ludźmi Wanda Kardasz |
Smutek i Pustka
Cieszył się życiem Dowcipkował Nie dbał o nic Nawet o zdrowie Był między nami Do wczoraj Odszedł nagle Trzymając się za serce Nie skarżył się na nic Zostawił zatroskaną Kochającą żonę I dwie suki w niego wpatrzone Teraz smutek, cisza i pustka Dom wypełnia Suki zdezorientowane Snując się po domu Szukają swego Pana Wanda Kardasz 18 grudnia 2004 |
Nie zapominaj
Życie Cię ciężko doświadczyło
Szybko musiałeś dorastać
Ale teraz gdy odnalazłeś jasność
Na Twojej nowej drodze życia
Poradzisz sobie na pewno
Patrz tylko rozważnie przed siebie
Wpatruj się ostrożnie
W drogę którą idziesz
Oglądaj się
I nie zapominaj
Poznanych już ścieżek
Zgłębiaj wiedzę
Zdobywaj wykształcenie
Wiesz że to ono Ciebie usamodzielni
Ono utoruje Tobie drogę
Przez trudne życie
Wanda Kardasz 28.06.2004
Życie Cię ciężko doświadczyło
Szybko musiałeś dorastać
Ale teraz gdy odnalazłeś jasność
Na Twojej nowej drodze życia
Poradzisz sobie na pewno
Patrz tylko rozważnie przed siebie
Wpatruj się ostrożnie
W drogę którą idziesz
Oglądaj się
I nie zapominaj
Poznanych już ścieżek
Zgłębiaj wiedzę
Zdobywaj wykształcenie
Wiesz że to ono Ciebie usamodzielni
Ono utoruje Tobie drogę
Przez trudne życie
Wanda Kardasz 28.06.2004
TRZĘSIENIE ZIEMI W INDONEZJI
TSUNAMI w Indonezji
Na całym świecie było Boże Narodzenie Gdy na wyspach Indonezji Wydarzyła się niespotykana dotąd Tragedia Z ogromną siłą Trzęsienie na dnie Oceanu spowodowało Najpierw cofnięcie się morza A potem wyrzuciło z siebie tsunami Wysokie, silne fale z niepojętą mocą W parę minut Wtargnęły w głąb lądu, a w niektórych miejscach Nawet na kilkanaście kilometrów się wdarły Niszczące fale zmyły z powierzchni Ziemi Wszystko, na co po drodze natrafiły Zabrały setki, tysiące ofiar Zabrały ze sobą majątek ludzi bogatych i biednych Ludzie, którzy szczęśliwie przeżyli, Którym tsunami odebrało bliskich Mają smutne oczy i twarze skurczone w bólu Z pokorą patrzą w przyszłość Ich Ziemia i cudowny dotychczas krajobraz Wysp Indonezyjskich Dzisiaj jest niemym świadkiem Nieszczęścia, które dotknęło tam wszystkich Wanda Kardasz 2004 |
Tam cierpią
Zbuntowało się dno Oceanu Zatrzęsło się w posadach Wciągnęło w siebie morze By zaraz potem z niespotykaną siłą, wyrzucić tsunami Niszczące fale, ryczące, groźne, Potężne i wysokie Mimo że ciężkie, z szybkością błyskawicy Gnały w kierunku lądu Każdy, kto z daleka Patrzył na nie Zafascynowany był tym zjawiskiem Nie przeczuwał i nie pomyślał, że może stracić życie Tymczasem z dziką szybkością i potęgą Fale uderzyły o morza brzegi A potem jak tylko potrafiły najsprytniej Wtargnęły w głąb lądu i stratowały wszystko Tsunami przyniosły ze sobą grozę niszczenia Swoją siłą zmyły I zabrały ze sobą wszystko I ludzi I cały ich dobytek Kataklizm można porównać do zagłady Stu pięćdziesięciu tysięcy istnień I tyleż samo doliczono się Zagubień Koszmar opętał Cudowną Indonezyjską Ziemię A ludziom , którzy ocaleli Przyniósł na długo, ból, biedę i cierpienie Wanda Kardasz |
Mija Czas
Czas oszalał chyba, to Już miesiąc minął Gdy wiadomości o tragedii w Azji Świat cały obiegły Bądźmy miłosierni z serca i duszy Ofiarujmy tym, którzy przeżyli tsunami w Indonezji Dar serca Na jaki stać nas razem, i każdego z osobna Bądźmy w nieszczęściu zjednoczeni Pomóżmy ludziom tragedię przeżyć Złóżmy się po grosiku By ci co przeżyli nabrali chęci do życia Tamci ludzie z wysp, dzisiaj nie mają niczego Ani zdrowej wody, ani ryżu Ani dachu nad głową Ani w sercach nadziei Z pokorą przyjmują, to co los im zgotował Z ufnością wchodzą w każdy nowy dzień, niepewny Nie wiedzą jeszcze jak przyjdzie przeżyć im swoje życie Wiedzą, na pewno, że trudno im będzie wychować ,osierocone dzieci Wanda Kardasz |
Kataklizm
Kataklizm dotknął południową Azję Najbardziej Sumatrę i Tajlandię Rozmiarów jego nikt ocenić nie umie Zginęli ludzie Zburzone domy, zerwane mosty Rozmyte drogi Wszędzie dużo gruzu Błota i wody Uratowani z zagłady ludzie Dzisiaj już pogodzeni z losem Ciągle szukają swych bliskich Włączają się w akcje niesienia pomocy Nie mają już łez w oczach Nie mają już siły na smutek W rozpaczy wspierają się sami w potrzebie W nieszczęściu liczą też na pomoc ludzi świata Nie rozumieją tego dzieci małe Których nie tulą do piersi ich mamy Patrzą one na wszystko ufnie pięknymi oczętami Jaki los ich czeka bez taty i mamy nikt dzisiaj tego nie wie Wanda Kardasz |
W Indonezji czekają na wsparcie
Nikt nie jest w stanie Wyobrazić sobie tragedii Która dotknęła mieszkańców Wysp w dalekiej Indonezji Do niedawna najpiękniejsze na wyspach Osady, wioseczki, kurorty Do których zjeżdżali bogaci z całego świata Zmyte są z powierzchni Ziemi Dzisiaj prawie nie istnieją, albo są zniszczone Piękne hotele, kawiarnie, restauracje, Zginęli tamtejsi ludzie niczemu niewinni Zginęli turyści i goście zagraniczni Ci co przeżyli i cudem się uratowali, Od teraz oczekują wsparcia W pokorze czekają na zdrową wodę Na pomoc od świata ludzi Wanda Kardasz 2004 r. |
Trudne czasy na wyspach w Azji
Obnażona została przed światem Prawda o ludziach, biednych żyjących w Azji Która w warunkach przed tsunami Długo jeszcze Nie ujrzałaby dziennego światła Nieszczęście, które opętało wyspy Przyniosło zagładę i zniszczenia Ale też przyniosło ze sobą Nadzieję dla ludzi ubogich i biednych Odrodzenie pięknych cichych spokojnych wysp Było od zawsze marzeniem tubylców Dzisiaj po Tsunami jest ono realne I szczęśliwie może się ono spełnić Zainteresowanie i pomoc świata Przyniesie ludziom na wyspach pracę i oświatę A czas sprawi, że dzisiejsze dzieci sieroty Będą miały w swoich oczach, nie strach i łzy Lecz radość i uśmiech Wanda Kardasz |
Tylko czas zatrze rany
Wszyscy z całego świata
Spieszą ze współczuciem i modlitwą
Lecz teraz niezbędna jest pomoc wymierna
Ludziom na wyspach
Tam na wyspach zniszczone jest wszystko
Całe wsie i miasta, to teraz tylko gruzowiska
A tu i ówdzie w tym koszmarze
Odnajdowane są ludzkie twarze
Ciało za ciałem wydobywane jest z gruzów
Czasami jest ono możliwe do sfotografowania
By pozostał dowód na Ziemi, że ten ktoś istniał
Żył i był między swoimi
Tysiące i setki ciał odnaleziono
Lecz ich twarze nigdy przez nikogo
Nie były i nie zostaną rozpoznane .
Spoczęły one we wspólnym bezimiennym grobie
Tym co tragedię na wyspach przeżyli
Czas przyniesie ukojenie
W każdą rocznicę nieszczęścia będą oni myślami
Przy bliskich, którzy pod tsunami, zginęli
Wanda Kardasz 2004
Wszyscy z całego świata
Spieszą ze współczuciem i modlitwą
Lecz teraz niezbędna jest pomoc wymierna
Ludziom na wyspach
Tam na wyspach zniszczone jest wszystko
Całe wsie i miasta, to teraz tylko gruzowiska
A tu i ówdzie w tym koszmarze
Odnajdowane są ludzkie twarze
Ciało za ciałem wydobywane jest z gruzów
Czasami jest ono możliwe do sfotografowania
By pozostał dowód na Ziemi, że ten ktoś istniał
Żył i był między swoimi
Tysiące i setki ciał odnaleziono
Lecz ich twarze nigdy przez nikogo
Nie były i nie zostaną rozpoznane .
Spoczęły one we wspólnym bezimiennym grobie
Tym co tragedię na wyspach przeżyli
Czas przyniesie ukojenie
W każdą rocznicę nieszczęścia będą oni myślami
Przy bliskich, którzy pod tsunami, zginęli
Wanda Kardasz 2004
Tsunami śmierci
w Boże Narodzenie
Dwa tysiące czwartego roku
Dwudziestego szóstego grudnia
W dziesięciu krajach Azji i Afryki
Kataklizm wszech czasów
Unicestwił dwieście trzydzieści tysięcy osób
Nie były to zwykłe niszczycielskie fale
Ale katastroficzne podstępne
Dziesięciopiętrowe ściany wody
Z niewyobrażalną siłą niszczące nadbrzeżne
Wojskowe bazy, statki pasażerskie, okręty, łodzie
W niektórych rejonach wody
Wlały się nawet kilometr w głąb lądu
burzyły wszystko co napotkały na swej drodze.
Osiedla, hotele ,domy i zwykłe chaty, pociągi, autobusy
Tsunami pochłaniały istnienia
Niszczycielski żywioł nie oszczędził niczego
Ani dróg, ani mostów, ani kolei
Wszystko zniknęło pod wodą
Pod woda też zginęli ludzie
Których kataklizm zaskoczył
Ale gdy walec śmierci uczynił już wszystko
To co zamierzał uczynić
I fale Oceanu się cofać zaczęły
Świat ujrzał grozę zniszczenia
Słychać było tylko przerażającą ciszę
*Wanda Kardasz
w Boże Narodzenie
Dwa tysiące czwartego roku
Dwudziestego szóstego grudnia
W dziesięciu krajach Azji i Afryki
Kataklizm wszech czasów
Unicestwił dwieście trzydzieści tysięcy osób
Nie były to zwykłe niszczycielskie fale
Ale katastroficzne podstępne
Dziesięciopiętrowe ściany wody
Z niewyobrażalną siłą niszczące nadbrzeżne
Wojskowe bazy, statki pasażerskie, okręty, łodzie
W niektórych rejonach wody
Wlały się nawet kilometr w głąb lądu
burzyły wszystko co napotkały na swej drodze.
Osiedla, hotele ,domy i zwykłe chaty, pociągi, autobusy
Tsunami pochłaniały istnienia
Niszczycielski żywioł nie oszczędził niczego
Ani dróg, ani mostów, ani kolei
Wszystko zniknęło pod wodą
Pod woda też zginęli ludzie
Których kataklizm zaskoczył
Ale gdy walec śmierci uczynił już wszystko
To co zamierzał uczynić
I fale Oceanu się cofać zaczęły
Świat ujrzał grozę zniszczenia
Słychać było tylko przerażającą ciszę
*Wanda Kardasz