Wiersze na lata
Nasze historie
O wielu sprawach chciałoby się komuś powiedzieć
Myślę, że czas damy sobie na to
O wielu sprawach chcielibyśmy, zapomnieć
Ale nie zapomnimy, każdy z nas wie o tym
Chcemy też na pewno coś z siebie wyrzucić
Komuś się zwierzyć
Chcemy przekazać to, co w sercu nosimy
To, co w naszych sercach zalega i ciąży
Chcemy opowiedzieć komuś
O własnych życiowych zmaganiach
O strachu, o wątpliwościach i niemocy
I o tym, że chyba nie taka, w dniu naszych narodzin
Nad nami świeciła gwiazda
Chcemy opowiedzieć
Z czym borykaliśmy się w tamtych czasach
Chcemy opowiedzieć o lęku noszonym w sercu
Chcemy opowiedzieć komuś, jak trudno było pokonywać
Zbyt wysokie dla nas progi, by wtedy istnieć
Chcielibyśmy swoją historię powierzyć komuś
Kto by nas zrozumiał, rozgrzeszył, nad nią się zamyślił
Kto by zechciał naszą historię spisać
I kiedyś u schyłku swego życia, tę prawdę przekazać innym.
Wanda Kardasz 13 października 2005
O wielu sprawach chciałoby się komuś powiedzieć
Myślę, że czas damy sobie na to
O wielu sprawach chcielibyśmy, zapomnieć
Ale nie zapomnimy, każdy z nas wie o tym
Chcemy też na pewno coś z siebie wyrzucić
Komuś się zwierzyć
Chcemy przekazać to, co w sercu nosimy
To, co w naszych sercach zalega i ciąży
Chcemy opowiedzieć komuś
O własnych życiowych zmaganiach
O strachu, o wątpliwościach i niemocy
I o tym, że chyba nie taka, w dniu naszych narodzin
Nad nami świeciła gwiazda
Chcemy opowiedzieć
Z czym borykaliśmy się w tamtych czasach
Chcemy opowiedzieć o lęku noszonym w sercu
Chcemy opowiedzieć komuś, jak trudno było pokonywać
Zbyt wysokie dla nas progi, by wtedy istnieć
Chcielibyśmy swoją historię powierzyć komuś
Kto by nas zrozumiał, rozgrzeszył, nad nią się zamyślił
Kto by zechciał naszą historię spisać
I kiedyś u schyłku swego życia, tę prawdę przekazać innym.
Wanda Kardasz 13 października 2005
|
Samotność
Często jesteś ze swoją samotnością Nauczyłeś się jej jak pacierza Czasem stwierdzasz, że jest ona tak dobra Jak cisza, jak modlitwa Rozmawiasz więc z nią o wszystkim Co Ciebie cieszy, trapi, boli Kto krzywdę Ci wyrządził I kto pamiętał o Tobie Powierzasz Jej swoje tajemnice Ona zasługuje na to Wiesz, że ich dochowa Nawet do końca świata Wanda Kardasz 25.01. 2005 |
Czas liczy dni i lata
Mijają dni i lata Czas nam je skrzętnie liczy W oczach dawnej iskry już nie ma I uśmiech na twarzy skromniejszy Rozczula się serce Gdy słyszy dobre słowo Myśli wędrują do lat najpiękniejszych Pamięcią wracamy do bliskich, którzy odeszli Wanda Kardasz 23 czerwca 2005 |
Modlitwa Babci
Kiedy spać się już położę Sen mi ześlij Panie Boże Pozwól Panie wstać o brzasku I otocz mnie swoją łaską Uchroń moich przed nieszczęściem Obroń przed złem mnie i moich bliskich Daj mi siłę, daj mi zdrowie Abym mogła służyć Tobie Wanda Kardasz 2005 |
Ból serca
Serce zawsze wrażliwe, pełne oddania
Zawsze płochliwe
Zraniłeś nagle, znienacka
Zatrzęsło się ono z przerażenia
Mocno załomotało
Skurczyło się w sobie I załkało
Czy teraz to serce, małe i kruche
Zawsze pełne troski i ufności
Potrafi jak dawniej być wierne i czułe
Czy to serce odzyska spokój
Czy to serce da radę zaufać na nowo
Czy to serce potrafi wierzyć, kochać, szanować
Czy rana zadana ostrzem słowa
Potrafi się jeszcze zabliźnić
Czy smutek serce opuści
Wanda Kardasz 2 czerwca 2005
Serce zawsze wrażliwe, pełne oddania
Zawsze płochliwe
Zraniłeś nagle, znienacka
Zatrzęsło się ono z przerażenia
Mocno załomotało
Skurczyło się w sobie I załkało
Czy teraz to serce, małe i kruche
Zawsze pełne troski i ufności
Potrafi jak dawniej być wierne i czułe
Czy to serce odzyska spokój
Czy to serce da radę zaufać na nowo
Czy to serce potrafi wierzyć, kochać, szanować
Czy rana zadana ostrzem słowa
Potrafi się jeszcze zabliźnić
Czy smutek serce opuści
Wanda Kardasz 2 czerwca 2005
Co jest szczęściem
Chcesz zobaczyć szczęście Otwórz szeroko oczy Popatrz nimi na Świat Który Cię otacza Najpierw podnieś głowę I popatrz na błękitne niebo Popatrz na białe chmurki Delikatne jak mgiełka Popatrz na słońce Które, zawisło nad Twoją głową Ono się śmieje do Ciebie Ono rozdaje radość i zdrowie Popatrz na drzewa Zobacz ich różne kolory zieleni Zastanów się nad tym głęboko Kto zaprojektował by były takie piękne Przypatrz się ptakom Ich strojom, ich kształtom. Posłuchaj w skupieniu, jak nucą swe kołysanki Jak przywołują się śpiewnie Popatrz na kwiaty Odkryj w nich kolory tęczy Pomyśl, kto je tak pięknie wystroił Kto dał im te kolorowe sukienki My ludzie, szczęścia szukamy w bogactwie Długo nie umiemy pojąć tego, że bogactwo Szczęścia nie daje nikomu Ono tylko pomaga żyć łatwiej Ty nie rozpaczaj gdy bogactwa nie masz Spróbuj zatrzymać się w biegu Popatrz na wszystko z dystansem i pomyśl Życie jest cudem i to właśnie ono jest naszym szczęściem. Wanda Kardasz |
Dom rodzinny
Dom rodzinny To dom który ma solidne podwaliny Bezpieczeństwo zapewnia Przydaje zdrowie i siłę Uczy wszystkiego co dobre Uczy więzów rodzinnych, miłości i wiary Uczy szacunku, przyjaźni Uczy mądrości życiowej Ona ma być przekazywana Z pokolenia na pokolenie My jednak wciąż nie rozumiemy tego Budujemy swoje domy nierozważnie Zbyt szybko, zbyt emocjonalnie Takie domy nie dają gwarancji trwałości Nie dają siły przetrwania Nie tworzą tradycji Rozsypują się jakby zbudowane były Na osuwających się skarpach W nich nie ma wiary w człowieka W nich rodzi się nieszczęśliwość Czemu nie rozumiemy Że wiara głęboka, przyjaźń, partnerstwo buduje Czemu nie rozumiemy Że mamy kochać tego, który nas kocha Czemu nie rozumiemy Że życie jest tylko jedno Czemu nie rozumiemy Że na Świecie żyjemy tylko chwilę Że to w rodzinie mamy zawsze wsparcie Wanda Kardasz 12 maja 2005 |
Utul w bólu
Nieopisane uczucie niemocy
Bezsilność , zrządzenia losu
Boleśnie dotknęło i córkę i matkę
Nikt takiej chwili nie potrafi przewidzieć
Taka chwila przychodzi nieproszona
Zostawia ból, rozpacz, samotność i potem sobie odchodzi
Ze swoim bólem dziewczyno
Wtulisz się w ramiona swego małżonka
Lecz takich ramion bezpiecznych nie ma już Twoja matka
Jesteś córką swojej Matki , wspieraj Ją w rozpaczy
Otrzyj jej łzy smutku i osamotnienia
Daj Jej ciepłe słowa otuchy, powiedz że poradzi sobie
Przytul do serca, potrzebuje tego
Okaż Jej czułość w dotkliwej samotności
utul Matkę w bólu, pomóż zrozumieć to co się stało
Wanda Kardasz 15 Grudnia 2005
Nieopisane uczucie niemocy
Bezsilność , zrządzenia losu
Boleśnie dotknęło i córkę i matkę
Nikt takiej chwili nie potrafi przewidzieć
Taka chwila przychodzi nieproszona
Zostawia ból, rozpacz, samotność i potem sobie odchodzi
Ze swoim bólem dziewczyno
Wtulisz się w ramiona swego małżonka
Lecz takich ramion bezpiecznych nie ma już Twoja matka
Jesteś córką swojej Matki , wspieraj Ją w rozpaczy
Otrzyj jej łzy smutku i osamotnienia
Daj Jej ciepłe słowa otuchy, powiedz że poradzi sobie
Przytul do serca, potrzebuje tego
Okaż Jej czułość w dotkliwej samotności
utul Matkę w bólu, pomóż zrozumieć to co się stało
Wanda Kardasz 15 Grudnia 2005
Czas pomoże
Jak Tobie pomóc
Jak Ciebie pocieszyć
Czym ulżyć Tobie w niemocy
Czym pustkę Tobie wypełnić
Mogę Cię wysłuchać
O każdej porze dnia i nocy
Mogę w każdej chwili przyjechać
Gdy tego sobie zażyczysz
Wiem jednak
Że tylko czas leczy rany
Że bólu takiego nikt nie ukoi
Musisz to zrobić sama
Wanda Kardasz 12 stycznia 2005
Jak Tobie pomóc
Jak Ciebie pocieszyć
Czym ulżyć Tobie w niemocy
Czym pustkę Tobie wypełnić
Mogę Cię wysłuchać
O każdej porze dnia i nocy
Mogę w każdej chwili przyjechać
Gdy tego sobie zażyczysz
Wiem jednak
Że tylko czas leczy rany
Że bólu takiego nikt nie ukoi
Musisz to zrobić sama
Wanda Kardasz 12 stycznia 2005
Czego w życiu szukamy
Gdy wchodzisz w życie Jesteś już prawie dorosły Zaczynasz walczyć o coś Sam nie wiesz jeszcze o co Najpierw niby chodzi Tobie O młodzieńczą wolność, o samodzielność Potem jednak analizujesz realia i stwierdzasz Że, ważniejsza jest jednak Twoja przyszłość Wiele czasu zajmuje nauka, zdobywanie zawodu Szukanie dobrej pracy Czasem w niej robisz karierę, odnosisz sukcesy Realizujesz marzenia i ambicje swoje Walczysz jednak dalej, czegoś wciąż szukasz Wydaje ci się, że szczęścia szukasz Nie wiesz jednak jak ono wygląda Więc myślisz, że tym szczęściem, jest tajemnicza miłość Gdy ona wreszcie staje W progu Twojego domu Ty jej nie rozpoznajesz od razu Bo jej nie znasz i nie wiesz czy to jest Ona Przygarniasz ją jednak do siebie, stęskniony Dajesz jej wszystko, co masz najcenniejszego Gdy nagle, czasem po wielu latach dopiero, okazuje się Że jesteś jej obcy, że to nie była wymarzona miłość Wanda Kardasz 3 marca 2005 |
Czy miało być takie
Myśli natrętne zaprzątają nam umysł W dzień i w nocy Czy na pewno wszystko zrobiliśmy By życie dobrze przeżyć Czy życie miało być właśnie takie jak mamy Czy życie zapisać jako udane Czy w życiu dotknęliśmy szczęścia Czy się spełniliśmy Nikt nas przez życie nie prowadził Słuchaliśmy co mówią inni Podpatrywaliśmy jak żyją inni, trochę błądziliśmy I trochę musieliśmy o nie zawalczyć Ale czy potrafiliśmy żyć jego pełnią I co to jest ta pełnia życia Bo przecież nie widzieliśmy tak wiele I tylu rzeczy nie umieliśmy jeszcze Nikt nie otworzył nam wcześniej oczu Na to, że młodość jest krótsza od życia Że niczego nie można odkładać na później Bo życie jest tylko jedno Wiem jedno dzisiaj na pewno Że życia sens, polega na wolności Że życie, trzeba brać garściami I dzielić się, jego każdym okruchem Wanda Kardasz 15 listopada 2005 |
Afrykańczykom
z Klubu Pod Baobabem
Dzisiaj wiem więcej
I więcej pojmuję
Jak los Was doświadczył
I co Wam zgotował
Byliście dziećmi wypędzonymi
Byliście bardzo dzielni
Przeżyliście piekł
Wojnę przetrwaliście na obczyźnie
Często dotknęło Was
To, co najokrutniejsze
Straciliście matkę
Straciliście ojcowskie ciepło
Cudem powrócić Wam się
Udało
Do swoich rodzin
Do swych ojczyzn małych
Choć trudne były lata
Waszej młodości
Wróciliście! Tworzyliście własny dom
Polskę
Wanda Kardasz 2005
z Klubu Pod Baobabem
Dzisiaj wiem więcej
I więcej pojmuję
Jak los Was doświadczył
I co Wam zgotował
Byliście dziećmi wypędzonymi
Byliście bardzo dzielni
Przeżyliście piekł
Wojnę przetrwaliście na obczyźnie
Często dotknęło Was
To, co najokrutniejsze
Straciliście matkę
Straciliście ojcowskie ciepło
Cudem powrócić Wam się
Udało
Do swoich rodzin
Do swych ojczyzn małych
Choć trudne były lata
Waszej młodości
Wróciliście! Tworzyliście własny dom
Polskę
Wanda Kardasz 2005
Odeszła nagle Matka
Odeszła tak nagle Nic nie wskazywało na to Czyżby w szpitalu gdy miała atak Na moment, może na chwilę Spotkała się ze swoją Matką Może to spotkanie z Matką w białej alei Było tak piękne Że zapragnęła pozostać z Nią na zawsze I to było ważniejsze Niż dalsze życie w chorobie na Ziemi Może powiedziała Tobie Twoja Matka Poddaj się dziecko, przestań walczyć o życie na Ziemi Jesteś w podeszłym już wieku Odejdź z Ziemi przed Dniem Zmarłych Nie będziesz długo czekała, by Pan Bóg przygarnął Ciebie Może samo spotkanie z Matką Może Jej słowa, może szepty matczynej troski Może Jej rada dobra i szczera, którą od Matki dostała Pozwoliły podjąć tak nagłą decyzję, by Rozstać się z doczesnością Wanda Kardasz 30.10.2005 |
Emerytowani Jak lecą Tobie pierwsze dni na emeryturze Czy zachłystujesz się wolnością Czy teraz czasu dla siebie masz więcej I jak bez pracy zawodowej się czujesz Twój list do mnie trafił W nim napisałeś Że jesteśmy sobie potrzebni By przywoływać wspomnienia z lat dawnych Nowe myśli w głowie się rozgościły i nadzieja Że odgrzebiemy wspólne radości Z naszego dzieciństwa z naszej be klasy I wczesnej młodości Zapowiedziałeś Listy, ploteczki, zwierzenia Wymianę naszych poglądów Już bardzo dorosłych teraz Wanda Kardasz. 25 października 2005 |
Fałszywe myśli
Myśl za myślą goni Jedna przed drugą się wciska Potem wszystkie wracają W głowie powstaje mętlik Jak to jest, co powoduje Kto nam te myśli podrzuca Dlaczego one są sprzeczne Dlaczego ze sobą się kłócą W jednym mgnieniu oka Spośród wielu myśli Wybieramy tę jedną jedyną Która często bywa, błędną niestety Jak ustrzec się przed tymi myślami Które są fałszywe Które jak pająk skrzętnie splatają sieć By osaczyć ofiarę, gdy podejmujesz decyzję A potem już tylko lawina zdarzeń Niczego odwrócić nie można Zostaje zwykle żal, dyskomfort I rzeczywistość smutna Wanda Kardasz 24 luty 2005 |
Fotografie czarno białe
Rozkładam przed sobą Pożółkłe fotografie I rozpoznaję w nich Swoje ciocie, kuzynki i babcie Właśnie w nich staram się wyczytać Jakie było ich dzieciństwo Jaka młodość Jak trudne i pełne obaw, było ich życie Minęło już bardzo wiele lat Wśród fotografii są takie Które mają lat osiemdziesiąt Na nich widać ślad czasu Dawno nie żyją już Uśmiechające się na fotografii twarze Możliwe że podobni jesteśmy do nich Chociaż minęło już tyle pokoleń My także dźwigamy bagaże przeżyć Z nimi przeszliśmy przez swoje życie Kto jednak wie, gdy odejdziemy Jak będą nas postrzegać nasi następy Wanda Kardasz Luty 2005 |
Gdy kochasz
Gdy kochasz, tęsknisz do bólu Pragniesz by Tobie bliska osoba Była tuż obok, szeptała Ci czułe słowa Patrzyła wciąż w Twoje oczy W swych ramionach tuliła Ciebie Gdy kochasz, wiesz o tym Całą duszą, sercem, ciałem, myślą i wiesz Że kochanej osobie oddasz wszystko co masz Wszystko co masz Najcenniejszego, najdroższego W zakochaniu, chcesz by czas się zatrzymał I śmiejesz się i płaczesz I pracujesz do zapamiętania Bo wtedy, tęsknota jest twórcza Ona Ciebie uskrzydla Gdy jednak pojawia się nienawiść Do tego co Ciebie kochał Tęsknisz do bólu za tym, co już było Za pięknem, za wzruszeniem, za oddaniem Za tym, co czas ze sobą zabrał i zatarł Tęsknisz i nienawidzisz Nienawidzisz ciszy i zwróconej wolności Ona jest i jej nie ma, serce Twoje łka Nie cieszy Cię słońce i dzień wolny od pracy Nienawidzisz wszystkiego i wszystkich Ty tęsknisz za tym by się sprawdzić Czy jeszcze potrafisz kochać Wanda Kardasz 28 maj 2005 |
Genealodzy
Wśród nas są szczęściarze Wykonują taki zawód W którym praca i hobby i przyjemność Ze sobą się przeplata Oni dotykają historii Spisanej w poprzednich wiekach Dotykają ją wyobraźnią, umysłem Oczami i ręką Historię, która jest w księgach zamknięta A przez to martwa Czynią żywą, a ona nam dzisiaj Pokazuje, że znać ją i cenić ją, warto W zagmatwanej historii dziejów Byli tacy ludzie, którzy potrafili Historię zapisywać i chronić Dla następnych pokoleń Dzięki ludziom, którzy posiedli tę Świadomość i umiejętności Dzisiaj mamy to szczęście Odnajdować w archiwach wiedzę Zapisaną, wieki temu ich ręką Tak się złożyło, że to szczęście Mnie dotyka dzisiaj, bo W zachowanych księgach historii Odnajduję zapisy, które linijka po linijce Odsłaniają istnienie moich poprzedników Wanda . Kardasz 2 listopada 2005 |
Jak to zrozumieć
Tradycja rodzinna jest niewątpliwą świętością Nie trudno jest ją pielęgnować Gdy w niej się rosło, widziało ją na oczy I nosi się ją w sercu, od lat najmłodszych Są jednak tacy którzy tradycji rodu nie znają Którzy u schyłku swojego życia dopiero Zaczęli tęsknić za wiedzą o swoich korzeniach Bo przecież wiedzą, że być one musiały i to często nawet szlachetne Zagadką jednak będą powody niewiedzy O poprzednikach swoich I nikt nam nie powie już dzisiaj Czy więzi tamte rodzinne, zbyt wątłe były By trzeba było o nich zapomnieć i wyrzec się ich na wieki Czy były to zawirowania historyczne Czy były to wojny światowe, czy wygnanie Jak dzisiaj zrozumieć to Że na świecie zostaliśmy z tymi myślami sami Wanda Kardasz 15 Grudnia 2005 |
Klucz ptaków nad morzem
Po dniu chmurzastym i wietrznym Nad morzem zrobiło się niebo błękitne A na nim, nagle ujrzałam Wielki znajomy mi klucz przelatujących ptaków Leciały nie nad plażą, lecz nad morzem Kilka razy to w jedną To w drugą stronę Jakby wyznaczały sobie stopień trudności lotu Widziałam za każdym razem Że szyk, klucza, był inny Bardziej skupiony, lub bardziej rozwlekły Leciały raz wyżej, raz niżej Ptaki ćwiczyły swoje siły Najpewniej przed dalekim lotem Starszyzna uczyła młodzież Jak w locie rozkładać siły Obserwując zmagania ptaków na niebie Wyraźnie widziałam Że ptaki uczą się zasad wspólnego lotu By pokonać, długą drogę docelową i drogę powrotu Do kraju swego Wanda Kardasz 29 sierpnia 2005 Kreta |
Majowe spotkania serc
Maj rozdaje sercom raj Serca smutne zaczynają się cieszyć Bo maj wszystkim Kolorowe kwiaty niesie Maj rozdaje sercom uśmiechy Wszyscy z domów wychodzą na ulice By wtedy świat radosny, zielony ,ładny w maju Widzieć lepiej Serca przestają być smutne Poznają inne serca choćby przelotnie Są także takie serduszka Które spotykają się w maju na zawsze Te właśnie serca radują się szczególnie Idą jak burza, przez życie Pokonują po drodze wszystkie trudności By tylko być razem ze sobą, nie tylko od wiosny do wiosny Ze związku dwóch serc szczęśliwych Rodzą się serduszka młode Które od razu trzeba uczyć Majowego piękna i szczęścia na zawsze. Wanda Kardasz Maj 2005 |
Nad morzem
Morze Lśni się i mieni w słoneczku Uśmiecha się czasem zalotnie Gdy wiaterek z falami bawi się w berka Wody morza uderzają o brzegi Zabierają ze sobą i piasek i kamienie Wyrzucając czasem Malusieńkie muszelki Kolorowe koraliki Wyznaczające granice nabrzeża Podskakują na malutkiej fali Jakby walczyka tańczyły Wtedy myśli Twoje lecą, gdzieś w dal po wodzie I właśnie wtedy marzy się na pewno każdemu By tuż obok był ten ktoś jedyny I jak Ty z zachwytem przyglądał się tej scenerii By jak Ty wpatrywał się w Niebo bez jednej chmureczki Błękitne, bardziej niż myślisz I jak, gdzieś daleko, daleko, na horyzoncie Wtula się w nie zachodzące słoneczko Wanda Kardasz 23 maja 2005 Beldibi. |
Mamusia
Lata się wypełniają Długie lata bez Ciebie Mamo W dobrych rękach w szpitalu byłaś Czemu nie chciałaś powalczyć o życie I z dnia na dzień odeszłaś w nieznane Nagle odchodząc zabrałaś ze sobą ciągłość rodziny, wiedzę o niej Wiedzę o swoim dzieciństwie O swojej młodości, dorosłości Nie chciałaś o tym mówić nigdy nikomu Odkładałaś to zawsze na czasy późniejsze Gdy Ciebie Mamuś już tutaj nie ma Wiedzy tej bardzo nam brakuje Bo z Twojego życia wyrosło życie nasze Tak wiele chcielibyśmy Tobie powiedzieć Ale Ciebie tu już nie ma Wanda Kardasz 29 października 2005 |
Minęły lata
Minęły lata Gdy zaczęłam szukać śladów życia Dziadka i Jego dziadka Nie przypuszczałam wtedy Że pozyskam wiedze o nich Że w ręku będę trzymała Ich ważne dokumenty Dzisiaj serce moje Wypełnia się wzruszeniem gdy patrzę na dokumenty Które leżą przede mną One są spisane wprawną ręką Przeszło sto, sto pięćdziesiąt i dwieście lat temu I dokumentują narodziny moich poprzedników Zapisuję w moim kalendarzu życia Kolejne daty ważne Myślami sięgam w tamte czasy Rozmyślam nad nimi i mam poczucie Jakby nieznani mi dziadkowie byli gdzieś obok mnie Jakby mnie przez dzieje życia prowadzili za rękę Wanda Kardasz 4 listopada 2005 |
Najbliżsi
Których w sercu noszę Ci, którzy odeszli A których brak mi dzisiaj A także ci, których Poznać szczęścia nie miałam Z których wyrosłam I żyję ich życiem Czuję, że są przy mnie i wiem, że To oni wskazują mi drogi i ścieżki Którymi idę przez życie To Oni otwierają mi oczy na to wszystko Co mnie otacza dzisiaj To oni podpowiedzieli mi By szukać wiedzy o poprzednikach, by Przywrócić pamięć o rodzinie Która miała szlachetne korzenie Wanda Kardasz 2 .11.2005 |
Na Dżerbie
Każdego dnia, o każdej porze Morze na Dżerbie ma inny kolor To słońce czyni takie cudeńka Pomaga słońcu w tym, delikatny wietrzyk Dżerba to wyspa słońca Wyspa bajkowych kolorów Niebieskiego nieba Złocistego piasku na plażach Różnych kolorów kwiatów I zielonych palm daktylowych Bogactwem Dżerby są, ludzie O pogodnych twarzach i dobrym sercu Pracują od rana do wieczora na rzecz turystów Mimo że termometr wskazuje 40 stopni i więcej Wanda Kardasz |
Neple
Malutka miejscowość szlachecka bardziej letniskowa niż rolnicza jak kiedyś Ciekawa swoją niezwykłością historyczną Krajobraz urokliwy, Wśród pól, łąk i lasów zielonych Miejscowość nie duża Opada ku rzekom, Krznie i Bugu Są i dzisiaj wielbiciele tego krajobrazu Przyjeżdżają by zobaczyć piękne widoki W stronę Terespola Odległego tylko o dziesięć kilometrów. W Neplach jest kościółek murowany Ufundowany przez Ród Niemcewiczów Kościółek był kiedyś Unickim Dzisiaj jest Katolicki. Stary kościółek Otulony zielonymi starymi lipami Nosi w sobie pamięć i historię Dwustu pięćdziesięcioletnią Kościół pamięta świetność okolicy Pamięta swoich fundatorów Pamięta wojny, ból, troski i radości Tamtejszych ludzi bogatych i biednych Tu, w tym leciwym kościele uczono patriotyzmu Tutaj w tym kościele modlono się za Ojczyznę Tu w latach dwudziestych ubiegłego wieku Dziadek mój był organistą. Tu w tym kościele, kolebce polskości Swoje długie lata, zdrowie i pracę Ofiarowali Bogu i ludziom zacni ludzie Proboszczowie Nepalskiej Parafii Wanda Kardasz 3 marca 2005 |
Na mapie świata
Każdy z nas ma miejsce Na mapie świata Do którego myślami wraca. Nie zawsze jest to miejsce urodzenia. Często jest to miejsce młodości czy Wczesnego dzieciństwa. Do tamtych miejsc Do tamtych beztroskich lat Nasze myśli pędzą jak wiatr. Myśli te stają się niecierpliwe W drugiej połowie naszego życia Bo zaczynamy już wtedy, podsumowywać swe życie. Robimy rachunek lat, które bezpowrotnie minęły. I rachunek doznań tych przykrych i szczęśliwych Które gdzieś uleciały nie wiadomo, dokąd i kiedy. W swojej pamięci, szukamy twarzy najbliższych Których nie ma, Bo odeszli już, dawno temu. Szukamy w pamięci, dat, imion i nazwisk Chcemy odtworzyć tamte obrazy Tamte klimaty, miłości i przyjaźnie. Częściej też zastanawiamy się, nad tym Czemu nie słuchaliśmy, czemu nie spisywaliśmy faktów. Dzisiaj, już tylko cmentarze i archiwa, dają nam informacje. Wanda Kardasz 8 Lipca 2005 |
Najlepiej zaakceptować
Samotność Wcale nie jest taka zła Jak mówią o niej Że jest chora Że jest natrętna Że jest upiorem Samotności trzeba się nauczyć Trzeba zaakceptować Taką jaka jest Polubić nawet często ja trzeba A ona natychmiast się odwdzięczy Przywiązaniem i przyjaźnią Spróbuj pokochać Swoją samotność Przecież to ona Budzi Ciebie o świcie Jest z Tobą dzień cały I Ciebie tuli na dobranoc Wanda Kardasz 19 lutego 2005 |
Nasze życie
Czemu życie płata nam figle Czemu nas zaskakuje Czemu przedwcześnie odbiera nam tych Których kochamy Którzy są dobrzy Których się akceptuje To trudne do zrozumienia Dlaczego przez lata całe Żyjąc obok siebie Tak mało mówimy o tym Jak to będzie gdy zostaniemy sami Gdy ktoś z nas pierwszy odejdzie Co wtedy począć, co dalej będzie Wanda Kardasz 1 listopada 2005 |
Nowe zjawiska
Nasza rodzina jak wiele innych w kraju i świecie Rodziną zwyczajną jest Borykającą się z trudami codziennego życia Od zawsze pełna trwogi, obaw, niepewności Przed każdym dniem następnym Tak też było w przeszłości Tak było w pamięci naszych babć i dziadków To znamy z przekazów naszych rodziców Wtedy, w tamtych czasach Rodziny często były nie pełne Bo były trawione przez zarazy i wojny Dzisiaj, obserwujemy w naszych rodzinach Zupełnie nowe zjawiska Swoboda wyboru nowej ojczyzny Swoboda wyboru innego sposobu na życie Giną rodzinne więzi, zanika ojczysta tradycja Wanda Kardasz 21 grudnia 2005 |
Pan Czas
Czas decyduje o wszystkim Czas rozdaje nam karty On liczy nam lata dziecięce i młode On wprowadza nas w życie dorosłe A potem w wieku dojrzałym On nas rozlicza z życia We wczesnej młodości Otwiera nam oczy na świat Uczy nas piękna, uczy marzeń, miłości Rozdaje wiedzę, mądrość, głupotę Wydziela nam radość I nie skąpi zmartwień Czas wie, kiedy i komu Ma się zatrzymać na chwilę w miejscu By można było doznać i przeżyć więcej By móc podzielić się szczęściem Okazać dobre serce innym, by ulżyć w cierpieniu I zamknąć oczy na zawsze, też wie, komu i kiedy Wanda Kardasz 2 listopada 2005 |
O każdej porze
Dzień po dniu i miesiąc po miesiącu To już lata Stawiasz pytanie, za pytaniem. Dlaczego nagle Matka odeszła Jak to się stało Zostałaś sama z Matki decyzją Nie ma jej kto wyjaśnić Nie ma jej kto odpowiedzieć Kiedy i kto namówił Ciebie Matko na spisanie Swego testamentu Dlaczego i kiedy i kto Uknuł w skrytości spisek I podpowiedział Tobie Matko Żebyś w ostatnim za życia spisanym dokumencie Pominęła jej imię i nazwisko Czym zasłużyła sobie na to Czy tylko tym że mniej ją kochałaś Że była samodzielną, że była tą drugą Że nigdy nie liczyła czasu nikomu, że kochała Że potrafiła wspierać, nieść pomoc Dlaczego Było tak wiele skrywanych przed nią tajemnic Skrywanych życiowych planów Dlaczego w skrytości tylko przed nią Spisałaś pozostawiony testament Wanda Kardasz 2.02.2005 |
Obok nas
Żyją obok nas ludzie Którzy wyrośli w rodzinnym ciepłym klimacie Przy swoich rodzicach, babciach i dziadkach Przy pradziadkach i prapradziadkach Są obok nas tacy Którzy rodziny nigdy nie mieli Bo los sprawił im zawód I rodzicielskiej miłości, pozbawił Żyją więc, głębią swego życia Świadomi tego, że są ramieniem Drzewa wielopokoleniowego Lecz nigdy już, nie zaznają ciepła jego Wiedzą oni sami z siebie Że tylko od nich zależy jak żyć mają By tworzyć dla swoich dzieci rodzinne ramy I w rodzinie tworzonej przez siebie Budować tradycje i obyczaje Już teraz pracują oni nad tym by ich następcy Tkali głębokie rodzinne więzy By serca ich były pełne wzruszeń i wspomnień pięknych By zawsze obok siebie mieli najbliższych Wanda Kardasz 10 grudnia 2005 |
O Rodzinie łatwo się mówi
Łatwo o Niej mówić
Gdy ma się ją od zawsze
Od czasów niepamiętnych
Od wtedy
Gdy uczono Ciebie wymawiać
Pierwsze słowa mama i tata
Łatwo jest o niej mówić
Gdy wokół siebie miałeś zawsze ojca i matkę
Gdy czułeś się bezpieczny
Gdy widziałeś ciągłość rodziny
Bo zawsze przy Tobie byli dziadziusiowie, babunie
Troskliwie i czule uczący Ciebie życia
Łatwo jest o rodzinie mówić
Gdy otwierasz księgę rodziny
A w niej czytasz
Kto kiedy brał śluby, gdzie mieszkał
Kto kiedy się urodził
Kto kiedy i gdzie, żywota dokonał
Łatwo jest mówić o Rodzinie
Gdy oglądasz albumy wypełnione
Pożółkłymi fotografiami przodków swoich
Babć, dziadków, stryjków i wujków
Cioteczek, stryjenek, wujenek
Sióstr, braci i ich rodzin
Łatwo jest mówić o Rodzinie
Gdy zachowane są rodzinne pamiątki
Z lat najodleglejszych
I gdy rozpoznawalne są, pieczołowicie przechowywane
Zapiski, anegdotki i wydarzenia ważne i mniej ważne
Członków rodziny dotyczące
Łatwo jest mówić o Rodzinie
Która przetrwała wieki
Gdy nie skruszyły ją pomory, wygnania
Gdy ominęły ją obozy i wojny
Gdy nad wszystko najważniejszy był dom i jego tradycja
I wiara i Ojczyzna
Łatwo jest mówić o Rodzinie
I nosić ją w sobie jak bijące serce
Gdy był w niej zawsze, honor, szacunek
Gdy były nie rozrywalne więzi
Gdy troska i miłość była na pierwszym miejscu
Gdy miała w sobie to magiczne, rodzinne ciepło.
Wanda Kardasz 21 grudnia 2005 Kraków
Łatwo o Niej mówić
Gdy ma się ją od zawsze
Od czasów niepamiętnych
Od wtedy
Gdy uczono Ciebie wymawiać
Pierwsze słowa mama i tata
Łatwo jest o niej mówić
Gdy wokół siebie miałeś zawsze ojca i matkę
Gdy czułeś się bezpieczny
Gdy widziałeś ciągłość rodziny
Bo zawsze przy Tobie byli dziadziusiowie, babunie
Troskliwie i czule uczący Ciebie życia
Łatwo jest o rodzinie mówić
Gdy otwierasz księgę rodziny
A w niej czytasz
Kto kiedy brał śluby, gdzie mieszkał
Kto kiedy się urodził
Kto kiedy i gdzie, żywota dokonał
Łatwo jest mówić o Rodzinie
Gdy oglądasz albumy wypełnione
Pożółkłymi fotografiami przodków swoich
Babć, dziadków, stryjków i wujków
Cioteczek, stryjenek, wujenek
Sióstr, braci i ich rodzin
Łatwo jest mówić o Rodzinie
Gdy zachowane są rodzinne pamiątki
Z lat najodleglejszych
I gdy rozpoznawalne są, pieczołowicie przechowywane
Zapiski, anegdotki i wydarzenia ważne i mniej ważne
Członków rodziny dotyczące
Łatwo jest mówić o Rodzinie
Która przetrwała wieki
Gdy nie skruszyły ją pomory, wygnania
Gdy ominęły ją obozy i wojny
Gdy nad wszystko najważniejszy był dom i jego tradycja
I wiara i Ojczyzna
Łatwo jest mówić o Rodzinie
I nosić ją w sobie jak bijące serce
Gdy był w niej zawsze, honor, szacunek
Gdy były nie rozrywalne więzi
Gdy troska i miłość była na pierwszym miejscu
Gdy miała w sobie to magiczne, rodzinne ciepło.
Wanda Kardasz 21 grudnia 2005 Kraków
Życie Twoje Trudno w to może uwierzyć Ale tak właśnie się stało Życie Twoje Nagle zmianami zadrżało Te zmiany przyszły drogą nieznaną Zrodziły się nie wiesz kiedy One są wokół Ciebie One rozgościły się w Tobie Każdego nowego dnia wrażeń nowych masz więcej i więcej Nowe zdobywasz doświadczenia One Cię bolą czasem , one Cię cieszą One na pewno ,zastanawiają Pojawiają się w Tobie zupełnie nowe doznania, nowe dreszczyki emocji Potrafisz się w nie wsłuchiwać Tulisz je w sobie ,lękasz się o nie Uczysz się ich i z nimi się zaprzyjaźniasz Te najpiękniejsze pielęgnujesz najtroskliwiej Lokując je w swoim sercu, Po to by żyć nimi, dzielić się nimi Także po to ,by rodziły się wciąż nowe marzenia Wanda Kardasz marzec 2005 |
Nie wiedzieliśmy
Zastanawiamy się nad tym czasem długo nawet stawiając sobie pytania, jak to było gdy kolejno odchodzili nasi przodkowie Wiedzieliśmy tylko na pewno Że dzieje się to za sprawą Stwórcy On zabierał do siebie kolejno naszych bliskich Których upodobał sobie, spośród wielu innych Tłumaczyliśmy sobie, że odchodzą Do innego nieznanego świata Po trudach bycia na Ziemi I spełnieniu się w życiu doczesnym Nie wiedzieliśmy Że każdy rok rozłąki z bliskimi Będzie przynosił ze sobą coraz większy żal rozstania I nieujarzmione myśli o przemijaniu Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze Jak to będzie żyć bez bliskich Bez znanej troski Bez słów pouczeń Nie wiedzieliśmy, że będziemy tęsknili Za rozmowami, za spotkaniami, za Spojrzeniami pogodnych mądrych oczu Które rozumiały wszystko Wanda Kardasz 4.09.2005 |
Taki jesteś
Jesteś jedyny Zwyczajny i wyjątkowy Jednak nie chcesz, albo nie masz czasu Rozwijać swoich skrzydeł Gdy bierzesz się za jakiś temat Gdy go referujesz Chce się słuchać Ciebie Bo mówisz interesująco i wiarygodnie Wykorzystujesz każdy Dzień, tydzień, miesiąc, rok By powiedzieć to co myślisz By zobrazować każdy temat głębiej Jesteś zawsze do spotkań przygotowany Z wielką kulturą i znawstwem tematu A nawet jeśli tak by nie było Potrafisz w napięciu trzymać swoich słuchaczy Wanda Kardasz 26 kwietnia 2005 |
Plaże Riwiery
Morze Śródziemne Błękitne, bez fal, słone i ciche, ale Bez mew i łabędzi Nie tak, jak u nas, nad Bałtykiem Wszyscy jednak chcą tu przyjechać I nie ma co się dziwić Bo woda w tym morzu Jest ciepła i przezroczysta Plaże, w rejonie Kemeru Nie są zbyt szerokie I nie są wysłane piaskiem złocistym Są piękne, ale są kamieniste Słoneczko gwarantuje udany urlop Wszyscy uwielbiają połączenie Gór i morza A tu właśnie jest taki bajkowy krajobraz Wanda Kardasz Beldibi 22 maja 2005 |
Życie
Nikt wcześniej nie zwracał Tobie uwagi na to Że młodość jest krótsza od życia Że niczego nie można odkładać na później Bo życie jedno jest tylko Nikt Tobie nie powiedział Że sens życia polega na wolności Że życie, trzeba brać garściami I że dzielić się trzeba jego każdym okruchem Nikt Ciebie przez Zycie nie prowadził Słuchałaś tylko, co mówią inni Podpatrywałaś jak żyją inni Błądziłaś ucząc się na swoich błędach Myśli natrętne zaprzątają Tobie umysł W dzień i w nocy, stawiasz sobie pytania Tak wielu rzeczy nie zrobiłaś jeszcze I nie jesteś pewna czy dotknęłaś prawdziwego szczęścia Ty czujesz że życie się kurczy ale wciąż jednak nie wiesz Czy Twoje życie miało być właśnie takie Czy w księgach Twego życia Zapiszesz na koniec, że było udane, spełnione Wanda Kardasz 15 listopada 2005 |
Tobie Matko
Chcę napisać o polskiej kobiecie Urodzonej po pierwszej wojnie światowej Chcę napisać o polskiej kobiecie Która drugą wojnę światową Musiała przeżyć w obcym kraju Chcę napisać o młodej dziewczynie Którą w pierwszych dniach wojny Wywieziono do Niemiec Tam Ona straciła młode, najpiękniejsze lata Na przymusowych robotach Chcę napisać o młodej kobiecie Która w czasach powojennych Wychowywała dwoje dzieci, z pomocą swojej matki Bo ojciec po wojnie Nie wrócił do swoich dziatek Chcę powiedzieć, że życie Odcisnęło na tej polskiej kobiecie swoje piętno Zawalczyła jednak o to By być blisko Boga A On poprowadził Ją, przez garbate życie Chcę powiedzieć, że los tej polskiej kobiety Jest losem wielu polskich Osamotnionych matek Wśród nich była także Twoja i moja Matka Wanda Kardasz 30 października 2005 |
Praca, praca, praca
Oj proszę Pana W niektórych kręgach Na przykład służbowych, w pracy Skromność dzisiaj, wcale nie popłaca Są takie zakłady pracy, w których Rozpychać się trzeba we wszystkie strony Pan to chyba widzi, jak inni to robią Nie jest już Pan młodziutkim akademikiem Często pracuje Pan przecież także zagranicą Ze studentów Pan robi magistrów, z asystentów doktorów A pracodawca często tak bywa, nie zalicza Pana do swoich Proszę Pana czas więc nastał By zadbał Pan sam o własne zdrowie Bo lat ciężkiej pracy Panu przybywa A splendory spływają na innych Wanda Kardasz 26 kwietnia 2005 |
R o d z i n a
Rodzina, to słowo znasz od zawsze Jak słowa mama i tata. Na dźwięk słowa Rodzina Otwiera się z radością Cała dusza Twoja Pojawiają się nagle w twojej pamięci Osoby tobie najbliższe A ty w tych twarzach widzisz Przyjazny ciepły uśmiech Pełen, miłości i troski Dopasowujesz do postaci To wszystko, co do ciebie mówili W różnych życiowych sytuacjach Gdy byłeś malutki i większy Gdy byłeś młody, dojrzalszy Przypominasz sobie nagle dawane Tobie rady i Przykazania na życie, że masz być dzielny i dobry Że masz iść prostą drogą przez życie By nazwiskiem swojej rodziny Móc zawsze dumnie się podpisać Wanda Kardasz 15 grudnia 2005 Kraków |
Wandy
W tamtym czasie po wojnie W małej mieścinie mieszkały Cztery dziewczyny Które miały to samo imię Wanda ta, najmłodsza Zauroczona była nimi I dumna z tego Że też nosi to imię Druga z pięknymi warkoczami Bardzo się wszystkim podobała Rozchorowała się nagle zimą I odeszła z tego świata, jak anioł Trzecia miała dołeczki w policzkach I chyba była najszczęśliwszą Wychowywała się wśród braci w różnym wieku I z Jej twarzyczki, uśmiech nigdy nie znikał A czwarta Wanda Miała czarne włosy i czarne oczy jak węgielki Zawsze bardzo staranny wygląd miała I była wtedy, najstarszą z Wand w małej osadzie Na Podlasiu Wanda Kardasz 1 listopad 2005 |
Wybraliście siebie
Odpocząć od siebie po latach trzeba Odpocząć od tych samych rytmów codziennych warto Zatęsknić za tamtymi, z lat wcześniejszych Przemyśleć wszystko warto i uspokoić emocje warto Może czas kwadratowy Może urlop, może odległość Przypomną obojgu Że kiedyś przed laty Na całe życie, wybrali siebie Rozstać się choćby na trochę, przypomnieć sobie Że życie składa się nie tylko z pracy, snu i jedzenia Lecz bycia ze sobą i w dzień i w nocy Wspierania siebie w kłopotach W troskach, w krzywdzie, w zmartwieniu Że ważna jest w życiu osoba najbliższa Jej dobre słowo, uśmiech, czułość Wyraz oczu radosnych W nich spokój i bezpieczeństwo i troska Wanda Kardasz 7 maj 2005 |
Wyjazdy
Zmęczony umysł i skołatane serce Natychmiast wyciszysz Gdy tylko namówisz siebie Na wyjazd Choćby tylko na weekend Gdy o świcie staniesz na brzegu morza Przywitasz się z nim i dotkniesz wody Pokłonisz się porannej zorzy A zaraz potem wschodzącemu Słońcu Gdy poczujesz na sobie powiew wiatru Twoje ciało podziękuje Tobie Gdy pod stopami poczujesz aksamitny wilgotny piasek I ciepłą falę morza Która dogoni twoje nogi W szybkim marszu Twoje ciało podziękuje Tobie Gdy schylisz się po pierwszą małą muszelkę Wyrzuconą przez morze Uśmiechniesz się i ją weźmiesz do ręki I zobaczysz że był to kraba Mały domeczek Od ciszy i nieopisanego spokoju Zakręci się Tobie w głowie I właśnie wtedy uświadomisz sobie Że potrafisz podpatrywać świat tajemniczy I że umiesz cieszyć się życiem. Wanda Kardasz sierpień 2007 Dżerba |
Wzburzone morze Słońce, szeroka i długa po horyzont plaża I góry dookoła I czyste, ciepłe lazurowe morze Przyciąga na Kretę spragnionych wrażeń Miałam szczęście zobaczyć morze na Krecie Gdy było ono spokojne, i gładkie jak ogromne jezioro I takie gdy porywcze, wiatry przygnały Silne, spienione wysokie fale Przez parę dni Od nocy do nocy Fale z białymi grzywami huczały i Targały morze i plażę Wyrzucały z morza, Nie muszle i muszelki Lecz przeróżne kolorowe Kamyki mniejsze i większe Groźne fale wbijały się siłą w plażę I przesuwały zwały piasku. Każdego kolejnego dnia, na codziennych spacerach Plaże, wyrzeźbione były przez fale inaczej Wanda Kardasz 30 sierpnia 2005 Kreta |
Zapal światełko pamięci
Jak to się stało
Że lata minęły
I nasza młodość
Jak to się stało
Że tylko gdzieś w naszej głębi
Słyszymy czyjś głos widzimy kogoś.
Jak to jest
Że w pewnym wieku
Potrzeby serca są tak wielkie
Że pokonujesz wiele kilometrów
By pojechać do bliskich
Na cmentarz
Jedziesz tam po to
By się zadumać
Jedziesz tam dla siebie
Popatrzeć na kamienie, które do nas mówią
Pochodzić między nimi
I wyczytać w nich przeszłość
Jedziesz tam po to
By zapalić światełko z nadzieją
Że ono może przywoła do nas
Na chwilkę tych bliskich
Za których się modlimy
Do których tęsknimy
Tam w ciszy cmentarza uspokojeni spotkaniem
Muśnięci czasem i wspomnieniami
Wracamy zamyśleni
Z cisnącym się nadal pytaniem
Jak to jest że czas tak szybko leci
Jak to jest z tym przemijaniem
Wanda Kardasz 15 Sierpień 2005
Jak to się stało
Że lata minęły
I nasza młodość
Jak to się stało
Że tylko gdzieś w naszej głębi
Słyszymy czyjś głos widzimy kogoś.
Jak to jest
Że w pewnym wieku
Potrzeby serca są tak wielkie
Że pokonujesz wiele kilometrów
By pojechać do bliskich
Na cmentarz
Jedziesz tam po to
By się zadumać
Jedziesz tam dla siebie
Popatrzeć na kamienie, które do nas mówią
Pochodzić między nimi
I wyczytać w nich przeszłość
Jedziesz tam po to
By zapalić światełko z nadzieją
Że ono może przywoła do nas
Na chwilkę tych bliskich
Za których się modlimy
Do których tęsknimy
Tam w ciszy cmentarza uspokojeni spotkaniem
Muśnięci czasem i wspomnieniami
Wracamy zamyśleni
Z cisnącym się nadal pytaniem
Jak to jest że czas tak szybko leci
Jak to jest z tym przemijaniem
Wanda Kardasz 15 Sierpień 2005
Czemu nie odszedł latem
Wiele czasu minęło jak Ojciec Twój Nie przysłał żadnej wiadomości I nawet nie zadzwonił To niepodobne do Twego Ojca Czy w Świecie gdzie teraz mieszka Jest Ojcu dobrze Czy Jego dusza tam gdzie jest Ma miło, ciepło i bezpiecznie Bo widzisz Twego Ojca ciało Które zostawił tu na Ziemi Wciąż marznie, bo teraz tutaj jest zima A grobowiec wciąż nie jest zamknięty Czemu On wybrał sobie taką porę roku Rozstania Czemu nie zaczekał do wiosny czy lata Czy dlatego, że zimą odejść łatwiej Wanda Kardasz 19.01.2005 |
Gdzie jesteś
Kim jesteś w nowym wcieleniu Jaki masz teraz tembr głosu Po czym Cię można rozpoznać I gdzie Ciebie teraz spotkać można Nie odbierasz telefonu Pod numerem zapisanym Twoim imieniem Nie piszesz listów, nie opowiadasz dowcipów I nie kpisz z polityków Milczy Twoja ulubiona wieża Śpi w kącie twój telewizor Ulubiony samochód Stoi w garażu jakby zapomniany Psy zdezorientowane Szukają Twojego zapachu Są smutne jak gdyby wiedziały Że Ciebie już nie zobaczą. Wanda Kardasz 12 stycznia 2005 |
Rocznica
W sześćdziesiątą rocznicę Ósmego maja Nad miastem dzień cały przesuwały się chmury A niebo co trochę płakało Jakby po tych Co zginęli w Drugiej Wojnie Światowej W tym dniu, w samo południe We wszystkich miastach kraju były spotkania pokoleń Z ludźmi, co znają wojnę z autopsji Co znają trud żołnierski w walce o wolność Z tymi co przeżyli więzienia i obozy I tymi którzy tych okrucieństw Poznać nie powinny, młodzieży Pod koniec dnia Gdzieś koło osiemnastej Pokazała się na granatowym niebie Najpierw jedna, a potem druga Kolorowa ,cudowna Pierwsza w tym roku, tęcza Tym pięknym akcentem Optymistycznym Zakończył się, zimny, deszczowy, dzień majowy Który upamiętniał Sześćdziesiątą rocznicę zwycięstwa Nad światowym faszyzmem A w przeddzień rocznicowych obchodów Miały miejsce uroczystości Na wojskowych cmentarzach Składano honory, kwiaty I odbyły się żołnierskie Apele poległych Wanda Kardasz 8 maja 2005 |
Witoroż
Urokliwa mała wioseczka Jak wiele innych w kraju Otulona ciszą i spokojem Ma długą swoją historię Sięgającą aż czterech wieków Historię tę tworzą mieszkańcy Którzy ukochali to miejsce nad życie A mały drewniany kościółek Jest ich ukochaną świątynią Dzwon w drewnianej dzwonnicy Zaprasza wiernych z pobliskich osad i wioseczek Na nabożeństwa, msze święte i Na spotkania z Maryją i Jej Synem O kościółek jak o perełkę Troszczą się mieszkańcy Witoroża I naturalnie Ksiądz proboszcz Nieco dalej drogą między polami Dochodzi się do cmentarza Który pamięta zmarłych, ale Dopiero z czasów, po drugiej Wojnie Światowej Nie odnaleźliśmy na nim mogiły dziadka Organisty w latach dwudziestych, tamtego stulecia Bo w Witorożu po wojnie Nikt z Jego bliskich tu nie mieszkał Sam fakt jednak, że tu był, że tu umarł I tu był pochowany w latach trzydziestych W miejscu tak cichym i malowniczym Dzisiaj napawa spokojem bo w Witorożu jest pięknie Wanda Kardasz 04.08.2004 |
Bez cierpienia
Miał tylko sześćdziesiąt cztery lata
I metr dziewięćdziesiąt wzrostu
Włos szpakowaty, przystojny,
I był czterdzieści jeden lat w małżeńskim związku
Sąsiedzi widzieli Go dwunastego grudnia
Rano po godzinie ósmej
Gdy ze swoimi psami
Wychodził z domu na spacer
Tu się ukłonił, tam zagadał i się uśmiechnął
Wszyscy Go przecież tutaj znali
Bo tu od dwudziestu lat
Mieszkał
Gdy wrócił do domu, był trochę zmęczony
Źle się poczuł , usiadł w fotelu
Żona przy nim już była
Podając Jego leki
Mniej więcej w tym samym czasie
Moje myśli wokół Nich błądziły
Postanowiłam, zatelefonować co zrobiłam zresztą
By pozdrowić i zapytać co słychać
A potem w południe
Pojawiła się nagle na osiedlu erka
Stała i stała, długo
Przed domem na ulicy Gierymskich
Niestety odjechała po godzinie, smutna
Bo nie na sygnale
Lekarze nie obudzili Pana
Pan usnął na zawsze
Wanda Kardasz 12 lutego 2005
Miał tylko sześćdziesiąt cztery lata
I metr dziewięćdziesiąt wzrostu
Włos szpakowaty, przystojny,
I był czterdzieści jeden lat w małżeńskim związku
Sąsiedzi widzieli Go dwunastego grudnia
Rano po godzinie ósmej
Gdy ze swoimi psami
Wychodził z domu na spacer
Tu się ukłonił, tam zagadał i się uśmiechnął
Wszyscy Go przecież tutaj znali
Bo tu od dwudziestu lat
Mieszkał
Gdy wrócił do domu, był trochę zmęczony
Źle się poczuł , usiadł w fotelu
Żona przy nim już była
Podając Jego leki
Mniej więcej w tym samym czasie
Moje myśli wokół Nich błądziły
Postanowiłam, zatelefonować co zrobiłam zresztą
By pozdrowić i zapytać co słychać
A potem w południe
Pojawiła się nagle na osiedlu erka
Stała i stała, długo
Przed domem na ulicy Gierymskich
Niestety odjechała po godzinie, smutna
Bo nie na sygnale
Lekarze nie obudzili Pana
Pan usnął na zawsze
Wanda Kardasz 12 lutego 2005
Imieniny inaczej
Swoje kolejne imieniny obchodzisz W zupełnie innych realiach Masz obok siebie swój zwierzyniec Męża Twojego, już tu nie ma On po raz pierwszy Nie obudził Ciebie czułym uściskiem I nie powitał Ciebie jak zawsze dotąd Imieninowym pocałunkiem. W Twój imieninowy poranek Powitały Ciebie w Jego imieniu Koty i psy Twoje Które imieninowo tuliły się do Ciebie Zaglądnęły one Tobie Głęboko i serdecznie w oczy, pomerdały ogonami, Zapiszczały po swojemu obiecując Że będą grzeczne w dniu święta Pani Syjamska kocica Majka Ułożyła się obok Ciebie w poduszkach By w uwielbieniu Wymruczeć swojej Pani imieninową kołysankę Twój kocur biały, hrabia Chociaż leciwy, obudził się dzisiaj wcześniej Dźwignął się z fotela by imieninowo, na powitanie Otrzeć się o nogę pani solenizantki Nie jesteś więc sama dziewczyno W dniu swoich imienin Masz wokół siebie grono przyjaciół Zawsze tych, Tobie wiernych Wanda Kardasz 13 marca 2005 |
Jak żyć
Jak się odnaleźć w nowej rzeczywistości Jak sobie pomóc Jak zaradzić niemocy Jak wypełnić ciszę Komu powiedzieć Uważaj na siebie Gdy nie ma już Ciebie Jak żyć Gdy puste są bez Ciebie I dnie i noce Gdy każda rzecz, każdy kąt Przypomina Ciebie I to wszystko co było, co nas łączyło Przez lat czterdzieści i trochę Czym zmierzyć ból Czym zmierzyć tęsknotę Za bliską osobą Która odjechała tak nagle Bez powrotnego biletu Bez pożegnania Bez uprzedzenia Zostawiając na zawsze radość życia Teraz wszystko jest martwe Dookoła Miejsce przy biurku i przy stole Miejsce w fotelu i w łóżku Jesteśmy rozdzieleni I nic już cieszyć nie będzie Bo Ciebie przy mnie Już nie ma Wanda Kardasz 11 marca 2005 |
Kolejna Zima bez Ciebie
Nadeszła Zima
Taka sama jak w roku ubiegłym
Kiedy Ty odchodząc
Nikomu nie powiedziałeś, żegnaj
Zostawiłeś na swoim biurku nieład
Rozłożone książki i notatki w sposób taki
Jakbyś wyszedł z domu tylko na chwilę
Na spacer
Zostawiłeś wiele spraw rozpoczętych
Jak ich się nauczyć
Jak nauczyć się żyć bez Ciebie
Gdy tak bardzo za Tobą się tęskni
Wanda Kardasz 12 grudnia 2005
Nadeszła Zima
Taka sama jak w roku ubiegłym
Kiedy Ty odchodząc
Nikomu nie powiedziałeś, żegnaj
Zostawiłeś na swoim biurku nieład
Rozłożone książki i notatki w sposób taki
Jakbyś wyszedł z domu tylko na chwilę
Na spacer
Zostawiłeś wiele spraw rozpoczętych
Jak ich się nauczyć
Jak nauczyć się żyć bez Ciebie
Gdy tak bardzo za Tobą się tęskni
Wanda Kardasz 12 grudnia 2005
Twoje życie
Wchodząc w dorosłe życie
Dręczą Cię myśli natrętne
Stawiasz sobie pytanie za pytaniem
Od kogo zależy i co zrobić
By życie było piękne i było usłane kwiatami
By kwiatów było na drodze życia więcej
Niż kolców które mają róże
By kwiaty Tobie pachniały
Nie tylko rankiem i wieczorem
Ale całą dobę
By każdy dzień życia
Był zdrowym, szczęśliwym
Pięknym jak sen kolorowy i by był
Jak bajecznie kolorowe
Są kwiaty w ogrodach
By każdy poranek
Budził Ciebie tkliwym pocałunkiem
Tak delikatnym
Jak po nocy krople rosy
Całują róży płatki
Znajdujesz w końcu odpowiedź na swoje pytania
Ustalasz ją sama ze sobą i odtąd wiesz
Że scenarzystą Twojej drogi życia
Jesteś Ty sama
Wanda Kardasz 15 listopada 2005
Gdy pada śnieg
Świat jest piękny
Gdy śnieg pada całą dobę
Jak okiem spojrzeć wszędzie jest wtedy
Bajkowo
Biała pierzyna
Przykrywa wszystkie szarości
Gdy na to patrzysz
Uśmiech na twarzy gości
Jest jeszcze piękniej wtedy
Gdy promienie słoneczka
Mrugają i skrzą się i mienią
Wtedy do wszystkich Świat się uśmiecha
Wtedy nasze myśli są białe
W naszych oczach pojawia się błysk tajemniczy
Uśmiechy na buzi mówią
Jak bardzo sobie jesteśmy bliscy
27 luty 2005 W. Kardasz
Świat jest piękny
Gdy śnieg pada całą dobę
Jak okiem spojrzeć wszędzie jest wtedy
Bajkowo
Biała pierzyna
Przykrywa wszystkie szarości
Gdy na to patrzysz
Uśmiech na twarzy gości
Jest jeszcze piękniej wtedy
Gdy promienie słoneczka
Mrugają i skrzą się i mienią
Wtedy do wszystkich Świat się uśmiecha
Wtedy nasze myśli są białe
W naszych oczach pojawia się błysk tajemniczy
Uśmiechy na buzi mówią
Jak bardzo sobie jesteśmy bliscy
27 luty 2005 W. Kardasz
Nowy adres
Nie wiem jakim zrządzeniem losu
Na rodzinę spadło to nieszczęście
On odszedł ni stąd ni zowąd od rodziny
Od kochającej Go żony i córki
Teraz Jego ciało i serce
Wciąż marznie tutaj na Ziemi
Bo nie jest ciągle przykryte
Kamieniem
Jego nowe miejsce zamieszkania nie ma jeszcze adresu
Kamień nie wyznacza tego miejsca
Na nim nie jest jeszcze wyryte
Jego imię, data urodzenia i data odejścia
On gdzieś tam w innym świecie
Czeka na ten akt dokonania cierpliwie
Zawsze był tolerancyjny i wyrozumiały
On wie że i bez tego zawsze będzie w pamięci najbliższych
Wanda Kardasz 2O.01.2005
Nie wiem jakim zrządzeniem losu
Na rodzinę spadło to nieszczęście
On odszedł ni stąd ni zowąd od rodziny
Od kochającej Go żony i córki
Teraz Jego ciało i serce
Wciąż marznie tutaj na Ziemi
Bo nie jest ciągle przykryte
Kamieniem
Jego nowe miejsce zamieszkania nie ma jeszcze adresu
Kamień nie wyznacza tego miejsca
Na nim nie jest jeszcze wyryte
Jego imię, data urodzenia i data odejścia
On gdzieś tam w innym świecie
Czeka na ten akt dokonania cierpliwie
Zawsze był tolerancyjny i wyrozumiały
On wie że i bez tego zawsze będzie w pamięci najbliższych
Wanda Kardasz 2O.01.2005
Świt
Po pięknej nocy z milionami gwiazd na granatowym niebie I z pełnią Księżyca Ranek w Tunezji był inny, niż w dni poprzednie Słoneczku Wstać się nie chciało Wyszło z morza , mocno zaspane W popielatej piżamie Przebrało się w złotą kreację dopiero wtedy Gdy już zawisło nad horyzontem i morzem I gdy było już wysoko Na błękitnym niebie Wiatr przybrał na sile Wiał z innej strony I morze pokazało swą siłę W białych wody grzywach Wody morza W granatowym kolorze o tej porze Uderzały o brzeg plaży i Wyrzucały z dna wszystko to, czego nie chce morze Przychodzić tutaj, na plażę o świcie Gdy nie ma jeszcze nikogo I tylko ja jestem i morze To magia którą każdy chce przeżyć Wanda Kardasz 18 lipca 2005 Zarzis |
Takie były Błękitne morze tuz obok góry Spacery do późnej nocy w miasteczku Oglądanie wystaw i sklepów Poznawanie tureckich tradycji, to dobre wakacje Polecić to miejsce odpoczynku, mogę wszystkim Mnie się udało, rezydentki Budziły zaufanie punktualnością i kompetencją Były skromne, pogodne i chętne, znające obce języki Ich pracę weryfikują urlopowicze Lubią je wszyscy Czy dlatego, że młode i ładne i mają dobrą szkołę Czy dlatego, że mają dobrych przełożonych Czy dlatego, że pracę swoją kochają Czy może dlatego, że są przez innych kochane I że mają osobistą kulturę Nie można innej, niż bardzo dobrą Ocenę wystawić przewodniczkom Gdyż właśnie one swoja pracą Pokazały profesjonalizm Wspaniale promowały polskie biuro podróży Wanda Kardasz Beldibi 23 maj 2005 |
Przed świętami wielkanocnymi
Jak w bajce ,dawno temu
Gdy byłam jeszcze dzieckiem
Babcia czyniła w naszym domu
Przygotowania do
Świąt Wielkanocnych.
Najpierw siała żytko w donicy
Podlewałyśmy je razem
By wyrosło szybciej.
Wszystko po to by w żytko zielone
W Święto Zmartwychwstania
Wstawić baranka białego z cukru
Z chorągiewką czerwoną.
Potem była w domu atmosfera wielkiego prania i prasowania
I wielkie sprzątanie
Bo w tygodniu przed świętami
W czystych oknach miały być już czyste firany
Szyneczka wieprzowa była zapeklowana
W kolejce, po babach i mazurkach
Na upieczenie w piecu chlebowym
Czekała sobie.
Koszyczek do święcenia
Przygotowywałyśmy z Babcią razem
Malowałyśmy woskiem jajeczka we wzorki
Potem wkładałyśmy je do wywaru z cebulkowych koszulek
By się zrobiły kolorowe.
W wielkim tygodniu w tradycji i potrzeby ducha i serca
Chodziło się do kościoła
By patrzeć na zmianę wart strażaków w galowych mundurach
I by adorować przy Bożym grobie
Świętowanie wielkanocne
Zaczynało się o świcie nabożeństwem zwanym Rezurekcją,
Na które wcześniej głośno zwoływał dzwon kościelny
A po powrocie z kościoła po wspólnej modlitwie
Dzieląc się jajkiem święconym
Babcia mówiła . Cieszmy się i świętujmy
Chrystus Zmartwychwstał
Wanda Kardasz
Jak w bajce ,dawno temu
Gdy byłam jeszcze dzieckiem
Babcia czyniła w naszym domu
Przygotowania do
Świąt Wielkanocnych.
Najpierw siała żytko w donicy
Podlewałyśmy je razem
By wyrosło szybciej.
Wszystko po to by w żytko zielone
W Święto Zmartwychwstania
Wstawić baranka białego z cukru
Z chorągiewką czerwoną.
Potem była w domu atmosfera wielkiego prania i prasowania
I wielkie sprzątanie
Bo w tygodniu przed świętami
W czystych oknach miały być już czyste firany
Szyneczka wieprzowa była zapeklowana
W kolejce, po babach i mazurkach
Na upieczenie w piecu chlebowym
Czekała sobie.
Koszyczek do święcenia
Przygotowywałyśmy z Babcią razem
Malowałyśmy woskiem jajeczka we wzorki
Potem wkładałyśmy je do wywaru z cebulkowych koszulek
By się zrobiły kolorowe.
W wielkim tygodniu w tradycji i potrzeby ducha i serca
Chodziło się do kościoła
By patrzeć na zmianę wart strażaków w galowych mundurach
I by adorować przy Bożym grobie
Świętowanie wielkanocne
Zaczynało się o świcie nabożeństwem zwanym Rezurekcją,
Na które wcześniej głośno zwoływał dzwon kościelny
A po powrocie z kościoła po wspólnej modlitwie
Dzieląc się jajkiem święconym
Babcia mówiła . Cieszmy się i świętujmy
Chrystus Zmartwychwstał
Wanda Kardasz
Bądź przy Niej
Byłeś jak Ona częścią Wszechświata W którym Wam żyć przyszło Jak to się stało, jak to jest Że Ciebie tutaj już nie ma Wiem, że nie ma tylko Twego ciała Ale też wiem, że Twoja dusza Jest stale przy Niej Bo dusze są nieśmiertelne Tak samo jak Ty chciałeś by zawsze była Ona przy Tobie Ona chce byś był przy Niej Wtedy gdy jest sama i w dzień i w nocy I gdy tylko psy grzeją Jej chłodne stopy Ona chce żebyś był przy Niej blisko Wtedy gdy rozwiązuje życiowe problemy Których nie musiała dotychczas dotykać Chociaż kiedyś podpowiada Tobie jak je rozwikłać Twoja obecność przy Niej ma być do odwołania Tak jak kiedyś, gdy się wadziliście Mając na dany temat i sprawę Inny pogląd i zdania I chociaż Ona nie wie gdzie jest Twój świat teraz Nie chciałaby nigdy byś Ty był bardziej samotny od Niej Ona ma dom, rodzinę Ty jesteś niewidzialny, jesteś wspomnieniem Wanda Kardasz 26 styczeń 2005 |
Babcia i Jej mały domek
Pamiętasz, malutki domek Pomalowany na biało. Dach jego pokryty był, Lichą, papą szarą. Pamiętasz, izba w nim była niezbyt duża Miała dwa, małe okna i z desek, jasną podłogę Były w niej ustawione dwa łóżka i stół i krzesła Był też piec duży, na cztery fajerki Pamiętasz malutką, pochyloną, postać Wspierającą się na laseczce Twarz miała zawsze pogodną, uśmiechniętą To była nasza ukochana Babcia Marynia Krzątała się zawsze cichutko i w domu I w przydomowym ogrodzie Kochała kwiaty Więc domek, latem, tonął w kwiatach Troszczyła się o nas i w dzień i w nocy Z wielką pokorą przyjmowała wszystko od losu Modliła się zawsze klęcząc na kolanach I dziękowała Panu Bogu, że ciężar życia dźwigać Jej pomaga Wanda Kardasz 15 sierpnia 2005 |
Nasze korzenie
Słyszysz z każdej strony pytania
Co ciebie skłania
Że patrzysz za siebie
Że wypatrujesz tamtych dróg i rodzinnych ścieżek
Że szukasz powiązań rodzinnych
Że szukasz swoich korzeni
Mówią Ci wszyscy
Po co to Tobie
Ważne by droga Twoja
Prowadziła Ciebie dalej
Byś zobaczyła więcej
I by życie dawało Tobie szczęście
Cóż Tobie da wiedza
O prababciach i pradziadkach
Których od dawna już nie ma
Cóż Tobie da wiedza o ich rodzicielach
Żyć trzeba, myślami być tu i teraz
A nie wśród starych dokumentów w archiwach
A Ty z uporem
Chociaż wiesz, co mówią do Ciebie
Idziesz swoją życia drogą
Oglądasz się i rozglądasz
Myślami i duchem będąc przy bliskich
Szukasz śladów rodziny, której na ziemi już nie ma
Gdy jest się już dojrzałym
Docenia się i rozumie wszystko
Czego uczono w dzieciństwie
Że ważne jest to, by wiedzieć
Kto i gdzie żył przed nami
Kogo i za co szanować mamy
Wanda Kardasz 26 listopada 2005
Słyszysz z każdej strony pytania
Co ciebie skłania
Że patrzysz za siebie
Że wypatrujesz tamtych dróg i rodzinnych ścieżek
Że szukasz powiązań rodzinnych
Że szukasz swoich korzeni
Mówią Ci wszyscy
Po co to Tobie
Ważne by droga Twoja
Prowadziła Ciebie dalej
Byś zobaczyła więcej
I by życie dawało Tobie szczęście
Cóż Tobie da wiedza
O prababciach i pradziadkach
Których od dawna już nie ma
Cóż Tobie da wiedza o ich rodzicielach
Żyć trzeba, myślami być tu i teraz
A nie wśród starych dokumentów w archiwach
A Ty z uporem
Chociaż wiesz, co mówią do Ciebie
Idziesz swoją życia drogą
Oglądasz się i rozglądasz
Myślami i duchem będąc przy bliskich
Szukasz śladów rodziny, której na ziemi już nie ma
Gdy jest się już dojrzałym
Docenia się i rozumie wszystko
Czego uczono w dzieciństwie
Że ważne jest to, by wiedzieć
Kto i gdzie żył przed nami
Kogo i za co szanować mamy
Wanda Kardasz 26 listopada 2005