|
Twoja miłość Stęskniona Przyszła drogą pustą, zieloną Przyniosła ze sobą Naręcze delikatnych polnych kwiatów Zaglądnęła nieśmiało W Twoje oczy I spytała Czy chcesz być moją Na zawsze Wanda Kardasz 5 .10.2007 |
Twoje imię
Od dnia urodzenia swego
Nosisz piękne imię
Ono wśród innych
Wyróżnia Ciebie
Dumny jesteś i trudny
Jak twoje imię
Królowie bowiem tylko
Nosili to imię
Jesteś też dobrym człowiekiem
Twoje imię kiedyś stworzone było po to
By strzec pomagało
Dobra wszelakiego
Imię Twoje wniosło w Twoje życie
Uczuć wzniosłych wiele, trochę dziwactwa
Wszechwiedzę, indywidualność, samotność
I upór, który często przeszkadza Tobie w życiu
Wanda Kardasz 16 listopada 2007-
Od dnia urodzenia swego
Nosisz piękne imię
Ono wśród innych
Wyróżnia Ciebie
Dumny jesteś i trudny
Jak twoje imię
Królowie bowiem tylko
Nosili to imię
Jesteś też dobrym człowiekiem
Twoje imię kiedyś stworzone było po to
By strzec pomagało
Dobra wszelakiego
Imię Twoje wniosło w Twoje życie
Uczuć wzniosłych wiele, trochę dziwactwa
Wszechwiedzę, indywidualność, samotność
I upór, który często przeszkadza Tobie w życiu
Wanda Kardasz 16 listopada 2007-
Dom to rodzina
On jest świętym miejscem , jest największą wartością
I z pokolenia na pokolenie ma być wielopokoleniowy
W nim mają mieć miejsce wszyscy żywi
W nim ma trwać pamięć o umarłych
Dom jest kolebką dziadków, naszych rodziców, naszą i naszych dzieci
Jest miejscem, w którym serce matki utuli
W którym silne ramię ojca zawsze przygarnie
Dom wychowuje, dom uczy życia
W ojczystym domu zbudowanym na skale
Nauczą nas pracy, pokory
Nauczą honoru, wiary i miłości
Nauczą też szacunku, tradycji i pamięci
Dom rodzinny to miejsce, w którym czujemy istnienie więzów krwi
W których czujemy opiekę aniołów naszych przodków
W nim są magiczne miejsca, w nim jest prawda
W nim dostajemy zawsze serdeczność
Dom rodzinny to miejsce, do którego się nie zaprasza
On ma otwarte drzwi dla wszystkich tworzących rodzinę
W niedoli, biedzie, smutku i radości
I wtedy, gdy chcemy być w domu
Wanda Kardasz 12 maja 2007 r
On jest świętym miejscem , jest największą wartością
I z pokolenia na pokolenie ma być wielopokoleniowy
W nim mają mieć miejsce wszyscy żywi
W nim ma trwać pamięć o umarłych
Dom jest kolebką dziadków, naszych rodziców, naszą i naszych dzieci
Jest miejscem, w którym serce matki utuli
W którym silne ramię ojca zawsze przygarnie
Dom wychowuje, dom uczy życia
W ojczystym domu zbudowanym na skale
Nauczą nas pracy, pokory
Nauczą honoru, wiary i miłości
Nauczą też szacunku, tradycji i pamięci
Dom rodzinny to miejsce, w którym czujemy istnienie więzów krwi
W których czujemy opiekę aniołów naszych przodków
W nim są magiczne miejsca, w nim jest prawda
W nim dostajemy zawsze serdeczność
Dom rodzinny to miejsce, do którego się nie zaprasza
On ma otwarte drzwi dla wszystkich tworzących rodzinę
W niedoli, biedzie, smutku i radości
I wtedy, gdy chcemy być w domu
Wanda Kardasz 12 maja 2007 r
Być motylem
Być motylem
Jak On, być ubranym w ochronne barwy
Gubić się w kolorowych kwiatach
Wśród nich być bezpiecznym
Potrafić tak jak motyl
Unosić się z miejsca na miejsce w przestrzeni
Leciutko przysiadać
Na kwiatach najpiękniejszych
Tak jak motyl
Zanurzać się raz po raz w kielichy kwiatowe
I spijać ich soki i słodycz nektarów
O każdej porze
Być motylem
Wygrzewać się w słońca promieniach
Rozsiadać się na łąkach utkanych kwiatami
W południową porę i drzemać
Mieć jak on lekkość, urodę
Mieć ukochane pory dnia i miejsca
Jak motyl
Być wolnym
Wanda Kardasz Wrzesień 2007
Czas odszedł
Czas, zawsze był niedościgniony Zawsze gdzieś pędził szybciej niż myśl niż wicher Często rozliczał z lat, z tego co robię Rozliczał z młodości, wiedzy, z dorosłości Minęły lata, Pan Czas jakby się zatrzymał Jakby stanął gdzieś obok Jakby się zadumał, czy przypadkiem dróg nie pomylił Po chwili poszedł dalej i mnie ominął Już nie odmierza mi tygodni ,miesięcy i lat Zostawił mnie samą ze sobą Zostawił mnie i moje życie I poszedł dalej, nieznaną drogą Dzisiaj nie spieszę się już do niczego Układam dzień i noc i miesiąc na swój sposób Bo Czas mnie już nie rozpoznaje Czas już mnie nawet nie pamięta Zostałam z bagażem lat i życiowych doświadczeń W pamięci zostały wspomnienia Mam jeszcze trochę chęci i potrzeb W sercu noszę miłość i jeszcze trochę nadziei Wanda Kardasz Listopad 2007 |
Genealogia porywa To bardzo ciekawe zjawisko Dzisiaj porywa wszystkich Genealogią interesują się ludzie w różnym wieku Pomaga im w tym fenomen Internetu Po wielu latach niewoli, tragicznych dziejach narodu Zmian ustrojowych i politycznych Srogich doświadczeń rodzin dzisiaj rozsianych w świecie Odradza się potrzeba wiedzy o własnych korzeniach Ci którzy chcą wiedzieć z kogo wyrośli Szukają dokumentów, zlecają kwerendy w archiwach Po to by poznać historie swoich poprzedników By więcej wiedzy zdobyć o swoich pradziadach Ludzie jednoczą się i się wspierają, nie skąpią czasu Na poszukiwania, na wymianę wiedzy o tym gdzie Przodkowie ich się rodzili, żyli, pracowali i umierali Tą wiedzą jak nigdy dotąd, chętnie dzielą się z innymi Wanda Kardasz 8 czerwca 2007 |
Jedenasty zjazd
Jest rok dwa tysiące siódmy w Polsce, we Wrocławiu Wy spotykacie się znowu. Wszyscy szczęśliwi, radośni, nastawieni przyjaźnie Bo Zjazd Afrykańczyków, to święto członków Klubu Pod Baobabem. Cieszcie się sobą przez te trzy dni świąteczne Wspominajcie młode lata Trzymajcie się za ręce i śpiewajcie Swoje dawne ulubione piosenki i jak młodzi się bawcie. Na ten zjazd niektórzy przyjechali z trwogą w sercu Że może być on dla nich ostatnim Bo czas i kalendarz wobec Was Zaczął już spełniać swoją powinność. Dzisiaj przyjechaliście także z refleksjami Zamkniętymi gdzieś głęboko w sercach, Każdy je wyczuwa, choć o tym nie mówi, że żyje już na kredyt Że życie dane przed laty, może się wkrótce skończyć niestety. Wanda Kardasz 7 WRZEŚNIA 2007 r |
Afrykańczycy
z Klubu Pod Baobabem To przecież już osiemnaście lat minęło Gdy poczuliście powiew zachodniego wiatru A potem, w dziewięćdziesiątym pierwszym Na zasłyszane hasło spotkania się we Wrocławiu Natychmiast przyjechaliście, by się spotkać. Gdy tylko powiał lekki, ciepły wiaterek odwilży Natychmiast dostaliście skrzydeł. Poczuliście w sobie kolejny zryw młodości I jak wolne ptaki, zjechaliście się tutaj By się zobaczyć, po czterdziestu pięciu latach Nie wiedząc jeszcze, jaki ten wiatr będzie I jakie przybierze kierunki Wam to wystarczyło by zrozumieć, Że to, co wiatr ten ze sobą przynosi To na pewno powiew wolności. Któż inny jak nie Wy, tęskniliście za nią. Któż jak nie Wy, wiedzieliście co te słowa znaczą. Któż jak nie Wy, wiedzieliście co w kraju zaczyna się budować. Więc przyjechaliście do Wrocławia gromadnie By się tym cieszyć, by wspólnie się tym radować. To Wy Afrykańczycy i Wasze doświadczenia całego Waszego życia Które w sercach swoich nosicie, powinno być przesłaniem Głoszonym całemu światu Że tylko Pokój i Wolność Buduje i wzbogaca wszystkie narody świata1 Wanda Kardasz czerwca 2007 |
Tradycją już są zjazdy
Tradycja to rzecz święta Tak Was uczyli Wasi Rodzice i nauczyciele Dlatego ona jest w Waszych sercach głęboko Dla niej się we Wrocławiu spotykacie po raz kolejny Ona jest dla Wa ,lekiem Ona tworzy między Wami więzi Członkowie Klubu Pod Baobabem!! Niezwykłą tworzycie społeczność Dzieciństwo swoje i lata młodzieńcze Spędziliście na obczyźnie. I nikt tak nie czuje, jak Wy Niewypowiedzianych do końca skarg Nikt inny tak jak Wy nie rozumie tęsknoty. Wy inaczej Niż rówieśnicy Wasi w kraju Przeżyliście ten sam czas, Wojnę Chociaż i tu i tu śmierć w oczy codziennie zaglądała w twarz Przetrwaliście , jesteście i się odnaleźliście. Wypracowaliście własne formuły spotkań i dzielenia się swoim życiem One urosły w Waszym Klubie pod Baobabem w tradycję. Potrzebą spotkań kolejnych od lat dwudziestu Żyliście już w każdym ostatnim dniu każdego kolejnego zjazdu Marzenia o tych spotkaniach przez długie dwa lata między zjazdami Pomagały Wam żyć , snuć wspomnienia i pokonywać losu przeciwności. Tęsknota za przyjaciółmi z niezwykłego dzieciństwa zachęcała Was do przyjazdów A obecność na Wrocławskim Apelu to rzecz Święta i jest już na zawsze wpisana w klubową tradycję Wanda Kardasz Wrzesień 2007 |
Członkom Klubu Pod Baobabem
Ja wiem
Jakimi słowami trzeba Was dzisiaj powitać
Najserdeczniejszymi.
Ja wiem
Jakimi powitać kwiatami
Najpiękniejszymi.
Ja wiem
Jakie należy złożyć przed Wami ukłony
Najniższe.
Za to, że przyjechaliście, że znowu jesteście .
Ja wiem
Że potrzeba spotkania
W sercach Was wszystkich jak zawsze, jest wielka
Ja wiem
Że zostawiliście w domu choróbska i troski na potem, ja wiem.
Ja wiem
Że zostawiliście swoje zobowiązania i codzienne obowiązki
By do Wrocławia na Zjazd „Afrykańczyków” przyjechać
Ja wiem
Że Wam wszystkim potrzeba zobaczenia się jeszcze raz jeden
Pozwoliła pokonać trudy codzienne i trudy podróży
Ja wiem
Że takie spotkania dodają Wam
Skrzydeł do życia. ja wiem
Ja wiem
Że dwa lata wyczekiwania na zjazd kolejny
W Waszym wieku, były bardzo długie
Ja wiem
Że radość spotkania, rozmowy, wymiana wspomnień
Zrodzą nowe potrzeby, przyjaźnie i tęsknoty kolejne
Ja wiem
Że uśmiech na twarzach wszystkich przez te trzy dni zjazdowe
Zapamiętają na zawsze Wasze serca
Ja wiem
Że każdy znowu, z Wrocławskiego Afrykańczyków Zjazdu
Wywiezie nadzieje na uczestnictwo w następnym
Ja wiem
Że dzisiaj dziękujecie Bogu
Za ten kolejny zryw młodości
Ja wiem
Że dziękujecie sobie i swoim rodzinom za chwile determinacji
I pokonanie trudności różnej natury, by na zjazd przyjechać
Ja wiem
Że gratulujecie sobie wspólnego spotkania
Że dziękujecie sobie za dawne lata które Was złączyły
Ja wiem
Że chwile wzruszeń i wspomnień i zapomnienia
Muszą Wam starczyć na dwa lata następne
Ja wiem
Wanda Kardasz 6.września 2007 r
Cóż dać Mamie
W dniu Święta Matki
Mamy tutaj nie ma już lat kilkanaście
Pójdę do Mamy
Gdzie mieszka teraz
Z naręczem kwiatów
Zaniosę Mamie
Swój uśmiech
Niech się o mnie nie martwi
Pójdę do Mamy
Zaniosę Mamie
Swoje wspomnienia
Opowiem co się wydarzyło
Zapalę światełko pamięci
I się zadumam nad Matki mogiłą
Pójdę do Mamy
Uklęknę przy Matki grobie
Dotknę rękami kamienia
Jak bym do Matki rąk się tuliła
Powiem Matce myślą
Powiem Matce swojej modlitwą
Że tęsknię i że pamiętam
Jak mnie do serca swego tuliła
Wanda Kardasz
Do Matki W zimnej i obcej cmentarnej kaplicy W ostatnich godzinach Twoich na Ziemi Przy Tobie Matko będąc Czuwałam, trzymając Ciebie za rękę A potem w kościele na mszy żałobnej Ksiądz w czasie mszy pięknie mówił o Tobie Kościół był pełen ludzi Tak jak byś tego chciała Mamuś Byłabyś szczęśliwą, wiem to bardzo dobrze Gdyby Ksiądz w czasie mszy powiedział żałobnikom Że Msza Gregoriańska i opłacony pogrzeb To Twoja Matko życiowa potrzeba i zapobiegliwość Lecz nie wiemy czemu tego nie powiedział Łzy zablokowały mi gardło Odeszłaś a czas zamknął Twoją epokę istnienia I sprawił, że zostałam sama, tak sama jak nigdy Wanda Kardasz 23 czerwca 2007 |
List do Matki Bardzo mnie ciekawi Gdzie teraz jesteś Matko Gdzie wczoraj byłaś, i Gdzie jutro będziesz Chciałabym wiedzieć Jaki jest Twój stan ducha teraz Czy masz czas dla siebie Czy myślisz I jakie są Twoje myśli Matko Czy mnie pamiętasz Czy widzisz moje łzy wzruszenia Gdy stoję nad mogiłą Czy widzisz tęsknotę w mym sercu Gdy przywołuję Ciebie Matko Ten list który piszę do Ciebie Adresuję do Nieba Bo sądzę że tam mieszkasz teraz Wanda Kardasz 30.10.2007 |
Wrzesień –Jesień
Dzień wrześniowy, kolejny promykami słonecznymi świat otula promienie padają teraz na Ziemię trochę inaczej niż latem już jesiennie W parkach jest teraz najpiękniej majestatyczne dęby, klony i kasztanowce stroją się w jesienne pastele dominują już kolory liści smutnej zieleni, żółte, brązowe, złociste. Nastaje bajkowa sceneria babiego lata parkowe alejki przypominają kolorowe dywany tkane przez spadające z drzew żołędzie, kasztany liście zaczynają już szeleścić pod nogami Promienie słońca Leniwie migocą w liściach drzew wiewiórki radośnie skaczą z gałęzi na gałąź wtapiają się w kolory liści nie marnują czasu, gromadzą na zimę zapasy Po tych alejach można chodzić i chodzić bez końca wzruszać się chwilą można tez przysiąść na ławeczce zamyślić się, zasłuchać można wspominać, pamiętać i tęsknić 23 września 2007 |
Irena Kwiatkowska
Być takim jak Ona Kochać Boga, świat, ludzi, przyrodę Kochać życie i to co się robi Żyć tyle samo Lat sto, bez pięciu Zawsze pogodna była zawsze skupiona Potrafiła wprowadzać w ciekawe nastroje Wszystkich dorosłych i dzieci I kto by powiedział że miała ta Pani lat tyle Gdy śpiewała i rozsyłała uśmiechy Skromna, przemiła Zawsze prawdziwa Zjednywała sobie w mig, wszystkich Tańcem, śpiewem Monologiem lub skeczem Znała ptasie języki, uwielbiała spacery i dzieci Odpoczywała na przykład stojąc na własnej głowie Wielbiła być wśród czterdziestolatków Kochała być u boku starszych panów Śpiewając z nimi ich kołysanki Nie były Jej obce sceny światowych teatrów Znali Panią Irenę wszyscy W każdym polskim domu i mieście Zagrała Pani Irena w swoim życiu W trzydziestu filmach Wanda Kardasz 17 września 2007 |
Miłość
Ona ma wiele imion
Poznajesz ją po iskrze w oczach
Pogodnej twarzy
Delikatnym uśmiechu
Rozpoznajesz ją natychmiast gdy do ciebie przychodzi
Wtedy oddajesz się marzeniom
Czujesz w sercu tęsknotę za każdym ciepłym słowem
Za każdym uściskiem, dotykiem
Wyczekujesz chwili by móc powiedzieć że jest jedyną
Że tylko ona ciebie rozumie
Że tylko nią się zachwycasz
Że jest ona tobie najbliższą
Pragniesz z całego serca tylko jej zaufać
Jej powierzyć swoje radości i smutki
Z nią tylko chcesz iść przez życie
Tej wytęsknionej miłości chcesz na rękę założyć obrączkę
Wanda Kardasz 15 listopada 2007
Ona ma wiele imion
Poznajesz ją po iskrze w oczach
Pogodnej twarzy
Delikatnym uśmiechu
Rozpoznajesz ją natychmiast gdy do ciebie przychodzi
Wtedy oddajesz się marzeniom
Czujesz w sercu tęsknotę za każdym ciepłym słowem
Za każdym uściskiem, dotykiem
Wyczekujesz chwili by móc powiedzieć że jest jedyną
Że tylko ona ciebie rozumie
Że tylko nią się zachwycasz
Że jest ona tobie najbliższą
Pragniesz z całego serca tylko jej zaufać
Jej powierzyć swoje radości i smutki
Z nią tylko chcesz iść przez życie
Tej wytęsknionej miłości chcesz na rękę założyć obrączkę
Wanda Kardasz 15 listopada 2007
Kamienna
Któż tej ulicy we Wrocławiu nie zna Na jej końcu od zawsze był sklep Polmozbytu Dla samochodziarzy Miejsce znane było, jak żadne inne Przy tej ulicy była i jest nadal Gastronomiczna szkoła Kiedyś legendą renomy osławiona Jej ukończenie otwierało furtkę do dobrej posady Przy ulicy Kamiennej dawniej Były rozlegle cmentarze Lecz od lat siedemdziesiątych W ich miejscu urządzono park trzydziestolecia Ulicę Kamienną trudno po latach rozpoznać Jest ona i długa i dwupasmowa Dzieli ją pasmo okazalej zieleni Przy niej stoją szeregiem dostojne topole, klony i dęby Pamiętasz tę ulicę z lat sześćdziesiątych Od Placu Powstańców po ulicę Ślężną Była nie prosta lecz kręta i wąska Dotykała starych kamienic, ogrodów i uczelni Nawierzchnię miała ułożoną kostką granitową I przylegała do ogródków działkowych Tę ulicę łączyła na wysokości dzisiejszego uniwersytetu Droga Ziołowa Pamiętam przebudowę Kamiennej i drogi Ziołowej Trwała lat parę, robione były Bardzo głębokie wykopy a w nich Układano wszystko to, co ma być pod jezdnią ukryte Lata całe Kamienna była zamknięta dla ruchu kołowego Budowano przy niej bloki mieszkalne Na tamte czasy bardzo nowoczesne Nie, nie żałuję że mieszkam przy Kamiennej Ulicę Kamienną we Wrocławiu, kochają wszyscy Wanda Kardasz |
Do Brata Miliony razy Bracie Moje myśli biegły w Twoją stronę Lecz tylko od czasu do czasu Miałam możliwość rozmawiania o Tobie Po takich rozmowach uświadamiałam sobie Że tylko w odległym dzieciństwie I bardzo wczesnej młodości Znaliśmy i kochaliśmy siebie Między nami Nie wielka różnica wieku Lecz popatrz Jak rożnie nam się ułożyło życie Pamiętam Ciebie gdy małym chłopczykiem byłeś Było to w Chotyłowie A potem znowu pamiętam Ciebie Gdy byłeś już starszym, było to na Bukowej Zawsze byłeś braciszku delikatny i śliczny Byłeś pogodny i uśmiechnięte zawsze były Twoje oczy Twoją głowę zdobiły bujne blond włosy A nad czołem miałeś spadający niesforny kosmyk Gdy wszystkie lata minęły bezpowrotnie Gdy życie nie było łatwe Co w sercu nosisz Bracie Wiem jedno, wszystkim czas jednakowo odmierza lata Wanda Kardasz 30 listopada 2007 |
O świcie nad morzem
Zmęczony umysł i skołatane serce Natychmiast wyciszysz Gdy tylko namówisz siebie Na wyjazd, choćby tylko na weekend. Gdy o świcie staniesz na brzegu Przywitasz się z morzem Pokłonisz się wschodzącemu Słońcu Gdy poczujesz powiew porannego wiatru Twoje zmysły podziękują Tobie Gdy pod stopami poczujesz aksamitny piasek Usłyszysz delikatny plusk wody I ciepłą falę Która dogoni twoje nogi w szybkim marszu Twoje ciało podziękuje Tobie Gdy schylisz się po pierwszą małą muszelkę Wyrzuconą przez morze Uśmiechniesz się i ją weźmiesz do ręki I zobaczysz że był to kraba mały domeczek Twoje serce będzie wzruszone Od ciszy i nieopisanego spokoju Zakręci się Tobie w głowie I właśnie wtedy uświadomisz sobie Że już potrafisz patrzeć na świat tajemniczy Wanda Kardasz sierpień 2007 |
Gdy Święta chwila
Tę chwilę o świcie Pokochasz od razu Gdy staniesz na plaży wilgotnej jeszcze po nocy Gdy jutrzenka na niebie zaczyna się barwić Gdy słyszysz plusk wody W wielkiej ciszy Morze Leniwe, po gorącej nocy Raz po raz murmurando nuci Kołysze leciutko na horyzoncie Łodzie rybaków Powracających z połowów nocnych Ciszę poranną nad miasteczkiem Przerywają dzwoneczki sygnaturki nawołujące do porannej modlitwy A zaraz po niej noc odchodzi, i Świat żyć zaczyna swym codziennym rytmem Budzi się słońce wyskakując jakby z wody Ścieląc na morzu dywan złoto pomarańczowy Chwilę tak niezwykłą Chwilę świętą Gdy Słońce Morze i Ziemię wita I gdy Ziemia i Morze wita Słońce Zostawisz w sobie na zawsze Czy tego chcesz czy nie chcesz Wanda Kardasz 20 września 2007 |
Na urlopie
Nasze ciało zmęczone i zmęczony umysł Na wymarzonym urlopie Najpierw wpada w letarg na dni parę A zaraz potem nabiera nadzwyczajnej energii I zaczyna cieszyć się i tańczyć Któż nie odpoczywa W warunkach tak wymarzonych Gdy lekki wiaterek wiejący od morza Muska nas delikatnie Gdy morze pomrukuje Gdy słońce w towarzystwie jutrzenki Wstaje każdego dnia o poranku I świeci i grzeje nasze ciała Bez ustanku Gdy wody morza są cieplusieńkie Przez całą dobę I w nim się możesz kąpać przy słońcu I przy księżycu O takim urlopie marzy każdy bez względu na wiek Wanda Kardasz, Dżerba |
Nostalgiczna jesień
Już jesień deszczowa Się zaczyna Już teraz spadną z drzew złote liście A gdy zdarzy się, że słoneczko jeszcze zaświeci na dłużej Wybierzemy się do parku na spacer jesienny Będziemy chodzili alejkami usłanymi jesiennymi liśćmi One nam będą pod nogami szeleściły Czasem wiewiórka tuz obok nas przebiegnie Czasem obok nas sroka zaskrzeczy Pomyślimy sobie wtedy one szukają w nas towarzystwa Spacerując alejkami w parku Zrobimy bukiety z kolorowych liści kasztanów i buków Zasuszymy je najpierw a potem włożymy do flakonów By zdobiły bajkowo nasz dom Przez całą zimę Zrobimy w parku zdjęć jesiennych bez liku A potem utworzymy z nich album piękny A gdy nastaną długie zimowe wieczory Będziemy rozkładając te zdjęcia wspominali Polską złotą jesień Wanda Kardasz 10 października 2009 |
Neple
I znowu tam być, by nabrać oddechu By popatrzeć na przestrzenie Pól i łąk zielonych Stanąć nad urwiskiem zakola Bugu Przejść jego brzegiem i Podziwiać w nim jego wody Zasłuchać się w ciszy Przerywanej tylko zaśpiewem ptaków. W dzień słoneczny, ciepły Przejść lasem sosnowym osadzonym na piaskach I o zmierzchu tu wrócić nad Bug By podsłuchać jak kumkają żaby Przejść się łąką Na której trawy wysokie ubrane są w Rożne kolory polnych kwiatów Które kołyszą się leciutko A rozgrzane powietrze nad nimi Drga bardzo delikatnie. Tu jeszcze tylko, nad Bugiem, czas leniwie płynie Tu widzisz pod lasem sarnią rodzinę Tu także gdy zatrzymasz się na dłużej Natkniesz się na Przebiegającego przez miedzę Szaraczka A gdy już pod koniec dnia Wracasz do wsi pachnącej sianem Słyszysz tu i ówdzie jakby na powitanie Bocianie klekoty Bo bociany od wieków upodobały sobie tę nadbużańską ziemię Tak samo jak jej mieszkańcy. Wanda Kardasz 25 maja 2007 r. |
Obrazy Matki
W swojej pamięci Matko Noszę dwa Twoje obrazy Jeden, gdy byłaś młodziutką Gdy szminką przed lustrem Malowałaś swoje usta Pamiętam Ciebie Gdy upinałaś swoje włosy W kok lub loki Gdy zakładałaś sukienkę w kwiaty I na obcasiku buciki Pamiętam też jak brałaś mnie Na swoje kolana I czytałaś baśnie Pamiętam Ciebie taką Mamo A zaraz potem Widzę Twój Mamo obraz drugi Gdy byłaś dojrzałą kobietą Gdy ukrywałaś swoje platynowe włosy Pod kolorami kasztanowej henny Gdy jechałaś na swój ogródek rowerem I tam, wśród ukochanych kwiatów i grządek Topiłaś swoją tajemną dojrzałość Pamiętam Ciebie Mamo Z ostatniego roku Twego życia Gdy Twój każdy krok Oznaczany był laseczką I gdy bez niej żaden krok następny Do zrobienia, był wprost niemożliwy Pamiętam Cię Mamuś Gdy byłyśmy tylko ze sobą w dzień i w nocy W bajkowym świecie W maleńkim domeczku w górach Snułyśmy długie rozmowy O minionym życiu Wanda Kardasz 29 marca 2007 |
Trzeba czasu
Masz pewnie dosyć czyjejś troski Wtrącania się w Twój ból i przeżycia Chcesz przebrnąć przez to sama Chcesz sama wszystko przemyśleć Chcesz skryć się w sobie na czas jakiś Być tylko ze sobą Chcesz swe życie dotychczasowe podsumować I zamknąć jego etap kolejny Wiosna, która kochasz Da Tobie siłę i ukojenie Czas Tobie w tym pomoże I Twoja mądrość życiowa Wanda Kardasz 12 stycznia 2007 |
Pamięć o bliskich
Idziesz cmentarną aleją Pod nogami szeleszczą Jesienne złociste liście Wokół płoną ognie pamięci W myślach pytasz siebie Jaka jest Twoja pamięć o bliskich Idziesz jesienną aleją Wielkiego miasta, Nekropolii Z głową pełną zabłąkanych myśli Z oczami niewidzącymi Od pojawiających się łez wzruszenia Dusisz w sobie niemoc odpowiedzi Na pytanie, jakież to jest, to życie Wanda Kardasz Listopad 2007 |
Zatrzymaj się
Zatrzymaj się na chwilkę
Zapatrz się w uroki Świata
Wyobraź sobie że jesteś jednocześnie
W wielu niezwykłych
Stworzonych przez Pana Boga
Miejscach
Że jesteś wysoko w górach wśród śniegów
Na łące wśród traw i kwiatów
Na polu gdzie łany zbóż się kołyszą
I tam, gdzie bociany klekocą
Nad morzem gdzie fale biją o brzegi
A mewy witają o wschodzie słońca rybaków
I w lesie gdzie szumią drzewa
I gdzieś jeszcze i jeszcze
Gdzie po deszczu na niebie jest tęcza
Zatrzymaj się
Nabierz z cudownych widoków
Sił do pięknego życia
Do tworzenia, do wiedzy, do
Przyjaźni, czułości, miłości, mądrości.
I niech Cię ta moc prowadzi
Po Twoich ścieżkach życia.
Wanda Kardasz
Zatrzymaj się na chwilkę
Zapatrz się w uroki Świata
Wyobraź sobie że jesteś jednocześnie
W wielu niezwykłych
Stworzonych przez Pana Boga
Miejscach
Że jesteś wysoko w górach wśród śniegów
Na łące wśród traw i kwiatów
Na polu gdzie łany zbóż się kołyszą
I tam, gdzie bociany klekocą
Nad morzem gdzie fale biją o brzegi
A mewy witają o wschodzie słońca rybaków
I w lesie gdzie szumią drzewa
I gdzieś jeszcze i jeszcze
Gdzie po deszczu na niebie jest tęcza
Zatrzymaj się
Nabierz z cudownych widoków
Sił do pięknego życia
Do tworzenia, do wiedzy, do
Przyjaźni, czułości, miłości, mądrości.
I niech Cię ta moc prowadzi
Po Twoich ścieżkach życia.
Wanda Kardasz
Tak bywa
Czasem tracisz wiarę
Czasem tracisz nadzieję
Czasem buntujesz się w sobie
Czasem wydaje Ci się, że wszystko straciłeś
Czasem płaczesz w ukryciu
Czasem dręczą Cię wrogie myśli
Czasem jakbyś był w sobie pusty
Czasem boisz się, masz lęki
Lecz kiedy mija odrętwienie
Chcesz wierzyć
Chcesz mieć w sobie nadzieję
Chcesz być kochanym i kochać
Chcesz mieć pewność że nie osierociła Cię miłość
Chcesz się uśmiechać
Chcesz pamiętać wszystko co najpiękniejsze
Chcesz żyć tu i teraz
Chcesz czynić dobro i chcesz cieszyć się życiem
Wanda Kardasz 21 września 2007
Sahara
Kraina jak sięgnąć okiem
Usłana piaskami złocistymi
Zapomniana przez Boga
Kryje w sobie rozlegle wyschnięte słone jezioro
Skąd ono tutaj
I po co i kiedy
Z czego powstało i kiedy wyschło
Zastanawia
Wpatrując się w jego przestrzeń
Dłużej i bardziej
Robi wrażenie szczególne
I wtedy właśnie jak w baśni
Na horyzoncie snuje się Fata Morgana
Gdzieś jeszcze dalej
Ściele się pasmo gór zwane Atłasem
Uskoki i wyrzeźbienia
Rozbudzają wyobraźnię
Pustynia wysłana piaskiem zadziwia
Przez wiatry w wysokie wydmy jest kształtowana
I czasem tylko jak masz szczęście
Wyjdzie tobie naprzeciw nie wiadomo skąd
Kozica lub wielbłąd
Wśród takiej rozległej przestrzeni
Piasku, słońca i ciszy
Wśród wydm i gór skalistych złocistego koloru
Zatopione są nie wiadomo jakim cudem
Oazy zielonych palm
Z jeziorkiem, wodospadem i nieprzeniknioną ciszą
Wanda Kardasz 20.09.2007 Matmata
Kraina jak sięgnąć okiem
Usłana piaskami złocistymi
Zapomniana przez Boga
Kryje w sobie rozlegle wyschnięte słone jezioro
Skąd ono tutaj
I po co i kiedy
Z czego powstało i kiedy wyschło
Zastanawia
Wpatrując się w jego przestrzeń
Dłużej i bardziej
Robi wrażenie szczególne
I wtedy właśnie jak w baśni
Na horyzoncie snuje się Fata Morgana
Gdzieś jeszcze dalej
Ściele się pasmo gór zwane Atłasem
Uskoki i wyrzeźbienia
Rozbudzają wyobraźnię
Pustynia wysłana piaskiem zadziwia
Przez wiatry w wysokie wydmy jest kształtowana
I czasem tylko jak masz szczęście
Wyjdzie tobie naprzeciw nie wiadomo skąd
Kozica lub wielbłąd
Wśród takiej rozległej przestrzeni
Piasku, słońca i ciszy
Wśród wydm i gór skalistych złocistego koloru
Zatopione są nie wiadomo jakim cudem
Oazy zielonych palm
Z jeziorkiem, wodospadem i nieprzeniknioną ciszą
Wanda Kardasz 20.09.2007 Matmata
Szczęśliwi
Szczęśliwi są zawsze ci dwoje
Co rano budzą się obok siebie
Z radością w oczach
Z uśmiechniętą buzią, z pocałunkiem na ustach
Szczęśliwi są ci
Co niezmiennie przez lat wiele
Zauroczeni są sobą, wpatrzeni są w siebie
Otaczając się troskliwością
Szczęśliwi są ci
Co każdy dzień życia ze sobą błogosławią
Rozmową, modlitwą i
Wspólnym posiłkiem
Szczęśliwi są ci co sięgają pamięcią
Do swoich lat dzieciństwa, młodości
Do wspomnień o swoich najbliższych
Którzy dali im życie
Szczęśliwi są ci którzy
Potrafią godzić się z przeciwnościami losu
I choć ich tego nikt nie uczył
Potrafią pogodnie patrzeć w swą przyszłość.
Wanda Kardasz 15 listopada 2007-
Szczęśliwi są zawsze ci dwoje
Co rano budzą się obok siebie
Z radością w oczach
Z uśmiechniętą buzią, z pocałunkiem na ustach
Szczęśliwi są ci
Co niezmiennie przez lat wiele
Zauroczeni są sobą, wpatrzeni są w siebie
Otaczając się troskliwością
Szczęśliwi są ci
Co każdy dzień życia ze sobą błogosławią
Rozmową, modlitwą i
Wspólnym posiłkiem
Szczęśliwi są ci co sięgają pamięcią
Do swoich lat dzieciństwa, młodości
Do wspomnień o swoich najbliższych
Którzy dali im życie
Szczęśliwi są ci którzy
Potrafią godzić się z przeciwnościami losu
I choć ich tego nikt nie uczył
Potrafią pogodnie patrzeć w swą przyszłość.
Wanda Kardasz 15 listopada 2007-
Spotkania z Mikołajem
Pamiętasz spotkania ze Świętym Mikołajem, te pierwsze
Z lat najwcześniejszego dzieciństwa.
By godnie powitać zacnego gościa
Przygotowywano nas na to
Gdy tylko śnieg spadł, gdy mróz pierwszy w nos szczypał
Każdy z nas dzieciaków
Musiał nauczyć się wierszyka
Opowiedzieć bajeczkę
Musiał umieć zaśpiewać
Świętemu Mikołajowi piosenkę
Na buziach dzieci
W dniu przyjazdu Mikołaja
Widać było wyczekiwanie, a
Dzieci miały na policzkach nawet
Rumieńce okazałe
W oczach dzieci można było dostrzec
Zniecierpliwienie
Czy, aby Święty Mikołaj nie pomyli adresu
I czy na pewno
Mikołaj przyjedzie do przedszkola, do dzieci
I właśnie wtedy
Dzwoneczki
Dzwonić zaczynały nagle
To był znak, że Święty Mikołaj
Przyjechał, że nie zapomniał o dzieciach
Wanda Kardasz
Pamiętasz spotkania ze Świętym Mikołajem, te pierwsze
Z lat najwcześniejszego dzieciństwa.
By godnie powitać zacnego gościa
Przygotowywano nas na to
Gdy tylko śnieg spadł, gdy mróz pierwszy w nos szczypał
Każdy z nas dzieciaków
Musiał nauczyć się wierszyka
Opowiedzieć bajeczkę
Musiał umieć zaśpiewać
Świętemu Mikołajowi piosenkę
Na buziach dzieci
W dniu przyjazdu Mikołaja
Widać było wyczekiwanie, a
Dzieci miały na policzkach nawet
Rumieńce okazałe
W oczach dzieci można było dostrzec
Zniecierpliwienie
Czy, aby Święty Mikołaj nie pomyli adresu
I czy na pewno
Mikołaj przyjedzie do przedszkola, do dzieci
I właśnie wtedy
Dzwoneczki
Dzwonić zaczynały nagle
To był znak, że Święty Mikołaj
Przyjechał, że nie zapomniał o dzieciach
Wanda Kardasz
Zjawisko
Ty nie wiesz jak wygląda na biało błękitnym Niebie Nad Morzem Śródziemnym Ogromna tarcza słoneczna I na przeciwko, w prostej linii Też okrągła, bo w pełni lecz zmęczona, bo po pracowitej nocy, Tarcza księżyca Ty nie wiesz jak Słońce ogromne pomarańczowe o świcie Wyskakuje nagle na horyzoncie z wód morza I wita się z Ziemią I królem nocy Księżycem Który o tym czasie zasiada jeszcze wysoko na niebie Ty nie wiesz że on, król nocy Nie poszedł jeszcze na spoczynek Został na Niebie by złożyć ukłon wschodzącemu Słońcu. Teraz w dzień przygląda się z góry pięknej Ziemi I nas zachwyca sobą Niemal tak samo, jak nocą Ty nie wiesz że Słońce tutaj nie znosi konkurencji Więc Księżyc w pokorze ustępuje Słońcu miejsce A ono, gdy tylko dostatecznie mocno się rozgrzeje Zajmuje swój tron wysoko na Niebie I króluje nad Ziemią tak długo Aż się zmęczy Wanda Kardasz 2007 Dżerba |
Dżerba Delikatny powiew wiatru od morza Wieżyczki białych minaretów okna i drzwi domów wszystkich Pomalowane kolorami błękitu nieba i morza To Dżerba Dżerba Wyspa ciszy i spokoju Ludzi o pogodnych twarzach Wyspa oliwkowych gajów I oaz palm daktylowych Dżerba To złociste gorące plaże I woda w morzu czysta Tu noce są gorące i gorące jest słońce Ono tu świeci od kwietnia do października Wanda Kardasz 20.09.2007 |
Chcemy wiedzieć
Różne są losy rodzin naszych Czy bogatych czy biednych Lecz fakt urodzenia i fakt śmierci Jest taki sam, dla wszystkich, jeden Wyróżnikiem może być tylko to Że jedni rodzili się pod szczęśliwą gwiazdą Inni pod księżycem A jeszcze inni rodzili się pod błyskawicą Potrzebujemy wiedzy o naszych przodkach O tym gdzie było miejsce naszych korzeni Chcemy wiedzieć jak dużo było W naszym drzewie konarów Chcemy wiedzieć dzisiaj gdzie spadły kwiaty z tego drzewa Gdzie leżą jego owoce Co stało się z gałązkami Na których owoców nie było W dziecięcych latach Naszych ojców i matek Obok pacierza uczono z troską w głosie milczenia Mówiono do nich gdy będąc dziećmi byli Dziecino Im wiesz mniej o rodzinie tym lepiej będzie dla ciebie czasy takie były Wanda Kardasz 8 czerwca 2007 |
Przywołujmy pamięć Przywołujmy pamięć naszych przodków Odnajdujmy wiedzę o nich i o ich życiu Szukajmy wiedzy gdzie żyli, kim byli Niech do tego przyczyni się każda żyjąca istota Niech weźmie pióro do ręki i Niech spisze wszystko co pamięta Z przekazów swoich dziadków i swoich rodziców Może to, co my zapiszemy dzisiaj Przyda się potomnym Zaowocuje kiedyś komuś Kto z tych samych korzeni pochodzi Lecz w dziejowych burzach historii Z rodzinnego gniazda wypadł I zagubił się w świecie Przywołujmy pamięć przodków I pielęgnujmy ją na różne sposoby Niech gości ona nie tylko w naszych sercach Budujmy drzewo genealogiczne rodu Spróbujmy razem Może się uda Wanda Kardasz |
Owoce życia w związku
Przychodzi taki czas w naszym życiu
Kiedy zaczynamy wartościować wszystko
I kiedy przedkładamy sprawy ważniejsze
Od spraw ważnych dotychczas
Za ważne uważaliśmy towarzystwo, wyjazdy
Za ważne uważaliśmy dobra materialne i stanowiska
Dzisiaj wiemy dokładnie, że tylko
Zdrowie się liczy i tylko ono, jest najważniejsze
Nie zamartwiaj się
Odejściem Twojej drugiej połowy
Twój Małżonek będzie Ciebie wspierał duchowo zawsze
Nawet z najodleglejszych Galaktyk
Zostawił przecież na Ziemi
Owoc Waszego związku
Teraz na nim spoczywać będzie odpowiedzialność
Za Ciebie i wszystko, co Cię otacza
Zanim nadejdzie czas potrzeb wsparcia
Ciesz się zdrowiem, życiem
Ciesz się radością lat wspólnie przeżytych z Mężem
Żyj - życie jest Twoim bogactwem
Wanda Kardasz 19 luty 2007
Ojciec i Syn
Jesteś dzisiaj mężczyzną I stanowisz o sobie Lecz przecież najpierw byłeś Jedynym, ukochanym synem Ojca swego Wyfrunąłeś z domu rodzinnego Dosyć szybko By już nigdy na stałe nie powrócić do niego On, Twój Ojciec, to przewidział Ułożyłeś swoje dorosłe życie Po swojemu W Ojcu miałeś wielkiego przyjaciela Na Ojca w trudnych chwilach Mogłeś zawsze polegać Byłeś Jego kryształem Promykiem słońca Szczęśliwą chwilą W Tobie widział, swoje odbicie O Tobie myślał Do Ciebie tęsknił I zawsze Ciebie W rodzinnym domu cierpliwie wyczekiwał Wanda Kardasz 19 lutego 2007 |
Twój ojciec Twój Ojciec odszedł przed czasem Mógł jeszcze długo cieszyć się życiem Dlaczego odszedł w takim pośpiechu Tego już się nie dowiemy Zabrał ze sobą tę tajemnicę Nic na tę nagłą, ostatnią, podróż nie wskazywało Kochał Rodzinę ,życie, Kochał przyjemności Czemu więc Zostawił to wszystko. Wraz z Ojcem Twoim coś odeszło Specyficzny klimat domu Odeszła w niepamięć beztroska Bezpieczna młodość Matka Twoja została teraz sama Wanda Kardasz 21.01.2007 |
Takiego Ciebie pamiętamy
Minęło wiele czasu Jak Ciebie nie ma tu z nami I nie było dnia takiego W którym, byśmy Ciebie nie wspominali Ty miałeś swoją fantazję Ty umiałeś marzyć Lubiłeś poleniuchować I potrafiłeś drobiazgami cieszyć się nawet Lubili Ciebie wszyscy dookoła Bo nie umiałeś się denerwować Byłeś zawsze pogodny i uśmiechnięty Potrafiłeś brać dobrą energie od innych Jej nadmiarem umiałeś się dzielić Wanda Kardasz 12 grudnia 2007 |
Tylko wspomnienia
Odszedłeś cichutko I nie ma już Ciebie Dziś jeszcze żona Twoja nie wie Do końca Co tak na prawdę Się wydarzyło Gdzie jesteś Teraz stawia Ona pytania Dlaczego to takie trudne Nauczyć się żyć po nowemu Myśleć tylko za siebie Umieć wiedzieć co począć w każdej chwili Dzień po dniu Godzina po godzinie Bez Ciebie Kardasz Wanda 17 stycznia 2007 |
Matko gdzie teraz jesteś
Przestworza, Wszechświat
Niepojęty, nieznany, tajemniczy
Podziwiany tu na Ziemi przez wszystkich
Każdego dnia naszego życia
Miliony gwiazd spogląda na nas z góry
Każdej bezchmurnej nocy
Jak rozpoznać tę Twoją Matko gwiazdę
Na której mieszkasz obecnie
Może jesteś malutką samotną gwiazdeczką
Na granatowym niebie
I spoglądasz na nas
I do nas, jak my do Ciebie, bardzo tęsknisz
Może w każdą noc zaglądasz do okna naszego
Wiesz o nas wszystko i wiesz, co u nas słychać
Nie martwisz się więc o nas
I nie chcesz od nas listów
Nie wiemy teraz nic o Tobie
Lecz Twoje Matko dobre serce z nami jest zawsze
Bo byłaś z nami i między nami
Więc jakby można było, zapomnieć o Tobie
Matko daj znak w światło którego zbioru gwiazd
Mamy się wpatrywać
By w wieczornej zadumie
Myślami, łączyć się z Tobą
Wanda Kardasz 19.02.2007
Przestworza, Wszechświat
Niepojęty, nieznany, tajemniczy
Podziwiany tu na Ziemi przez wszystkich
Każdego dnia naszego życia
Miliony gwiazd spogląda na nas z góry
Każdej bezchmurnej nocy
Jak rozpoznać tę Twoją Matko gwiazdę
Na której mieszkasz obecnie
Może jesteś malutką samotną gwiazdeczką
Na granatowym niebie
I spoglądasz na nas
I do nas, jak my do Ciebie, bardzo tęsknisz
Może w każdą noc zaglądasz do okna naszego
Wiesz o nas wszystko i wiesz, co u nas słychać
Nie martwisz się więc o nas
I nie chcesz od nas listów
Nie wiemy teraz nic o Tobie
Lecz Twoje Matko dobre serce z nami jest zawsze
Bo byłaś z nami i między nami
Więc jakby można było, zapomnieć o Tobie
Matko daj znak w światło którego zbioru gwiazd
Mamy się wpatrywać
By w wieczornej zadumie
Myślami, łączyć się z Tobą
Wanda Kardasz 19.02.2007
Wiele nie wiemy
Dorastamy, mądrzejemy, dojrzewamy Chcemy więcej wiedzieć O naszych przodkach o naszych rodach O naszych krewnych Po mieczu, po kądzieli Oni mieszkali w innym niż my kraju Więc łatwo nie będzie Pozyskać wiedzę Chcemy wiedzieć Gdzie naszych Przodków Było pierwsze miejsce na Ziemi jesteśmy im to winni To dzięki nim my istniejemy nazwisko, które nam nasi Przodkowie przynieśli istnieje Jak będzie po nas, nie wiemy Wanda Kardasz 8 czerwca 2007 |
Potrzeby serca i ducha
Nastał czas, taki czas Gdy poczułaś tęsknotę Do wydarzeń zapamiętanych w dzieciństwie Postanowiłaś je zaraz potem Zapisać w swoim pamiętniku Dzisiaj jest ten pamiętnik Oprawiony w twardą okładkę Są już w nim nie tylko Twoje Wspomnienia z wczesnego dzieciństwa Są spisane fakty z życia twojej rodziny Dzisiaj trzymasz w rękach Wielka księgę rodu W której są spisane biogramy Twoich najbliższych Twoich praojców i prapradziadków W tej księdze są też stare Czarno białe fotografie Są także wywody szlacheckie Dokumenty potwierdzające miejsca życia I miejsca śmierci poprzedników A były one i w Polsce i na Litwie Wanda Kardasz Kwiecień 2006 r. |
Zadumanie
Zadumana, nieobecna
idziesz cmentarną aleją
Pod nogami
szeleszczą jesienne złociste liście
Wokół płoną ognie pamięci
Ty siebie w myślach pytasz
Jaka jest Twoja pamięć o bliskich
Idziesz jesienną aleją
wielkiego miasta, Nekropolii
Idziesz z głową pełną zabłąkanych myśli
Z niewidzącymi od utajonych łez oczami
Dusisz w sobie niemoc
Jakież było Ich życie
Jakież jest, to życie.
Wanda Kardasz
Zadumana, nieobecna
idziesz cmentarną aleją
Pod nogami
szeleszczą jesienne złociste liście
Wokół płoną ognie pamięci
Ty siebie w myślach pytasz
Jaka jest Twoja pamięć o bliskich
Idziesz jesienną aleją
wielkiego miasta, Nekropolii
Idziesz z głową pełną zabłąkanych myśli
Z niewidzącymi od utajonych łez oczami
Dusisz w sobie niemoc
Jakież było Ich życie
Jakież jest, to życie.
Wanda Kardasz
Znak czasu
Widać na naszych twarzach
Znak czasu widać w naszych postawach
Z tego nie zdawaliśmy sobie sprawy zupełnie
Gdy obok nas byli jeszcze, nasi najbliżsi.
Dzisiaj my jesteśmy najdoroślejsi
W tym pokoleniu
I może tak być
Że już za chwilę
Będziemy także tylko wspomnieniem.
Nasi następcy
Miejmy taką nadzieję
Będą jak my do tej pory
Prowadzić swoje dzieci gdzieś tam na wzgórek
I uczyć pamięci o nas.
Pokażą im miejsce gdzie śpią spokojnie
Babcia i dziadek, ciocia i wujek
Myślę, że westchną, położą kwiatek
Zapalą światełko, które przywoła na chwilę w pamięci
Tych, co za szybko odeszli.
Wanda Kardasz 10.10.2005
Widać na naszych twarzach
Znak czasu widać w naszych postawach
Z tego nie zdawaliśmy sobie sprawy zupełnie
Gdy obok nas byli jeszcze, nasi najbliżsi.
Dzisiaj my jesteśmy najdoroślejsi
W tym pokoleniu
I może tak być
Że już za chwilę
Będziemy także tylko wspomnieniem.
Nasi następcy
Miejmy taką nadzieję
Będą jak my do tej pory
Prowadzić swoje dzieci gdzieś tam na wzgórek
I uczyć pamięci o nas.
Pokażą im miejsce gdzie śpią spokojnie
Babcia i dziadek, ciocia i wujek
Myślę, że westchną, położą kwiatek
Zapalą światełko, które przywoła na chwilę w pamięci
Tych, co za szybko odeszli.
Wanda Kardasz 10.10.2005